Proste Prawdy wiary takimi
być przestały z jednego zwykłego powodu. Możnym tego świata chodziło o
pozyskanie następnego narzędzia, za pomocą którego będą mogli sprawować nad
nami dozór. I jest on tym dokładniejszy, tym większy, ponieważ dotyczy nadzoru
nad sprawami życia duchowego, życia wewnętrznego człowieka. A przy okazji
zdołali upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Drugą jest podział ludzkości na
różne religie, Kościoły, więc znowu ich żelazna zasada dziel i rządź, znalazła
swoje praktyczne zastosowanie. A my w świętym oburzeniu, w zaciekłym
szaleństwie obrońców „wiary naszych ojców”, (bo wiadomo - Polak to tylko katolik)
zajadle bronimy tych zasad „wiary”, jakie nam wtłoczono do głowy na przestrzeni
ostatnich wieków. I nie ważne, że przeważająca większość tych „świętych nauk”,
to takie brednie i tak śmieszne kłamstwa, że aż trudno uwierzyć w to, aby
dorośli ludzie wciąż dawali się na to nabrać.
.
Kiedy drogi mojego życia
zostały skierowane w stronę wyznania protestanckiego, już wtedy dane mi było
nieco przejrzeć na oczy. Po zmianie wyznania z rzymsko-katolickiego na
luterańskie po raz pierwszy przeczytałem całą Biblię, i to trzy razy. Tym
bardziej byłem zadowolony z tej lektury, gdyż w przeciwieństwie do jej wydań
katolickich, protestancka wersja nie była opatrzona żadnymi przypisami w dolnej
części strony, jakich nigdy nie brakowało w tym pierwszym wydaniu. Kiedy je
czytałem, to ciągle mi to przeszkadzało, bo chcąc lepiej zrozumieć tekst
biblijny, zaglądałem do objaśnień i gubiłem wątek, traciłem skupienie i po
prostu się rozpraszałem czytając dodatkowe objaśnienia, jakie niewiele pomagały
w zrozumieniu, uchwyceniu ducha samej Biblii.
A móc ujrzeć w pełnej
krasie, w pełnym blasku rodzicielską Miłość Ojca Niebieskiego do Swych
wszystkich dzieci, które z taką starannością a zwłaszcza z wielką ojcowską
miłością prowadzi właściwą drogą poprzez wszystkie zawiłości życia w świecie
materialnym, to było naprawdę wspaniałym, cudownym i wzniosłym uczuciem.
Nasz Wielki Ojciec nie
szczędzi przy tym Swoich ogromnych wysiłków, by nauczyć nas, tak - n a u c z y
ć - właściwego postępowania, właściwego wierzenia, a nie karać za popełnione i
najczęściej niezamierzone pomyłki na drodze poznawania siebie i życia. W Swojej
wielkiej łaskawości pozwolił również, by i Jego Córki, i Jego Synowie swój w
nauce nas wszystkich znaczny i niepodważalny udział też miały i też mieli.
Z kart Biblii aż biło
ogromną miłością Ojca Stworzyciela do całego rodzaju ludzkiego i najwyższą
troską o każdego człowieka, każdego Swego dziecka, zupełnie jak o każdą
owieczkę, na pierwszym miejscu właśnie o tę, co się zgubiła i nie potrafiła
odnaleźć swojej właściwej drogi. Tak, takie właśnie miałem odczucia za każdym
razem, kiedy miałem to szczęście zagłębiać się w tej boskiej lekturze, a to
pomimo jej największej obecnej wady, że wielokrotnie została przecież
sfałszowana. Niemal każdy papież na własną modłę zmieniał wszystko to, co tylko
uznał za stosowne, co było dla niego korzystne. Nie, nie, to nie jest żadne
moje odkrycie. Potwierdził to sam Duch Święty. A w dodatku to ostatnio coraz
więcej osób zdaje sobie sprawę z tego podłego fałszerstwa.
