Już
od pierwszej zapowiedzi ukazania się niniejszego filmu, z niecierpliwością i
dużą ciekawością go wyczekaliśmy. Wreszcie chcieliśmy obejrzeć ten wyjątkowy
obraz. Już samo jego powstanie, a przede wszystkim to, że w końcu ujrzał
światło dzienne i nastąpiła jego premiera (zresztą kilkakrotnie przekładana),
skłania do zadumy nad kolejami losu, jakie i w tym przypadku znalazły swoje
szczęśliwe zakończenie, gdyż z całą pewnością nie żaden zbieg okoliczności do
tego się przyczynił, że film trafił do szerokiej publiczności. Zastanawiające
jest i to, z jak wielkim trudem historia opowiedziana w ten sposób, torowała
sobie drogę i zdobywała sobie prawo do zaistnienia, pomimo tej całej wolności
głoszonej tak powszechnie i oficjalnie. Wydawało by się rzeczą oczywistą i nie
podlegającą żadnej wątpliwości, że każdy twórca, artysta ma prawo do swobodnej
wypowiedzi na każdy temat, nawet na ten najbardziej delikatny, niewygodny, czy
też bardzo podejrzany i zagadkowy. W sumie takie prawo przysługuje każdemu.
Tylko niestety, jak to w życiu bywa, w wielu przypadkach jedynie teoretycznie.
A kiedy jakimś cudem stanie się wyjątkiem potwierdzającym regułę, słusznie
zajmując sobie należne miejsce po stronie prawa do wyrażania własnego zdania,
to dostaje się pod lawinę niszczącej krytyki. I tak właśnie jest z tym filmem.
Dlaczego?
.
.
Zanim
spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie trudno zauważyć, że już dawno
nie prowadzono tak zajadłej nagonki szkalowania, obrażania, wyśmiewania,
lekceważenia, pomniejszania znaczenia, ujmowania wartości i miażdżącej krytyki,
jak w przypadku tego obrazu. A do tego jeszcze te wszystkie ograniczanie
dostępu do tego działa, czynione w każdy możliwy sposób. Na przykład w Internecie.
Jakieś bajki, beznadziejne filmy i w ogóle jakieś głupoty można sobie pobrać z
sieci („spiratować”) niemal od razu po ich premierze. Niekiedy już po kilku
dniach, a tutaj już ponad cztery miesiące i ciągle nic. A jeśli nawet ten film
gdzieś się pojawi, to zaraz jest usuwany.
To
nie wszystko, gdyż dodatkowo mamy tutaj zaśmiecanie Internetu umieszczaniem w
nim fałszywych filmów „Smoleńsk” - to już prawdziwa plaga - oraz celowe
wprowadzanie w błąd mylnymi powiadomieniami o miejscach, w których można go obejrzeć.
Aha, żeby mieć pełne odzwierciedlenie tej powodzi nieprzychylności, to na
pewnych portalach filmowych zbiera przeważnie niskie oceny od „forumowiczów”,
czyli znowu jakiegoś motłochu opłacanych wichrzycieli, co upust swoich słabości
i frustracji dają nagrywając jakieś obraźliwe „recenzje” czy zamierzone
paszkwile, udostępniając je następnie szerokiej publiczności, tak samo jak
swoje teorie i wyjaśnienia katastrofy w formie nieprzyzwoitej, niskiej i
niegodnej satyry, wyśmiewając tę narodową tragedię.
Cóż,
niech kłamcy, prześmiewcy korzystają póki mogą, bo ich czyny świadczą o nich
najlepiej, gdyż później nie będą mogli już nic zrobić, kiedy to właśnie one,
ich własne występki swój najsprawiedliwszy wyrok na nich wydadzą.
Wracając
do filmu Pana Antoniego, to tak, ten film śmiało można nazwać dziełem, gdyż
doszukuje się Prawdy i ukazuje ważną przemianę w sposobie myślenia. Myślenia
tym trudniejszego, bo wcześniej wypaczonego pewnym zabarwieniem politycznym,
wypaczonego zależnościami w pracy, czyli uwarunkowaniami materialnego
bytowania. A wszystkie one miały przecież skutecznie przeciwdziałać właściwemu
rozumieniu tej historii. Właściwemu rozumieniu nie tylko przez główną bohaterkę
tej narracji, ale i przez całe rzesze ludzi, nas Polaków, a także wielu innych
ludzi na całym świecie.
