Z całą pewnością wszyscy doskonale znamy dziesięć przykazań bożych, a co najważniejsze to je na co dzień wyznajemy i przestrzegamy… Tak właściwie to one nie byłyby nam w ogóle potrzebne gdyby jedno przykazanie, najważniejsze przykazanie ze wszystkich było naprawdę wypełniane. A jest nim oczywiście przykazanie miłości. Wszystkie bowiem dziesięć przykazań sprowadzają się do tego jednego i wypływają z tego jednego – przykazania miłości. Wystarczyłoby się tylko dobrze nad nim zastanowić i zdać sobie sprawę, iż miłość bliźniego, miłość do siebie samej i siebie samego to nic innego jak właściwe traktowanie i siebie, i innych. Złota zasada: tak jak chcesz, żeby inni traktowali ciebie to w taki sam sposób traktuj innych.
Jednak nasza rzeczywistość, w której teraz przyszło nam żyć aż tak piękną wcale nie jest. I nie ma co tu długo nad tym główkować, to my wszyscy taką ją budujemy. A ktoś wiedząc o tym doskonale stara się tę naszą rzeczywistość zrobić tak złą, tak niską, że aż dziw bierze, że ten świat jeszcze istnieje i nie pogrążył się w otchłani zła ani w najgorszej ciemności. Ile razy się nad tym zastanawiam, to za każdym razem przychodzi mi na myśl jedno i to samo: komuś bardzo na tym zależy żeby za wszelką cenę postępować, działać wbrew dziesięciu przykazaniom, choćby za cenę istnienia tej Planety.
Na przestrzeni wielu tysiącleci, wieków, a zwłaszcza ostatnich kilku dziesięcioleci, kiedy te działania najbardziej są widoczne i przybrały na sile, cały czas duch człowieczy popadał w coraz to większe zaniedbanie aż w końcu stoczył się na samo dno. Osiągnął dno, poniósł ostateczną klęskę, co widać jak na dłoni i widać dookoła nas w codziennym życiu, na całym świecie i w kraju. Zło zawładnęło światem i bardzo ciężko jest mu się przeciwstawić, chociaż ostatnio jesteśmy świadkami śmiałych prób pokonywania go, co oczywiście budzi „święte oburzenie” wszystkich „wspaniałych” obrońców „demokracji, wolności i równości”.
Bo to oni przecież „stoją na straży” tych pięknych wartości. Tak, pięknych, lecz w czystym i właściwym tego słowa znaczeniu. Jednak im to wcale nie przeszkadza. Wystarczy, ze używają pięknych i wzniosłych słów: „miłość’, „dobro”, „sprawiedliwość”, a wszyscy zaraz im wierzą i za nimi podążają. Wystarczy, że oni coś powiedzą, a my mamy im wierzyć na słowo, pomimo tego, że oni co innego mówią a co innego robią.
A robią samo zło, rozpleniają zło i sprowadzają zgorszenie na ten świat. Jak Biblia czegoś zakazuje to oni są pierwsi żeby ten zakaz złamać. I zaraz ubierają to w piękne słówka, zaraz robią ludziom wodę z mózgu, zaraz im głowy wypełniają trocinami i wszystko jest „pięknie ładnie”.
Zło przestało się maskować, tak jak to było jeszcze kilkadziesiąt lat temu, kiedy robiono pozory walczenia z nim. Teraz są takie czasy, że pochwala się zło i jest przyzwolenie dla robienia złych rzeczy. Cały czas programuje się ludzi na zło. Na przykład wiadomości sportowe pełne są zwrotów bezpośrednio nawiązujących do walki na śmierć i życie, do wojny, a zamiast współzawodniczyć mówi się o rywalizacji, co nie jest już takim czysto sportowym określeniem.
A właśnie, ostatnio nasiliło się, i to ogromnie, zaśmiecanie polskiego języka. I w ogóle panuje ogromny bałagan w życiu gospodarczym, politycznym, prawnym, a przede wszystkim moralnym. Skoro przykazania boże to ład i porządek, uczciwość i prawda, silny charakter i hart ducha, to oczywiście natychmiast robi się wszystko żeby ten porządek zburzyć a samego człowieka upodlić tak bardzo, jak to możliwe. I niestety, w wielu przypadkach ma to miejsce i odbywa się na całego, co powoduje wiele ofiar wśród ludzi w tej walce, w jakiej nie okazuje się żadnej litości ani nawet choćby odrobiny szacunku wartościom wzniosłym, szlachetnym, czystym, prawym.