Kiedyś rozmawiałem o tym z
sąsiadem i powiedział mi, że jest w stanie rozróżnić prawdziwy tekst Biblii od
tego sfałszowanego. Teraz wiem, że to nie on był taki zdolny, lecz otrzymywał
podpowiedzi swojego Anioła Stróża, jakie mój sąsiad był w stanie właściwie tylko
odbierać. Teraz to i ja jestem taki „mądry”, ponieważ dane mi jest lepiej
wsłuchiwać się w wewnętrzny głos, płynący od mojego Ducha Bożego, a
przynajmniej tak mi się wydaje. Niestety, faktem jest i to, jak wiele błędów
jeszcze popełniam kierując się swoim niewłaściwym zapatrywaniem, albo nie
zwracając odpowiedniej uwagi na podpowiedzi mojego Duchowego Przyjaciela.
Jednak nie zapomnę do
końca życia, jak wspaniale było poddać się natchnieniu samego Autora Starego Testamentu, czyli Ducha Świętego oraz
natchnieniu Autora Nowego Testamentu, którym jest również Syn Boży - Jezus i
chwytać w lot ich myśli, jakie postanowili nam przekazać na łamach tej Księgi
Ksiąg, taj Księgi Życia i Mądrości. Kiedyś usłyszałem jedno bardzo ciekawe i
trafne zdanie, charakteryzujące Biblię - omawia ona każdy przypadek życiowy.
Nie ma w naszym życiu takiego zdarzenia, takiej sytuacji, jakiej Biblia by nie
poruszała i nie objaśniała. W Biblii znajdziemy wskazówkę, rozwiązanie w każdej
życiowej sprawie. W każdej.
Może tutaj jedno wyjaśnienie.
Chciałbym się wytłumaczyć, dlaczego postanowiłem zmienić wyznanie z
rzymsko-katolickiego na luterańskie. A właściwie to nie ja postanowiłem, tylko
dane mi było dokonać tej zmiany, ponieważ wszystko co czynimy, to w Panu Bogu
Jahwe to czynimy i dzięki Niemu jesteśmy w stanie wszystko uczynić. W
największym stopniu zaważyła na tym jedna jedyna rzecz. Oczywiście było wiele
innych bardzo ważnych i zasadniczych różnic natury merytorycznej, teologicznej
czy liturgicznej i wszystkie one były nad wyraz ważkie, jednak ostatecznie (po
wielu miesiącach ciągłego zastanawiania się nad tym i usilnego, uporczywego rozmyślania,
czy to jest właściwy wybór, właściwe postanowienie) najważniejszy argument o
zmianie wyznania doszedł do głosu: „Trzeba bardziej słuchać Boga
niż ludzi”, czyli Jego nauki są przed ludzkimi.
I nagle mnie olśniło.
Przecież ta cała Tradycja Kościoła, te wszystkie naleciałości - jakie się
nazbierały w ciągu tak wielu, wielu wieków i w czasie najróżniejszych zawiłości,
i naprawdę ostrych zakrętów historii kościoła - doprowadziły do całkowitego zatarcia
się pierwotnej postaci wierzeń i bardzo zniekształciły jego pierwsze, niczym
nie skażone nauki.
(A w dodatku to podobno nie
tak dawno Kościół Rzymski zmienił swoją nazwę na „Apostolski”. To tak, jakby
jakiś zbrodniarz chciał zerwać ze swoją nad wyraz niechlubną, a niezwykle podłą
i przestępczą działalnością, i dlatego uciekając przed nią zmienia swoją
tożsamość. Nic z tego, na nic im się to nie przyda).
Zresztą i z Kościołami
Protestanckimi wcale nie jest tak pięknie i różowo. One również wpisują się w
tę samą retorykę fałszowania Prawd wiary, Prawd o Panu Bogu. Tak samo jak inni
straszą grzechem, piekłem i szatanem. Co prawda nie tak nachalnie jak ich koledzy
po fachu, jednak nie da się ukryć, że tak właśnie jest. Trzeba natomiast oddać
im tutaj też sprawiedliwość i wyraźnie podkreślić jeden niezaprzeczalny fakt.