Można
zatem stwierdzić, że my wszyscy, którym dane było zaznać tej nadzwyczajnej
tajemnicy poznania i na własnej skórze doświadczyć otwarcia umysłu, opadania
łusek z oczu (jeszcze na długo przed tym filmem) przeżyliśmy coś wyjątkowego,
mianowicie wszyscy wzięliśmy udział w utworzeniu tej szczególnej więzi
międzyludzkiej, jaką jest wspólnota myślących tak samo na gruncie Prawdy.
Utworzyliśmy ze sobą zgodną, mocną, silną więź. I to nie pierwszy i jedyny raz
w długich dziejach naszej historii, rzecz jasna.
A
pokaźna część tej więzi mogła powstać również dzięki ekranizacji tej tragicznej
historii. A nie ujrzała by ona światła dziennego, gdyby nie niezłomna odwaga
wszystkich tych osób, prawdziwych postaci, których los poprowadził tą bolesną i
tak trudną ścieżką. Wielkie im za to uznanie i chwała, wielkie im za to
podziękowanie.
Tak
samo podziękowanie należy się odtwórcom poszczególnych ról i w ogóle wszystkim
artystom mającym swój udział w powstaniu tego ze wszech miar wyjątkowego
dzieła, wśród których największe uznanie z całą pewnością należy się reżyserowi
filmu, Panu Antoniemu Krauze. Trzeba też docenić odwagę ich wszystkich,
ponieważ nie przestraszyli się i nie zrezygnowali z pracy nad tym obrazem,
pomimo tak licznych „samobójstw” i „przypadków” utraty życia wielu ludzi,
mających bezpośredni lub pośredni związek z katastrofą prezydenckiego samolotu.
Czy
zatem obawa tych artystów o własne życia - gdyby taka powstała - byłaby
zupełnie bezpodstawna? Jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości, to
polecamy obejrzenie innego, bardzo wymownego filmu noszącego tytuł: „Służby
specjalne”, którego reżyserem jest zdolny Patryk Vega. Ukazuje on wyraźnie do
czego zdolne są władze, by zachować rację stanu, a właściwie własną rację -
plugawą, samolubną, zbrodniczą.
(A
na uroczystej premierze filmu „Smoleńsk” żona pana prezydenta była nieobecna. I
w ogóle tak jakoś mało dotrzymuje towarzystwa swojemu mężowi, bo w dniu 19-go
listopada tego roku w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach,
też jej zabrakło, a powinna była wypełniać swoją rolę u boku małżonka… Oj,
nieładnie Pani Prezydentowo, nieładnie zostawiać go tak samego.)
Pan
Antoni zaś, jak sam wyznał, tym filmem zwieńczył swoją karierę, karierę reżyserską.
Trudno nam się z tym pogodzić, lecz należy uszanować jego decyzję. Nie
pozostaje nam zatem nic innego jak tylko zachować wdzięczność za jego całą
twórczość. Niemniej pozostaje żal wynikający z utraty możliwości oglądania
podobnych, tak wartościowych i logicznych historii. I w żadnej mierze ten film
nie jest chaotyczny. Jest jak najbardziej uporządkowany, bardzo dokładnie
zaplanowany oraz pomyślany w najdrobniejszych szczegółach. A skoro tak jest, to
dlaczego ta cała krucjata przeciwko reżyserowi? Jaka jest jego wina? Skąd ta
sroga kara wrogiej nieprzychylności, jaka na niego spadła? - bo już niemal
wszyscy mają do niego jakieś pretensje. I o co? O to, że zabrał głos w sprawie
tak ważkiej dla nas wszystkich Polaków, a nawet i dla wielu innych narodów? Za
to, że nie boi się przeciwstawić kłamstwu? Za to, że w ogóle ośmielił się
myśleć, wyrazić swoje zdanie i nie zgodzić się z kompromitującymi oficjalnymi
orzeczeniami komisji (nie)rządowej? Tak, to święta prawda - Prawda w
oczy kole. A jak uderzy się w stół, to nożyce zaraz się odezwą.