Bałagan, bylejakość, niechlujstwo, oto, czym ten świat stoi, w czym jest mocny i na czym mu zależy. Dla nich im gorzej tym lepiej. Dla nich liczy się tylko to, żeby mogli niszczyć, psuć, pogrążać. Prześladują nas na każdym kroku czyniąc nasze życie jakimś koszmarem. Nie tylko z powodu trudnych warunków bytowych, jakie cały czas są coraz bardziej powszechne, ale co gorsza, odbierając nam zdrowie. Pozbawiają nas zdrowia do tego stopnia, że już coraz mniejsze dzieci zapadają na śmiertelne choroby.
A nie, przepraszam, przecież nowotwór nie jest już według nich chorobą śmiertelną, „tylko” przewlekłą. No… to całkowicie zmienia obraz rzeczywistości. Teraz już możemy się czuć całkiem uspokojeni. Już nie chorujemy na śmiertelną chorobę. To już zupełnie tak, jakbyśmy zostali z niej wyleczeni, no jasne. To ogromna różnica…
Aha, przypomniało mi się jeszcze coś innego. Jakiś rok temu dowiedziałem się z wiadomości, że nastąpił wielki postęp, ponieważ chorzy na cukrzycę, w tym oczywiście dzieci, mogą sobie w domu podawać insulinę przy pomocy przenośnej pompki. W tym celu nie muszą już udawać się do lekarza, lecz chorzy sami mogą zażyć to lekarstwo. No pięknie. To już zupełnie tak, jakby byli zdrowi. Wiadomość na pierwsze strony gazet. Już nie liczy się to, już nie ważne, że są chorzy, ale najważniejsze, że cierpiący na tę chorobę mają tę ogromną wygodę i udogodnienie. No po prostu marzenie, żyć nie umierać.
A co wspólnego z tym wszystkim ma poprawność języka polskiego?
Tak jak powyżej zostało wspomniane ten czas, jaki obecnie mamy to czas zamętu, bałaganu, niechlujstwa. Oprócz wprowadzania zamętu w Internecie, bo kiedyś było w nim więcej wiarygodnych wiadomości niż teraz, gdy celowo wprowadza się ludzi w błąd nieprawdziwymi wiadomościami, żeby nie napisać kłamstwami, to w dodatku niszczy się umysły ludzi wprowadzając do języka ojczystego błędy, błędy ortograficzne, gramatyczne, stylistyczne. Nie wspominając już o tym, że jeszcze nie tak dawno, bo jakieś 25 lat temu dziennikarstwo przynajmniej starało się zachować resztki i pozory poprawności. Teraz zaś jest pierwsze w rozplenianiu bałaganu i niechlujstwa.
Jest cały ogrom przykładów, jakimi teraz moglibyśmy się tutaj posłużyć. Oprócz zaśmiecania języka ojczystego jakimiś obcojęzycznymi dziwolągami w rodzaju: „wertykalny”, „horyzontalny”, czyli pionowy i poziomy, ciągle i natrętnie używa się słów: liderzy (przywódcy), problem (kłopot, zmartwienie, trudność), aktywiści (działacze), parlament (w naszym kraju jest sejm a nie żaden parlament), inspiracja (natchnienie, wena twórcza, muza), woluntariusze (ochotnicy, pracownicy społeczni), seniorzy (staruszkowie, osoby sędziwe, w podeszłym wieku, w wieku późnej jesieni), weganie (jarosze), informacja (wiadomość, dane, przekaz), emocje (wzruszenie, wrażenia, uczucia), celowo używa się błędnych zwrotów, chociażby „w Ukrainie” zamiast poprawnego na Ukrainie, zamiast „jaka jest pogoda”, mówi się „co w pogodzie”. No i ten wszechobecny „weekend” – koniec tygodnia.