Kościół Luterański i w ogóle wyznania protestanckie dokonują czegoś bardzo,
bardzo istotnego i ważnego. Każdego wyznawcę zbliżają do Pana Boga. Każdy
wyznawca nawiązuje z nim bezpośrednie połączenie i jest świadomy Jego obecności
w swoim życiu, w codziennym postępowaniu.
Dlatego powstało takie
określenie, jak protestancki etos pracy. Mówiło się - uczciwa, uczciwy jak
protestant. Kiedy przed drugą wojną światową szukano pomocy domowej, to na
pierwszym miejscu protestantów, ponieważ dawało to całkowitą gwarancję
pozyskania sobie w pełni uczciwego pracownika. Jak ktoś spośród robotników
potrafił wtedy czytać, to przeważnie protestanci, którzy przykładali wielka wagę
do własnego wykształcenia. Kiedy zmieniłem wyznanie, to również starałem się
podtrzymać tę tradycję protestanckiego etosu pracy i tym bardziej byłem dumny z
tego, że to państwa protestanckie były najbardziej bogate i najbardziej
rozwinięte pod względem gospodarczym spośród wszystkich innych na świecie.
Dopiero teraz miałem
okazję wyraźnie zobaczyć i niezbicie przekonać się o tym, że te same państwa
protestanckie, a właściwie ich własne (nie)rządy okazały się być tak samo podłe
i niewiele warte, jak większość na tym świecie. Tak samo zdradziły swoich
obywateli wpuszczając hordy imigrantów, czyli w przeważającej mierze bojowników
mających wzniecić wojnę w Europie. Nie ma więc większej różnicy między
protestantami a katolikami, ponieważ jak jedni, to tak i drudzy stawiają ludzi
po przeciwnych stronach barykady i doprowadzają ich tylko do fanatyzmu.
Podobnie jak doprowadza się do fanatyzmu i muzułmanów, co tak samo jak ci dwaj
pierwsi, dali się zwieść kłamliwym naukom i są gotowi oddać swe bezcenne życie
w jej obronie.
I w imię czego? Zastanówmy
się tylko nad jednym. Bronimy, ale czego? No tak, bronimy swojego Pana Boga,
bronimy Allaha! To Pan Bóg chce, żebyśmy się wzajemnie mordowali i tak okrutnie
prześladowali? Na pewno? A może jednak nie, może nasz Ojciec Niebieski chce,
aby Jego wszystkie dzieci żyły w zgodzie i miłości?! Może Ojcu Niebieskiemu bardzo
zależy na tym, aby Jego dzieci poszły w końcu po rozum do głowy i przestały
skakać sobie do oczu, czyli żeby nie dały sobą pomiatać, wzajemnie się
napuszczać na siebie jak wściekłe psy, gdyż ślepo słuchają swojego pana! A
słuchają tylko dlatego, bo daje im jeść. O, jaki „dobry” nasz pan, karmi nas,
daje ochłapy, daje nam pieniążki… Jak tak, to zawsze będziemy go słuchać i
zawsze będziemy robić to wszystko, co nam każe.
I tak oto „dobry” pan
zastąpił Jedynego Ojca na Wysokościach. Większy posłuch mają władcy tego świata
niż Najwyższa Instancja. Bardziej do nas trafia i bardziej nas przekonuje to,
co słudzy zła i śmierci mają dla nas w swoim fałszywym i podstępnym podarunku.
I nie ważne, że to wszystko, co nam dają przynosi szkodę na duszy. Co tam
dusza, liczy się tylko to, że teraz „żyjemy” (a raczej jesteśmy martwi za
życia), że teraz tutaj rządzimy (tak się im przynajmniej zdaje) i teraz to my
jesteśmy górą. (Tak, ale tylko do czasu).