Nawet
sam Duch Święty potwierdza przeprowadzenie zamachu na samolot prezydencki.
Dodaje również, że dokonali go ci, co najwięcej na tym skorzystali. Nic dodać
nic ująć. I jak nas zapewnia, Świat Duchowy nie miał z tym nic wspólnego,
ponieważ Duch Święty wiele razy powtarza i przy każdej okazji nam przypomina,
że On do polityki się nie miesza, bo jej nie lubi. On jedynie zapowiada i nas
zapewnia, że łeb i tej bestii wkrótce zostanie odcięty. A skoro tak, to
bierzemy z Niego przykład i do polityki się nie wtrącamy.
Tak samo myśli i reżyser filmu, Pan Antoni Krauze - To nie jest polityka - to niechęć do kłamstwa (...) Żyję w wolnej Polsce i nie mam ochoty uczestniczyć w kłamstwach, a to jest tego typu sprawa, w której nikt nie może być obojętny.
I nie jesteśmy obojętni, ale też nie mamy się czym martwić, bo wszystko i tak jest dobrze, i będzie dobrze. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy myśleć. A myśleć, według Duchowego Opiekuna Ziemi Enki oznacza zmienić swoje postępowanie. Nie podążać utartym szlakiem bezmyślności, suchym i wyjałowionym korytem materialnych zależności i zniewolenia. Trzeba myśleć w inny sposób, trzeba otworzyć umysł - zmienić swoje postępowanie, odważyć się na uczynienie czegoś nowego w swoim życiu, ale zawsze uczciwego, prawdziwego. Tak, to jest bardzo trudne. Trudne, ale możliwe i wykonalne A skoro możliwe, więc wymaga też i odwagi, a do odważnych świat należy.
Tak samo myśli i reżyser filmu, Pan Antoni Krauze - To nie jest polityka - to niechęć do kłamstwa (...) Żyję w wolnej Polsce i nie mam ochoty uczestniczyć w kłamstwach, a to jest tego typu sprawa, w której nikt nie może być obojętny.
I nie jesteśmy obojętni, ale też nie mamy się czym martwić, bo wszystko i tak jest dobrze, i będzie dobrze. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy myśleć. A myśleć, według Duchowego Opiekuna Ziemi Enki oznacza zmienić swoje postępowanie. Nie podążać utartym szlakiem bezmyślności, suchym i wyjałowionym korytem materialnych zależności i zniewolenia. Trzeba myśleć w inny sposób, trzeba otworzyć umysł - zmienić swoje postępowanie, odważyć się na uczynienie czegoś nowego w swoim życiu, ale zawsze uczciwego, prawdziwego. Tak, to jest bardzo trudne. Trudne, ale możliwe i wykonalne A skoro możliwe, więc wymaga też i odwagi, a do odważnych świat należy.
Tylko
że zanim zdobędziemy ten świat, żeby go zmienić i uczynić o niebo lepszym,
wymaga się od nas zrozumienia wielu spraw, dostrzeżenia różnych rzeczy oraz
właściwego postępowania. „Zrobiliśmy to dla Was”. Takie słowa w czasie snu,
jaki miał piszący te słowa wypowiedział ksiądz Adam Pilch. (Jak dobrze wiemy,
jedna z ofiar katastrofy smoleńskiej). Proboszcza byłej parafii dane mi było
ujrzeć we śnie, wkrótce po tym tragicznym wydarzeniu. Ubrany był jakby w mundur
ułański, ale bez czapki. Górna część stroju, kurtka do pasa była czerwona ze
złotymi wykończeniami. Spodnie zaś były białe. Adam znajdował jakby na
otwartej, białej przestrzeni. Widziałem go z bliska. Jego twarz była wyraźnie
widoczna.
