Nasi prześladowcy
narzucili nam grę w uczucia niskie i prymitywne.
Są to uczucia zgubne i niepożądane - dla
nas, lecz dla nich jak najbardziej potrzebne, bo nimi się zwyczajnie posilają i
dzięki nim mogą istnieć.
Dlatego miłość zwalczają na każdym kroku,
bo gdyby ta najpotężniejsza Energia zapanowała na Ziemi, to tamtych niskich energii,
co żerują na nas już by tu nie było. Więcej nie mieli by tu czego szukać.
Uczynili więc wszystko co tylko możliwe,
żeby ludzkie serca skierować w złą stronę. W tym celu wypaczyli wszystkie
piękne i wzniosłe nauki największych Nauczycieli Duchowych, wśród których najważniejszym
jest Mistrz Jezus. Poróżnili i uczynili z nas wzajemnych wrogów w imię
wyznawanych różnych religii oraz wierzeń, jakie są jedynie ludzkimi naukami.
Niczym więcej. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca Stworzyciela Jahwe,
lecz wskutek wielu podziałów zostaliśmy skutecznie poróżnieni, często pałając
wzajemną nienawiścią. Ale o tym, to już wszyscy wiemy. Tylko szkoda, że tego
nie zmieniliśmy.
Strach, to główne narzędzie w rękach
możnych tego świata. Trzymają nas w jego okowach głównie za sprawą bożka
pieniądza. Straszą nas na każdym kroku czym popadnie - chorobami, starością,
wojnami, biedą z nędzą, przestępczością, obawą przed przyszłością. Po prostu
strach się bać tyle tego wszystkiego. Sprytnie posługują się przeszłością,
wybierając z niej same najgorsze rzeczy. Nie pozwalają o tym zapomnieć. Ciągle
dochodzi do rozdrapywania ran już dawno zabliźnionych.
Opiekun Duchowy Ziemi Enki wyraźnie wskazuje
na wybaczenie, puszczenie w niepamięć tego co było, co było już dawno.
Wybaczyć, to zapomnieć. Oczywiście, należy wiedzieć, co się kiedyś stało, by to
się więcej nie powtórzyło, lecz nie powinno to mieć ujemnego wpływu na dzień
teraźniejszy. Trzeba umieć żyć tym dniem obecnym. Teraz tworzymy naszą
przyszłość. Żyjąc przeszłością, tak jak oni tego chcą, cofamy się i nie
potrafimy wyrwać się z tego zaklętego przez nich kręgu tych samych najniższych
uczuć.
Dzisiaj budujemy lepszy świat, lepsze życie
i nie zwracamy uwagi na rzeczy przeszłe. Co było minęło i nie wróci więcej! Jak
mamy wyjść na spotkanie dniu jutrzejszemu z sercem przepełnionym nadzieją i z
duszą pełną otuchy, skoro dajemy się przetrzymywać w kleszczach przeszłości? Sidła
czasu, to niewola przeszłości, obawa przed przyszłością i dzisiejszy strach.
Żyć przeszłością to nie żyć teraźniejszością, to znajdować się poza czasem. Tego nie można
nawet nazwać życiem. Tutaj można by użyć określenia - być umarłym za życia.
Oznacza to przebywać poza życiem, jakie wciąż zmierza naprzód, czyli od niego
się oddalamy.
A przeszłość bardzo często przysłoniła nam
oczy do tego stopnia, że już nie dostrzegamy, że do życia nie należymy. Rzeczy
przeszłe już nie istnieją. Chyba, że je ciągle przywołujemy swoimi
wspomnieniami, myślami. I tutaj coś niezwykle istotnego. Za myślami podąża
energia sprawcza, która te myśli urzeczywistnia, materializuje.
Macherzy od Matrix-u wiedzą o tym
doskonale. Dlatego niezmiennie stosują te same sztuczki. Jest to gra na
uczuciach, czyli bawią się nami. Do tego celu bardzo dobrze im służą różne
tłumne imprezy. Najważniejsze z nich, to te sportowe. Tysiące ludzi na różnych
lądach, na najróżniejszych stadionach, w halach sportowych, a zwłaszcza przed telewizorami.
Za jednym zamachem wykorzystuje się miliardy ludzi, a raczej ich umysły. (A to,
że na okrągło mamy zabijanie na ekranie, to już nikogo nie dziwi ani nie
zaskakuje. Wręcz dajemy na to swoje przyzwolenie).