Nie widzą tylko jednego
ani nie są w stanie pojąć, te puste łby, że prawdziwe życie nie jest tym
tymczasowym w materii, tym obecnym. Jesteśmy tutaj tylko chwilę. W tych
fizycznych warunkach bytowania przebywamy bardzo króciutko. Tutaj jest tak, jakby
to był nasz sen. Często bardzo koszmarny sen. A kiedy się z niego wyrwiemy, to
obudzimy się do naszego właściwego życia. A wtedy znajdziemy się w prawdziwych
warunkach swego istnienia. To wtedy dopiero ujrzymy bezwarunkową pełnię rzeczywistości
i doświadczymy (najczęściej bardzo boleśnie) własnego stanu niedorozwoju ducha.
Tak, ponieważ wtedy najlepiej się przekonamy co to znaczy rozwój duchowy i co naprawdę
on nam daje. I dopiero wtedy będziemy z całych sił walić głową w mur swojej
głupoty, przerażeni jak to się stało, że straciliśmy taką wymarzoną okazję do
poprawy całego swojego życia. Nie będziemy mogli uwierzyć jak do tego doszło,
że okazałam się i okazałem się być ostatnią i ostatnim wśród wcielonych, bo nic
do mnie nie docierało.
No ale jak ma docierać,
skoro na każdym kroku dajemy się okłamywać tym wszystkim satanistom -
umarlakom. Tak jak nas oszukują w sprawach codziennego życia, to tak samo oszukują
nas w sprawach życia przyszłego. Nie ma dla nich żadnej różnicy. Liczy się
tylko to, aby utrzymywać nas w ciągłym fałszu, w ciągłej ułudzie i zakłamaniu.
A wszystko to na grząskim i zdradzieckim bagnie śmierci, winy, grzechu i
błagania o wybaczenie wszystkich naszych domniemanych zbrodni, zwłaszcza tych
nie popełnionych.
Prosty przykład. Według
ich nauki Ty i ja zabiliśmy Syna Bożego Jezusa swoim grzechem pierworodnym. To
znaczy, że już w chwili narodzin jesteśmy grzesznikami, a co gorsza mordercami,
bo Mistrz Jezus musiał zginąć z powodu naszych zbrodni, naszych grzechów.
Musiał więc nas zbawić od śmierci i sam tę śmierć poniósł.
Śmierć, śmierć, śmierć,
śmierć. Czego nas nie uczą w kościołach, to tylko śmierć. Śmierć czai się na
każdym kroku i bez przerwy nas prześladuje. „Pamiętaj, że umrzesz” - „memento
mori”. Już w szkole podstawowej na lekcjach religii tego nas „uczyli” - tym nas
programowali. Tutaj zwróćcie uwagę na jedną ciekawa rzecz. W sumie podobnych
ciekawostek jest bardzo dużo, ale teraz ta jedna. Pana Jezusa zrobili Bogiem.
Zabili Syna Bożego, a teraz obnoszą się z Jego śmiercią, jakby się chełpili, że
uśmiercili samego Pana Boga! To znaczy, że mamy bezwzględny przypadek satanizmu
- zabić Najpotężniejszego i Jedynego Boga!
Wobec tego Pana Boga to
dla nich żadnego już nie ma, bo Jedynego właśnie uśmiercili… I uwaga, następna
ciekawa myśl - a skoro uśmiercili, to teraz już tylko oni sprawują jedyną i
niepodzielną władzę! Władzę nad tym światem i nad nami wszystkimi. (To w ich
bardzo chorym mniemaniu). A jaki władca, to taki i jego lud. Wobec tego bez
żadnych przeszkód zaprowadzili swoje bezprawie i zwyrodniałe obrzędy. Swoimi
satanistycznymi obrzędami, kultem śmierci jednoznacznie określili, że tylko do
niej samej należą, a co gorsza i nas do tego wciągają.