Długo
się zastanawialiśmy nad tymi słowami - „Zrobiliśmy to dla was”… - czyli złożyli
świętą ofiarę swojego życia. Jednak żadna ofiara życia nie jest daremną. Każda
jest tak bezcenną. A skoro do niej doszło, to znaczy, że wszystkim nam powinna
dać coś niezwykle wartościowego. Dla wszystkich nas powinna być, można
powiedzieć, zbawienna, bo nie chodzi o to, żeby bezmyślnie dać się wepchnąć na
drogę walki, przemocy, lecz cała sztuka polega na ukazaniu nam czegoś ogromnie
ważnego. Polega na ukazaniu Prawdy! A Prawda to wyzwolenie!
Tak,
ukazanie Prawdy, ponieważ to właśnie takim duszom, które jeszcze w Świecie
Ducha postanowiły o swoim ziemskim życiu i postanowiły jak to życie zostanie
zakończone zawdzięczamy to, że dowiadujemy się często Prawdy o tej
rzeczywistości, w jakiej obecnie przyszło nam żyć i w jakiej się znajdujemy.
Dlatego właśnie w wyniku różnych tragedii mamy ofiary żywiołów naturalnych,
kataklizmów, wojen, czy właśnie tego rodzaju zbrodni, zdrady, bo gdyby nie one,
gdyby nie tragiczny los tych wszystkich dusz, to skąd byśmy wiedzieli o
niektórych znakach naszych czasów, czasów ostatecznych? Jak byśmy dostrzegli
zło, które nas zewsząd otacza? Skąd byśmy wiedzieli o nieprawościach, jakie wciąż
się zadaje? A tak, dzięki nim dochodzi do uwidocznienia tego całego zamętu i
tych wszystkich niewłaściwych rzeczy, jakie teraz mają miejsce i stale się
nasilają. Dochodzi do ich ujawnienia, ukazania ich w pełnym świetle takimi,
jakimi one są naprawdę, żeby już nikt nie miał co do tego żadnych złudzeń,
żadnych wątpliwości. Zatem dla tej przyczyny dusze te zdecydowały się dać takie
a nie inne świadectwo, by ukazać to co się dzieje, ukazać taki stan rzeczy. A
czynią to właśnie dla nas, by otworzyć nam oczy i uświadomić bardzo, bardzo
ważne sprawy.
I
dopiero po takich przemyśleniach, po takich wnioskach dane mi było zrozumieć
następny sen, który bardzo mnie zaskoczył. A przyśnił mi się wkrótce po tym
pierwszym. Tym razem Adam był ubrany w swoją charakterystyczną ciemną jesionkę
i czapkę z daszkiem. Stał przy jakiejś szafce. Był wyraźnie zaskoczony, niejako
zmieszany, że ktoś go zobaczył.
A
co najważniejsze, to nie ulegało wątpliwości, że znajduje się wśród żywych! Jak
to? Zginął w wypadku a teraz żyje? Co to znaczy? Odpowiedzi na te pytania
przyniosły następne wiadomości, jakie można było znaleźć w Internecie, w
przeciwieństwie do tych oficjalnych a często tak nachalnie wpychanych nam do
głów. Okazało się, że były osoby, które przeżyły katastrofę samolotu, a jedną z
nich był ksiądz Adam Pilch! Mało tego, to właśnie on wysłał wiadomość ze swojego
telefonu przenośnego do księdza Mieczysława Cieślara, o treści: „Żyjemy”, który
po Adamie przejął tymczasowo również obowiązki proboszcza jego parafii.
Jednak
radość z tego powodu nie trwała długo, gdyż została brutalnie przerwana
nadejściem następnych tragicznych wieści o śmierci wszystkich pasażerów
samolotu prezydenckiego wraz z jego całą załogą, a także o nagłym zejściu
księdza Mieczysława. Moja żona i ja dowiedzieliśmy się o tym od znajomej
mieszkającej za granicą, a która wcześniej również należała do tej samej
parafii i wiedziała o tej wiadomości przesłanej przez Adama, dlatego śmierć
drugiego księdza od razu stała się mocno podejrzana.