To przy ich użyciu dochodzi do wynaturzenia
uczuć. Dochodzi do niekontrolowanego ujścia tych najgorszych myśli. Ludzkie
umysły jak szalejący żywioł przerywają wszelkie tamy przyzwoitości i opanowania.
Można powiedzieć, że myśli spuszcza się ze smyczy, żeby się wyszalały „za
wszystkie czasy”.
Najgorsza jest jednak huśtawka nastrojów.
Kiedy uczucia są rozchwiane - od wielkiej radości do czarnej rozpaczy - to nic
dziwnego, że dochodzi do tak zwanego zmęczenia materiału. Po porostu puszczają
nerwy i dochodzi do załamania nerwowego. Umysł niczego już nie wytrzymuje. (To
tak jak wyginać cienką blaszkę w górę i w dół. Blaszka najpierw się nagrzewa a
za chwilę pęka. W przypadku słabych umysłów dochodzi też do samobójstw).
Tak więc mistrzostwa świata w piłce nożnej
są wyborną okazją do igrania z ludźmi. Już od dawna wiadomo o sprzedawaniu
meczów, przekupionych sędziach. Ale dopiero niedawno dane mi było uzmysłowić
sobie obraz całości tego wszystkiego.
Wystarczy się tylko chwilę nad tym
zastanowić, żeby łatwo przejrzeć tę ich oszukańczą grę. A jest ona tak prosta
jak okradanie ludzi poprzez różne gry hazardowe czy kasyna.
Najpierw wybraną drużynę narodową (w tym
przypadku polską) winduje się w rankingu FIFA. Oczywiście trąbi się o tym na
wszystkie strony i przy najmniejszej okazji wszystkim rozgłasza (co nie jest
takie trudne w obecnej dobie ogromnych możliwości środków masowego przekazu,
zwłaszcza Internetu).
Zgodnie z oczekiwaniami klakierów
zakłamanej rzeczywistości, w miarę jedzenia apetyt rośnie, więc nakręca się
ludzi i rozdmuchuje ich oczekiwania do najwyższego stopnia. Tak więc przed
mistrzostwami świata drużyna rozgrywa dwa dobre mecze. Następnie dochodzi do
rozpaczy, gdyż na samych mistrzostwach od razy wpadka na całego. Dodatkowo
odstawia się cyrk z jakimś urazem barku, którego wcale nie ma. Dzięki temu z
gry wyklucza się podstawowego zawodnika, żeby przegrana wydała się jak najbardziej
uzasadniona.
Rozkaz ślepo i wzorowo wykonany. Kukiełki
miały przegrać i przegrały. Nie ma żadnego „ale”. A co z ludźmi? Nieważne.
Popłaczą, ponarzekają i zapomną. Tylko, że mamy tutaj taki „nieważny” szczegół.
Doszło do wyzwolenia sporego ładunku niskiej energii w dużym skupisku ludzi. Jedno
z największych w Polsce było na stadionie w Warszawie. To ma bardzo duże
znaczenie dla chcących uzyskać zamierzony, pożądany dla nich skutek.
Podobnie było na poprzednich mistrzostwach
świata w Brazylii. Zapewne wszyscy pamiętamy bardzo wysoką przegraną gospodarzy
rozgrywek z Niemcami. Celowo kazano im ponieść wysoką porażkę. Tym bardziej, że
Brazylia była murowanym kandydatem do następnego mistrzowskiego tytułu. Tak
więc skala rozpaczy Brazylijczyków była olbrzymia. (Zwłaszcza, że na ostatniej
olimpiadzie po raz pierwszy zdobyli pierwsze miejsce, czyli ponownie huśtawka
uczuć i zawiedzione duże nadzieje).
Jednak na całe szczęście nie udała się
próba skłonienia ich, podpuszczenia czy sprowokowania do jakiejś większej
rozróby, albo poważnych zamieszek.
Co do naszych „artystów piłki kopanej”, to
jedno trzeba im przyznać. Grać tak, żeby przegrać wygrany mecz, to naprawdę trzeba
się wykazać sporymi umiejętnościami. A co do celowej porażki, to juz na
pierwszy rzut oka łatwo było nabrać podejrzeń. Po stracie pierwszej bramki
nadal ślimacze, rozlazłe rozgrywanie piłki, bardzo mało strzałów, a jeśli już,
to przeważnie trafiały w murawę boiska. Wtedy strzał traci na swej sile i jest
łatwiejszy do obrony.