Ludzie już nawet nie zdają sobie sprawy, że „celebrują, konwersują, konsumują”, zamiast świętować lub uczcić, rozmawiać, spożywać. Z naszego słownictwa ubywa coraz więcej polskich słów, a już najbardziej drażniące są wyrażenia bezpośrednio przeniesione z innego języka, języka angielskiego (anglonizacja) takie jak „wszystkie ręce na pokład” (wszyscy bierzemy się do pracy), albo modne ostatnio, że coś „jest na stole” w odniesieniu do omawianych zagadnień w czasie spotkań polityków lub dyplomatów.
Te błędy, celowo popełniane, to niechlujstwo językowe, jakie przekłada się potem na niechlujstwo myśli, niechlujstwo bezmyślnie powtarzanych tych samych zaprogramowanych byle jakich wyrażeń, a w końcu przekłada się na niechlujstwo postępowania, na niechlujstwo czynów. Byle jak, byle co, byle sobie mówić, że jakoś to będzie.
Z tego wszystkiego wynika słabość charakteru, brak kręgosłupa moralnego i marny duch, brak hartu ducha, brak mocy ducha. Przestaliśmy pracować nad sobą, przestaliśmy dążyć do doskonałości. Staliśmy się jakby robotami – zaprogramowanymi i zmierzającymi do celu przy jak najmniejszym wysiłku z naszej strony, w sposób jak najprostszy, co w tym znaczeniu wcale nie oznacza, że najlepszy.
Nie stać nas nawet już choćby na to żeby należycie zadbać o własne zdrowie, dając sobie swobodę i pozwalając swawolić zachciankom, jak choćby palenie tytoniu czy picie alkoholu, albo obżarstwo. Przestaliśmy dbać o poprawność wysławiania się („Nie damy pogrześć mowy”), popadliśmy w niemoc umysłową, bo zawężanie słownictwa, ograniczanie słownictwa to to samo co ograniczenie umysłowe. A ono to już prosta droga tego, żeby ulec systemowi, ulec tym, którzy nas programują na bylejakość.
To oznacza porażkę i niewolę, niewolę, bo już nie stanowimy o sobie, ulegamy temu wszystkiemu, co nam kładą go głowy. Pozornie, ale tylko pozornie im się przeciwstawiamy, lecz tak naprawdę jesteśmy pogrążeni po uszy w tym ich całym bałaganie złości, zawiści, wrogości, zajadłości. Tamci używają pięknych i wspaniałych słów żeby tylko móc dokonywać tego co podłe, niskie, złe.
Ciekawe, naprawdę ciekawe, jak to wszystko dalej się potoczy. Do jakiego stopnia ulegniemy i poddamy się temu praniu mózgu i czy zdołamy im się przeciwstawić (tym macherom, partaczom naszej rzeczywistości), przeciwstawić przede wszystkim swoją moralną postawą, swoim właściwym postępowaniem. A przede wszystkim przeciwstawić się swoją niezłomną wiarą, wiarą w to, że tylko i jedynie dzięki Mocy z Wysokości, dzięki niezawodnej pomocy Boga Ojca, naszego Wielkiego Boga Stworzyciela przyjdzie ocalenie, ocalenie dla każdej i każdego z nas, ocalenie dla naszej Słowiańskiej Ojczyzny jak i całego Bożego Świata, żebyśmy mogli już na nim żyć uczciwie, w czystości, przyzwoitości, w prawości, dobrobycie, zdrowiu, a co najważniejsze w Miłości. Amen. (Jesteśmy dziećmi Pana Boga, więc udowodnijmy to naszym życiem).
* * *
Staram się zaoszczędzić i uzbierać trochę pieniędzy na jakiś niedrogi laptop. Ten, z którego korzystam jest już dość wysłużony i zaczyna odmawiać posłuszeństwa. (Starałem się go nieco ulepszyć, ale wciąż to nie to). I wcale nie będę zmyślać ani czarować, że jest mi potrzebny do pracy albo prowadzenia tej strony Internetowej. Po prostu chciałbym mieć sprzęt, który będzie dobrze działał, nie będzie się zawieszał, nagrzewał, ale szybko otwierał strony internetowe, pozwalał na oglądanie nagrań w przyzwoitej rozdzielczości i miał dostatecznie dużo miejsca na filmy, przedstawienia teatralne i w ogóle na zbiór różnych nagrań. Taka jest prawda. Byłbym wdzięczny za współpracę w osiągnięciu tego celu. Dziękuję.