Źródła
oficjalne (dezinformacji i bajdurzenia) powiadamiały, iż ks. bp Mieczysław
Jerzy Cieślar „zginął w wypadku samochodowym”… Stało się to w nocy z 18 na
19 kwietnia 2010. Doszło do zderzenia czołowego z jakimś samochodem osobowym,
którego kierowca był nietrzeźwy. (Stało się to w Przecławiu). A w dodatku jakby
na ironię losu ksiądz biskup, zastępca Biskupa Kościoła Luterańskiego w Polsce,
jechał z Warszawy - jak podaje Wikipedia - „w której współprowadził luterańską
część uroczystości żałobnych ku czci ofiar katastrofy lotniczej w
Smoleńsku”…
Kierowca
zaś, który swoim samochodem uderzył w samochód księdza, dopiero w październiku
stanął przed sądem za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nigdy nie
został za to skazany. (Czyżby jakiś funkcjonariusz służb specjalnych?).
I
niestety, to wcale nie koniec z wieloma ofiarami tego zakłamania. Można łatwo
się doszukać tych wszystkich przypadków, kiedy różne osoby „popełniły
samobójstwa”, „uległy wypadkom” lub zostały zamordowane „tylko” z tego powodu,
że przeciwstawiały się temu systemowi, nie zgadzały się na taki stan rzeczy, a
przede wszystkim znały Prawdę. I nie tylko w Polsce tak się dzieje. Ludzie
giną, są mordowani na całym świecie. To są właśnie ci, co dla prześladowczej
racji stanu i według tego systemu wszelkiego ucisku są dla niego niebezpieczni,
niewygodni albo zbyt odważni.
Na
zdjęciach poniżej tylko niektóre z tych osób: Mohandas Karamchand Gandhi, Karol
Wojtyła, Jerzy Popiełuszko, Mieczysław Cieślar, Tadeusz Jordan Rozwadowski,
Marek Papała, Sławomir Petelicki, Andrzej Lepper, Abraham Lincoln, Martin
Luther King, John Fitzgerald Kennedy, John Lennon.
(Żadną
miarą nie chodzi tutaj o porównywanie wielkości czy zasług każdej z tych osób,
lecz o uzmysłowienie, jak bardzo ten system obawia się wybitnych postaci działających
w różnych dziedzinach życia).
Obecność naszego Papieża w
tym gronie może zaskakiwać, lecz niestety i on został zgładzony. Po przeżyciu
bezpośredniego zamachu na swoje życie (zresztą przygotowanego przez Watykan),
był systematycznie uśmiercany trucizną, jak wyjawił nam Duch Święty dodawaną do
pożywienia.
A
jeśli chodzi o samych tragicznie zmarłych w wyniku kwietniowego zamachu nad
Smoleńskiem, to Duch Święty zdradza następną tajemnicę. Powiedział, że lista
pasażerów tego pamiętnego lotu była długo i starannie układana. Dokładnie
dobierano osoby, jakie się miały znaleźć na pokładzie tego rządowego samolotu.
To nie był żaden przypadek, że podróżowało nim dwóch Prezydentów Polski, trzech
kandydatów na ten urząd, że w samolocie było wiele wybitnych postaci życia
kulturalnego i społecznego, jak również kilku tak kluczowych dowódców Sił
Zbrojnych Rzeczypospolitej. Uderzono w najwyższą władzę Państwa Polskiego,
dokonano mordu na najważniejszych osobach w kraju.
Wracając do filmu, to można
go krótko scharakteryzować:
Historia rzetelnie i godnie
ukazana.
Film nie atakuje, nie
oskarża ani obraża.
W filmie padają bardzo
ciekawe a proste pytania.
Obraz ten skłania do
zastanowienia i rozsądnego myślenia.
Ukazuje również mechanizm
ohydnego kłamstwa i podłej manipulacji.