(Tutaj ostrzegam, bo teraz
będzie mocne). Każda tak zwana msza święta we wszystkich kościołach, to czarna
msza śmierci odprawiana przez umarlaków - satanistów. Każdy taki obrzęd to
ponowne składanie Baranka w ofierze, więc ponowne krzyżowanie Chrystusa. Nie
wierzycie? Spytajcie się pierwszego lepszego kapłana, co oznacza odprawianie
mszy świętej, czego jest pamiątką. Na domiar złego taki obrządek to kanibalizm jak
się patrzy. Daje się krew i ciało do spożycia. Ciało i krew - bierzcie i jedzcie.
Tak czy inaczej, czy tego nie jesteśmy świadome i świadomi, to i tak robi się z
nas satanistów, kanibali, co w ohydnych obrzędach, jeszcze gorszych niż
bałwochwalstwo oznacza, że dopuszczamy się obrażania Najwyższej Instancji,
samego Pana Boga! Już samo to mogłoby Mu wystarczyć do zdmuchnięcia nas z
powierzchni Ziemi jednym Swoim mrugnięciem powiek! Ale nie, nasz Wspaniały
Ojciec Niebieski cierpliwie jeszcze czeka na nasze opamiętanie.
Tylko że my, nic sobie z
tego nie robiąc ani nie bacząc na własne potworne zbrodnie, dalej tkwimy w tej
otchłani satanizmu, bo nasza głupota jest już tak wielka, że nam całkiem
zasłoniła zdrowy rozsądek i odebrała ostatnią zdolność logicznego myślenia. I
tutaj zastanówmy się nad następną sprawą. Otóż jest prawdą i trzeba szczerze
przyznać, że każda religia chrześcijańska, w tym oczywiście i Kościół
Rzymsko-Katolicki (Kościół „Apostolski”) uczy i wierzy, iż Jezus Chrystus żyje,
pokonał śmierć i zasiadł na tronie w Niebie. Tak, to wszystko Prawda. Tylko
dlaczego pomimo tej niepodważalnej Prawdy stale umieszcza się nam przed oczami
krzyż?! Dlaczego pomimo tej - jak to sam Kościół mówi - radosnej nowiny
zmartwychwstania, z uporem maniaka przypomina nam o śmierci Baranka, złożonego
w ofierze za nasze grzechy, złożonego jako ofiara przebłagalna za nasze grzechy?!
Cały czas nie pozwalają nam zapomnieć o tej strasznej zbrodni!
Takie ciągłe przypominanie
o zbrodni może wpędzić w poważne zaburzenia nerwowe. (A dlaczego Syn Boży Jezus
umarł na krzyżu, to w swoich sesjach Duch Święty wyraźnie to tłumaczy. Mówi, że
zginął, ale w żadnym razie, żeby nas zbawić od jakiegoś wymyślonego grzechu!) Tylko
że ta cała zgraja kapłanów, biskupów, kardynałów i jeszcze innych tam zakonnic
i zakonników, jest skłonna dać się poplasterkować, że tak właśnie było. Im
również zatruto umysł trucizną, wlewaną stopniowo przez wiele lat seminarium, a
potem stale jej dolewając w czasie trwania ich „posługi”, tak kapłańskiej jak i
zakonnej. Rzecz jasna są i tacy wśród nich, co świetnie zdają sobie sprawę z
tego całego oszustwa, zbrodni i kanibalizmu, lecz to nie zmienia faktu, że czym
prędzej trzeba nam od nich uciekać i to jak najszybciej, czyli niezwłocznie!
Dokąd uciekać? Najlepiej
do swego wnętrza, do swego serca, bo w nim znajdziemy Pana Boga, bo w nim mieszka
nasz Ojciec Niebieski. To jest jedyna rzecz jaką możemy zrobić. Jedynie Ojciec
Niebieski może zapełnić pustkę w sercu, powstałą po tym co ludzkie. I na tym
polega wiara - mieć bezpośrednią łączność, pozostawać pod bezpośrednim wpływem
Pana Boga i tylko Jemu pozwolić się prowadzić! To tylko tyle i aż tyle.