A wolę walki to pokazali Persowie w meczu z
Hiszpanami. Tak przegrać to jak wygrać. To prawdziwe mistrzostwo świata. Taki
nie oszukany mecz nie wywołuje niepokoju, że coś było nie tak. Szkoleniowcy znad
Wisły zaś tylko gadają i zapewniają o ciężkiej pracy, i dużych postępach
dokonanych w czasie ostatnich dwunastu lat, czyli od ostatniego ich występu na
mistrzostwach świata. Jak to usłyszał mój syn, to stwierdził, że rzeczywiście,
postęp jest wyraźny, bo wtedy polska drużyna swój pierwszy mecz z Ekwadorem przegrała
2:0. Teraz już było „tylko” 2:1, a w dodatku Polacy zdobyli nawet dwie bramki.
Tak więc po dwunastu latach różnica jest bardzo widoczna…
Jednak sztabowi szkoleniowców ani jakiemuś
prezesowi wcale to nie przeszkadza w odgrażaniu się, czego to oni z drużyną jeszcze
nie dokonają, gdyż właśnie taki jest ich zakłamany plan. A jego wykonanie
zapewni im wielkie uznanie w oczach wszystkich zagorzałych kibiców, jakich
wcześniej wodziło się za nos. Tak więc na nowo narodzą się bożyszcze tłumów, a
puste ego będzie nadęte do granic możliwości (aż kiedyś pęknie).
Tymczasem Senegal urasta do roli kandydata
do wyjścia z grupy. Tak więc zadbano i o to, żeby też innym ludziom dać nadzieję.
Oby jednak nie złudną, gdyż w przypadku gdyby drużyna narodowa tego kraju jednak
zakończyła swe występy w Rosji na fazie grupowej, no to można powiedzieć, że
włodarze tego świata upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. Najpierw
doprowadzili do złości i rozczarowania jednych, a do radości drugich. To z
jednej strony. Z drugiej zaś może być na odwrót. Zresztą, tak to już jest przez
nich pomyślane, żeby przy okazji każdego meczu, każdego sportowego
współzawodnictwa była jakaś ofiara. Na smutku jednych żerują i cieszą się
drudzy.
Do tego to akurat już żeśmy się dobrze
przyzwyczaili. Wystarczy, że ktoś ma inny kolor skóry, jest z innego kraju, z
przeciwnej drużyny, ma inną flagę, inny hymn śpiewają, no to z miejsca jest
naszym wrogiem. W takim skrzywieniu umysłu wychowuje się następne pokolenie.
Już dla najmłodszych dzieci, bo w wieku przedszkolnym (od trzech do siedmiu
lat) przeprowadza się „mistrzostwa świata”, żeby już teraz mogły przesiąknąć
niezdrowym konkurowaniem ze sobą, chorą żądzą wygrania kosztem innych oraz zaznać
pierwszych „niewinnych” doznań własnego ego, które w taki czy inny sposób musi
zacząć dawać o sobie znać. Do wejścia w zakłamany świat dorosłych przygotowuje
się dzieci, żeby dalej mogły podtrzymywać jego istnienie.
Ale to już takie piekło na Ziemi. Nie żadne
polskie, lecz szeroko po świecie rozplenione. My zaś jeszcze mu służymy i
dzięki nam w dalszym ciągu istnieje.
Oczami wyobraźni widzę jednak czyste
współzawodnictwo, jakie nie dla tytułów, lecz dla samego udziału wszystkim
sprawia wiele radości i przyjemności. Tak widzom jak i samym uczestnikom. Każdy
występ to prawdziwy pokaz gwiazd. Wszyscy doceniają swoje wysokie umiejętności
i wspólnie sobie pomagają, by jeszcze większymi one były. A dzieci również swój
znaczący udział w tym widowisku mają, gdyż nie ogranicza się to jedynie do
wyprowadzenia ich na pokaz za rączkę na boisko. Na równi z dorosłymi mogą
poszczycić się swoim wyczynami, pomysłowością, sprytem i zdolnościami, jak to
zwykle bywa przy dobrej zabawie. Dorośli zaś zawsze z nich przykład biorą,
ponieważ i w tym chcą być jak one. Wiedzą, że tylko w ten sposób dostaną się do
Królestwa Niebieskiego.