Oczywiście,
film zawiera bardzo dużo niezwykle poważnych myśli i przekazuje nadzwyczaj
ważne treści. Jedną z nich jest wypowiedź Pani Generałowej. Nie pamiętam już
każdego słowa, ale zdanie przez nią wypowiedziane było w takim istotnym
znaczeniu: „Polski rząd powinien bronić dobrego imienia swoich żołnierzy”. No
tak, polski rząd z całą pewnością byłby w stanie to czynić, jak również
potrafiłby uczynić dużo, dużo innych dobrych rzeczy. A co najważniejsze polski
rząd nie podniósłby ręki na swój naród, nie krzywdziłby go ani nie prześladował
na każdym kroku żadnymi podatkami, ZUS-em, przymusowymi szczepieniami i
wieloma, wieloma innymi tego rodzaju mechanizmami zniewolenia, terroru i
okradania. Okradania zarówno z dóbr materialnych, jak i z tych wyższych, duchowych.
To,
że nasi rządzący mówią po polsku, że mają polsko brzmiące nazwiska (nadane lub
zmyślone jak przezwiska) wcale nie oznacza, że są Polakami. Prawdziwi Polacy
nie dokonaliby takiej zbrodni na swoich Rodakach, ani nie podnieśliby ręki na
głowę swojego państwa. Prawdziwi Polacy mieliby rząd prawowity i samowładny, a
nie taki, jaki się później wyłonił, żerując na tej zbrodni, zbrodni przeciwko
swojemu narodowi.
I
niestety, tych zbrodni na Polskim Narodzie w naszej powojennej historii było
przecież tak wiele. 45, 56, 68, 70, 76, 81. No tak, przecież dzisiaj mamy
następną rocznicę - już trzydziestą piątą wprowadzenia stanu wojennego.
Tak,
widać wyraźnie, że prześladowań i zbrodni nam nie żałowano. A w związku z tym
jest następna poważna kwestia. Mianowicie, wiedząc o kłamstwie smoleńskim i w
ogóle wiedząc kto wrogiem, kto działa na naszą szkodę, to można się poważnie
zastanawiać, co mamy z tym wszystkim zrobić? Jak mamy się teraz zachować? Jak w
ogóle postąpić z tą wiedzą, jaką nam dano? Mamy ruszyć do walki? Mamy zbrojnie,
siłą zaprowadzić ład, zrobić z tym wszystkim porządek? Mamy wywołać jakąś następną
wojnę czy rewolucję?
Nie,
nic z tych rzeczy! Mieliśmy już tyle demonstracji, protestów, strajków, walki,
wojen, a i tak wszystko na marne, bo ciągle nie mamy wolności, więc nadal jest jak było i nic się nie zmieniło. Wobec tego
nie musimy niczego, ale dosłownie niczego nie musimy więcej robić, ponieważ właśnie
uczyniliśmy coś nadzwyczajnego, coś niebywałego, najbardziej potrzebnego i
użytecznego. Dokonaliśmy takiej rzeczy, jakiej ci oprawcy, prześladowcy
panicznie się boją. Dokonaliśmy takiej rzeczy, przed którą ci mordercy w
popłochu uciekają! Dzięki temu już sprowadziliśmy na nich klęskę, a sami
przyoblekliśmy się w szaty zwycięstwa i godności.
A
co jest tym tajemniczym i potężnym czynem jakiego dokonaliśmy? Tym czynem jest
nasza wiedza, jaką posiadamy o tym zamachu i w ogóle nasza świadomość tych
czasów. Tym czynem jest nasze poznanie samego fałszu i zakłamania, jakie
doprowadziły do tej i wielu innych zbrodni w naszej historii - tej najnowszej
jak i tej odległej. Ten czyn to umiejętność ujrzenia Prawdy. Ten czyn to nasze
myśli w niej się znajdujące. To umiejętność zdemaskowania pozorów i właściwe
zrozumienie tego, co na tym świecie właśnie się dokonuje, co się na nim teraz
rozgrywa i o co w tym wszystkim chodzi. Ten piękny czyn to mieć oczy i widzieć,
ten piękny czyn to mieć uszy i słyszeć, a także - jak Duch Święty często nam
mówi - ten piękny czyn to mieć umysł i myśleć.