W naszym przypadku, moja
małżonka, nasi synowie, nie chodzimy do żadnego kościoła już od wielu lat, a
pomimo tego uważamy się za osoby wierzące. Kiedy zdarza się nam rozmawiać na
temat wiary, to pierwszym pytaniem, jakie ze strony naszych rozmówców słyszymy,
to - „do jakiego Kościoła należycie”. Raz ktoś mnie spytał, czy jestem
księdzem. Mniejsza o to i na pewno nie jest to najważniejsze potwierdzenie
naszej religijności. Nie ma się czym chwalić, ale przeszliśmy sporo, włącznie z
narażeniem życia własnego i własnych dzieci dla potwierdzenia naszego pełnego
zaufania Istotom Duchowym. I to nie raz.
Nie będę się nad tym
rozpisywał. Niech mi będzie wolno tylko dodać, że na naszej drodze było dużo prób
i nadal się pojawiają. W każdym razie wiara bez uczynków jest martwą.
Postępowanie na co dzień świadczy, jaką wierzącą i jakim wierzącym jesteś Ty
sama i Ty sam. A wszystko jest bardzo proste. Zasady wiary są bardzo proste,
tak proste, że aż genialne, ponieważ to Sam Stwórca Wszechrzeczy, On -
Wszechmogący - jest Genialny, jest Doskonały. Dlatego wszystkie Jego Dzieła są Doskonałe.
A z nauk samego Ducha
Świętego, który tak jak Jego Brat Jezus, jest jednym z pierwszych Synów Boga
Jahwe wynikają następujące Prawdy:
Pan Bóg jest Jedyny i nie
ma żadnej trójcy świętej. Jego Imię Jahwe i jest Stworzycielem Świata, w tym
naszego, czyli naszego Układu Słonecznego. To Pan Bóg Jahwe - wraz ze Swoimi
Synami - stworzył najpierw Słońce, a następnie Ziemię i inne Planety. Nie ma
innego boga ponad Ojca Stworzyciela Jahwe.
Chociaż Jego Córki i Jego
Synowie za bogów przez nas w przeszłości branymi byli, to nie ma w tym nic
złego ani niewłaściwego, ponieważ znajdują się już na Najwyższym Poziomie
Duchowym, na poziomie Boskim. Razem z Panem Bogiem tam przebywają i tak jak On
są doskonali. Osiągnęli najwyższy, doskonały poziom duchowości.
Nie wolno nam jednak do
nich się modlić. Nasze pokorne modlitwy jedynie do Pana Boga mogą być
kierowane, Jemu przedstawiane i tylko Jego możemy chwalić i tylko Jemu
dziękować. A jeśli już innym bogom chcemy wyrazić naszą wdzięczność lub
przedstawić nasze prośby, to zawsze z tą myślą, że są oni pośrednikami między
Ojcem Niebieskim a nami samymi. Modlitwy zaś, jakie do Najwyższej Instancji
kierujemy, Aniołowie z powierzchni naszej Planety podejmują i do Stóp
Najwyższego Majestatu zanoszą.
Nie ma żadnych świętych i
nikt z ludzi nie może o tym stanowić, kto spośród ludzi jest, lub nie jest
wyższy, bardziej lub mniej godny, zasłużony i wykazał się większą lub mniejszą
wiarą. Jedynie Ojciec Niebieski ma takie Prawo i tylko Jego osąd jest
sprawiedliwy.
I tak jak nasi dostojni
przodkowie dawniej wierzyć potrafili, to tak i w obecnych czasach to samo nas
obowiązuje. Ich wiara polegała na zawierzeniu każdemu Słowu Ojca Niebieskiemu.
W Nim pokładali całą swą ufność, nadzieję i miłość. Wszystko czynili na Jego
Słowo. To co On powiedział zawsze święte i bez sprzeciwu żadnego było wykonywane
w pełnej wolności, zrozumieniu i uznaniu Jego Mądrości, Sprawiedliwości,
Dobroci, Miłości. Przedmiotem ich wiary nie było to, czy w ogóle On istnieje,
ponieważ pod tym względem nie mieli żadnej, ani najmniejszej wątpliwości czy
rozterki. Oni z całą pewnością w i e d z i e l i, że On Jest. Natomiast wierzyli
każdemu Słowu Stwórcy! Wierzyli i posłuszni zawsze Mu byli!