I
to wszystko! A to tak wiele, chociaż mogło by się wydawać, że tak mało. Jednak
wcale nie, ponieważ ci mordercy dążą do ukrycia Prawdy, żeby tylko nie wyszła
na jaw. To oni dążą za wszelką cenę do utrzymywania nas w niewiedzy, głupocie,
wojnach, chorobach, biedzie, czyli inaczej mówiąc w materialnej pułapce
prymitywnego, niskiego bytowania (Matrix), ponieważ w żadnym razie życiem
nazwać tego nie można. Tak, niestety, wszyscy wielcy tego świata dążą do
jednego - w pełni panować, górować nad bezmyślnymi stadami owiec i baranów,
które w każdej chwili dadzą się zaprowadzić na rzeź.
I
w sumie najczęściej tak się właśnie dzieje, ale z tą różnicą, że z każdym dniem
jest im coraz trudniej nas oszukiwać i nami manipulować. Z każdym dniem jest im
coraz trudniej utrzymywać kłamstwo i karmić nas nim jak jakieś niemowlaki
niestrawną papką, powodującą nieżyt szarych komórek, wyjaławiającą umysł,
doprowadzającą do zaniku zdrowego rozsądku i powodującą brak samodzielnego
myślenia.
No
bo takich właśnie bezmózgowców, bez-moralnych, bez-wiernych, to oni w sumie
najbardziej sobie cenią. Bezmyślnych, bezwolnych, beznadziejnych, bezbronnych,
bezsilnych, zagubionych, przestraszonych, pozbawionych wiary, ufności, nadziei
i prawdziwej miłości. Takich sobie hodują w tym materialnym folwarku
trzecio-wymiarowym i tylko takich chcą sobie nadal hodować, by później mieć
posłuszne a uniżone sługi na każde swoje żądanie.
Jednak
zapominają o czymś niezwykle istotnym. Chcieć to oni sobie mogą, bo coraz
więcej tych otumanionych owieczek i baranów ucieka im całymi stadami, bo nagle
potrafią przejrzeć na oczy. A piszący te słowa był takim (lecz na całe
szczęście już nie jest) zbetoniałym baranem, jakiego świat nie widział. I wcale
to nie jego zasługa, że szczęśliwie już nim nie jest, ale dane mu było
poznanie, dzięki któremu wyrwano go z głębokiego snu, z głębokiego marazmu
umysłu i takiej ciemnoty, jakiej całe średniowiecze jeszcze nie miało.
(Nie
będziemy się tutaj o tym rozpisywać, bo to oddzielne zagadnienie, że do tej
ciemnoty swoją rękę przykładają też religie - sztuczny, fałszywy twór bytów,
istot z innego wymiaru, które między innymi dzięki temu utrzymują to całe
wstecznictwo, intelektualną śpiączkę na Ziemi.)
Jednak
pomimo sprzysiężenia przeciwko nam sił niskich, mrocznych i wrogich, jakie już
do końca chcą nas pozbawić zdolności samodzielnego myślenia, człowieczeństwa,
uczuć i wiary, to w obliczu tej tragedii smoleńskiej, w obliczu tego zakłamania
pojawia się wyjątkowa powaga, wzniosła zaduma. A te myśli, ten żal i tęsknota
sprawiły coś wyjątkowego. Sprawiły, że w poczuciu tego nieszczęścia, jakie w
większym lub mniejszym stopniu dotknęły nas wszystkich, i w obliczu ogólnej,
narodowej żałoby, smutku - wszyscy staliśmy się sobie bliżsi. W niewidzialny
sposób zostaliśmy połączeni więzią mocnej solidarności, jedności. Może nikt nie
zwraca na to uwagi, ale wbrew pozorom, wbrew wszelkim podziałom ta następna
tragedia narodowa ponownie zbliżyła nas do siebie o następny krok. Może to mały
krok dla człowieka w jego relacjach międzyludzkich, ale za to wielki krok w zacieśnianiu
więzi z Panem Bogiem. Tylko ogromna szkoda, że najczęściej przychodzimy do
Niego, do naszego Ojca Niebieskiego Jahwe z powodu nieszczęścia, trwogi. Oby w
końcu udało nam się to zmienić.
Jednak
pomimo tego zawsze możemy liczyć na Jego pomoc. Również i teraz, ponieważ
jedynie dzięki niej na całe szczęście nie jest aż tak źle. W dalszym ciągu
światłość pokonuje ciemności. W dalszym ciągu ten świat walczy o swoją nadzieję
i stara się poprawić, być lepszym. W dalszym ciągu ludzie odważni, ludzie
mądrzy, zgodni i uczciwi są na tym świecie, poprzez których Prawda jest w
stanie przeciwstawić się wszelkiemu zniewoleniu. I żadne siły zła, żadne tajne
organizacje sprzysiężone z ciemnymi mocami nie są w stanie usunąć ani jej, ani
innych wyższych wartości z naszego życia. Prawda cały czas nas jednoczy,
wzmacnia i umieszcza po właściwej stronie istnienia. Dzięki temu cały czas jesteśmy:
Po stronie Życia a nie
śmierci.
Po stronie Światłości a nie
ciemności.
Po stronie Mocy z Wysokości
a nie słabości z nicości.
Po stronie Tego co Dobre i
Właściwe, a nie tego co złe i fałszywe.
Po stronie Zrozumienia i
Poznania, a nie kłamstwa, ciemnoty oraz zacofania.
I
całe szczęście, że tak jest, ponieważ trwa w najlepsze to, co nieuniknione, a
stać się musi, bo tak od dawna zostało postanowione i zapowiedziane.
Nieprzerwane
trwa oddzielanie plew od ziaren, kozłów od owiec. A zwieńczeniem tego będzie koniec
Wielkiej Nierządnicy, Wielkiego Babilonu. Bestia jeszcze ryczy resztką sił i
rzuca do walki ostatnie niedorzeczności tego świata, jakimi do końca chce nas
zdławić, zniewolić, zapanować nad nami.
Zło
musi dojrzeć i w pełni ukazać swe na wskroś zakłamane, zepsute i ohydne
oblicze, żeby potem mogło być całe usunięte, w pień wycięte i wyrwane z
korzeniami. Tylko tak można oczyścić Ziemię, żeby nie pozostał na niej nawet
najmniejszy ślad zła. Dlatego jeszcze ono się nasila, potęguje. Wydaje mu się,
że zwycięża. Niby jest takie cwane, bystre, bo w swoim odczuciu staje się coraz
mocniejsze, to jednak wcale tak nie jest. Bardzo się myli. Z każdą chwilą jest
coraz słabsze i chyli się ku nieodwołalnemu upadkowi. Jego ostateczny koniec
jest już bliski, bardzo bliski.
Użycie
siły, uciekanie się do przemocy przez system, chcący za wszelką cenę utrzymać
swoje panowanie świadczy o słabości, strachu i rychłym, niechlubnym jego końcu.
Ich
czas nieubłaganie się kończy. Wielka Nierządnica chyli się do nieuniknionego
upadku, co stanie się z wielkim hukiem. Mieli swój czas, mieli swoje panowanie,
otrzymali swoją szansę poprawnego, pożytecznego bytowania lecz ją
zaprzepaścili, zmarnowali, a nawet zbezcześcili swoim plugawym postępowaniem.
Na nic teraz ich płacz i zgrzytanie zębów. Na nic teraz ich rozpacz - bardziej
lub mniej szczera, czy też rozpaczliwa chęć poprawy. Rychło w czas… Czas głupców zbliża się do końca i
wkrótce wszyscy oni sobie stąd pójdą i to raz na zawsze.
Teraz
tylko do siebie mogą mieć pretensje, że okazali się takimi głupcami i dali się
zwieść swoim niskim, prymitywnym żądzom, że owładnął nimi obłęd władania,
górowania nad innymi, podsycany w dodatku nienawiścią, zapalczywością,
wściekłością, ego, a przede wszystkim jadem obrażania i wyśmiewania wszystkich
i wszystkiego. A skoro tak postępowali, to w takim razie otrzymają swoją zapłatę
i nagrodę. Otrzymają w dwójnasób to, czym sami się uczynili i kim być się
okazali. Nikt nad nimi sądu sprawować nie będzie, bo takowy sami na siebie już
dawno wydali. A teraz sprawiedliwości stanie się zadość, gdyż Los Ostateczny na
nich spadnie. Nam zaś przeznaczone jest Życie, Wolność, Szczęście i Dobro.
Amen.