Reinkarnacje, powtórne
wcielenia - prawda o nich od dawna obecną była także i wśród pierwszych chrześcijan,
co w pełnym majestacie prawa powszechnie głoszoną i nauczaną była.
Dla tej przyczyny jesteśmy
w drodze ku Doskonałości, jako że jest ona jednym z czterech Praw Kosmosu.
Są więc różne poziomy Świata
Duchowego i różny szczebel rozwoju Istot Duchowych. Te przeciwne im to niskie
energie, nie Istoty Duchowe.
Istoty Duchowe nam
pomagają, co ma miejsce nie tylko z ich poziomu duchowego, lecz kiedy zachodzi
taka potrzeba, to i do naszego poziomu fizycznego schodzą, gdyż tak jak my w
ciało fizyczne się wcielają i wśród nas żyją. Wielokrotnie w przeszłości tak
się działo i obecnie się dzieje. Zawsze między nami przebywają. Uczą nas,
wspierają i bez przerwy nam pomagają. Stąd mamy wiele przekazów o bogach z
czasów Starożytnych Kultur. Wielu ich było, bo wielu nam pomagało. Również
Maria, Matka Jezusa wśród nas jako Piast przebywała i nam pomagała, bo tak się
wcielić dla naszego dobra sama chciała.
Zawsze i wszędzie Życie
największą czcią i poszanowaniem darzono. Życiem jest Źródło Życia Wszelkiego,
Sam Stwórca Wszechrzeczy. Wielbiąc Życie przodkowie nasi największą chwałę
samemu Stwórcy Jahwe wiernie oddawali. Matka Natura, Matka Ziemia Rodzicielka
dla tej właśnie przyczyny sobie należną cześć zawsze od swych dzieci
przyjmowały, co żyły według ich Świętych Praw, zgodnie z rytmem Matki Natury
wyznaczającymi właściwą porę siewu, żniw, odpoczynku i przygotowań, przygotowań
do nowego czasu odradzającego się wciąż na nowo Życia.
Takimi oto wierzeniami
kierujmy się i teraz, i zawsze w wiecznym teraz, wiecznym dzisiaj. Wieczne
Źródło Życia jest Naturą Boga Jahwe. Jego Postać to Wszelkie Życie. Dlatego
Jego Dostojny Syn, Książę Pokoju, Słowo, przyszedł do nas, jest między nami,
ponieważ ŻYJE! Na wieczność jest Żywy w Swoim Ojcu Jahwe, tak jak i Brat Jego
EA wiecznym jest Duchem, naszym Duchowym Opiekunem Ziemi!
Dlatego żadne kościoły nie
są nam do niczego potrzebne. Matka Natura jest naszą Doskonałą Świątynią. Dlatego
żadni kapłani nie są nam do niczego potrzebni. Mamy Duchowych Przewodników,
Nauczycieli, a na pierwszym miejscu Pana Boga w sercu mamy i On jest naszym
Doskonałym Nauczycielem i całym naszym Życiem. Jemu wierzymy, Jego słuchamy.
Jemu posłuszne i posłuszni jesteśmy. Wszelkimi czynami swoimi wzniosłymi to
potwierdzamy, okazując miłość swą najpierw Ojcu Niebieskiemu Jahwe, a potem
każdemu bliźniemu naszemu. Oprócz Miłości i Prawda w nas mieszkanie znajduje,
ponieważ jak wierzymy tak na co dzień zawsze czynimy. Jak miłujemy Niebieskiego
Ojca swego, którego nie widzimy, to tak samo każdego bliźniego swego, którego
się nie wstydzimy. I jak mądre dzieci wstydu żadnego Ojcu swemu też nie
przynosimy. Szanujemy się wzajemnie i zgodnie ten czas próby przechodzimy.