Czy
jesteśmy pozostawieni samym sobie - na pastwę losu, a Pan Bóg Jahwe o nas zapomniał?
Przyglądając się temu
wszystkiemu, co się wokół wyrabia, to niestety takie właśnie można odnieść wrażenie.
Jednak na nasze wielkie szczęście jest to tylko mylne wrażenie. Nasz Wszechpotężny
Stwórca wcale o nas nie zapomniał. Jako Dobry Ojciec pozwolił nam jedynie na
pełną samodzielność, wolność, lecz tylko do czasu. Tak więc to my same i my
sami urządziliśmy sobie życie podług własnego upodobania, własnego uznania. No
i w tym cały kłopot, ponieważ usunęliśmy z niego Źródło Życia, czerpiąc do
naszego niskiego bytowania energię zastępczą. W dodatku staramy się ją pozyskać
z wszystkiego z czego się tylko da, pomijając tym samym Najważniejszą i Największą
Energię. W związku z tym do nikogo nie możemy kierować jakichkolwiek żalów, co
do obecnego kształtu, postaci tego naszego „wspaniałego” świata. Mamy wręcz
piekło na Ziemi i już nawet nie wiemy, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Nie
dość, że nie potrafimy mu przeciwdziałać, to w ogóle nie mamy żadnego pomysłu jak
zmienić ten świat na lepsze miejsce do życia, na lepsze dla wszystkich, a nie
jedynie dla wąskiego grona wybrańców, którzy sami sobie o tym stanowią. W tym właśnie
cały kłopot - stanowią jedynie z myślą o sobie i zawsze na niekorzyść innych.
Tylko że w miarę upływu
czasu ludzie utracili silną wolę, hart ducha, ducha silnego jak opoka i w końcu
ulegli możnym tego świata, sprzedając się im za grosze, w następstwie czego
bożek pieniądz zapanował w końcu niepodzielnie nad tym światem, rządząc
wszystkimi oraz wszystkich ze sobą różniąc. Jednak pomimo tego, że ludzkość
zawiodła na całej linii a człowieczeństwo przepadło z kretesem (oczywiście poza
nielicznymi wyjątkami) to cały czas mamy niezawodną pomoc z Wysokości, bo jak
powiedział Duch Święty, mamy przecież Istoty Duchowe, które nam pomagają, więc rzeczywiście
nie mamy się czym martwić.
A zatem snu z powiek nie
powinny nam spędzać liczne zagrożenia, wśród których żywioły Przyrody są
niczym, w porównaniu z niszczycielskim szaleństwem ludzkiej głupoty. Jej
chorych pomysłów zaś to niestety, ale tutaj to już nie brakuje. Mamy więc jakieś
uzbrojone maszyny kroczące, prace nad sztuczną inteligencją albo jakieś zarazki,
wirusy czy też inne zmodyfikowane genetycznie dziwadła, nie tylko te roślinne, jakie
różne laboratoria czy pracownie pseudo naukowe co chwilę rozpleniają po
świecie, wypuszczając je samopas gdzie popadnie. Do tego mamy jeszcze zbrojenie
się na potęgę wielu państw, w tym i tego nad Wisłą, który na same rakiety w
obronie innych zza oceanu ma zmarnować około pięć miliardów dolarów. (A tyle
dobra wszelakiego można by sprawić ludziom za te pieniążki…).
Tak, trzeba umieć
spojrzeć prawdzie w oczy i pokornie przyznać się do własnych i tak licznych
błędów. Na domiar złego błędów przepełnionych niezmierzonym bólem tragedii. A
to wszystko tylko dlatego, że same i sami jesteśmy takie wszystkowiedzące, tacy
wszystkowiedzący. A skoro wszystko wiemy najlepiej, no to mamy to co mamy.
Wystarczy tylko rozejrzeć się wkoło żeby się przekonać, że jednak to wszystko
powinno być jakoś zupełnie inaczej. Po prostu tak bardziej po ludzku…
Na całe szczęście w tym
ludzkim szaleństwie jest jednak nadzieja i ratunek. Wbrew ogólnej wojennej
histerii, wbrew najgorszym przepowiedniom na najbliższą przyszłość w wielkim
błędzie są wszyscy ci, co dają im posłuch i są przekonani, że czeka nas
samozagłada czy też w ogóle jakiś inny straszny koniec. Wbrew temu wszystkiemu
jest to prawdziwy cud, jaki się wydarzył za naszego życia i na naszych oczach. Oto
staliśmy się świadkami największego wydarzenia ostatnich wieków, gdyż ludzkość
została zawrócona z drogi samozagłady i zniszczenia.
Pomimo tak dużych
wysiłków możnych tego świata ich kabała zagłady nie wypełnia się. Ci biedacy
tak bardzo się starają a tu nic z tego. Szala dziejów przechyla się w drugą
stronę. Ich niskie dążenia są pokrzyżowane przez Nową Energią Czwartego
Wymiaru. Tak więc pomimo ich popłochu, histerii oraz sięgania po najgorsze
środki nie są już w stanie zatrzymać tej wielkiej i dziejowej zmiany! Dla nich
na to jest już za późno!
A to oczywiście nie
naszą jest zasługą - ależ skąd! Oto mamy następny powód do niewyobrażalnej
wdzięczności Ojcu Stworzycielowi Jahwe, że nas ocalił i wielce łaskawie pozwolił
tutaj nadal żyć, abyśmy w końcu się opamiętali i wreszcie zaczęli żyć naprawdę,
a nie tylko jakoś tam bytowali czy wegetowali. Tak, wegetowali, ponieważ tego
obecnego bytowania w żaden sposób nie można nazwać godnym życiem z racji tego
wszystkiego, co ludzkość jeszcze wyprawia w tych dniach ostatnich, o których
jest przecież mowa w Księdze Objawienia Apostoła Jana.
I na nasze naprawdę
wielkie szczęście (już któreś z kolei) nie wszystkie proroctwa tej Księgi się wypełniają.
Ale to nie dowodzi ich nieprawdziwości, lecz potwierdza ogromną zmianę dziejów.
Tak dużą, jak dużą jest różnica między Życiem a śmiercią, pomiędzy Światłością
a ciemnością, a także Dobrem i złem. Poniżej zamieszczamy urywek sesji numer 135,
w której jest o tym mowa.
Jadwiga:
Dziękuję. Po ostatniej wizycie odesłałeś mnie do Apokalipsy świętego Jana.
Przeczytałam kilkakrotnie, przeanalizowałam symbolikę i muszę przyznać, że
przez kilka dni to byłam prawie chora. Straszne to jest co tam znalazłam, ale z
drugiej strony zdaję sobie sprawę, ja gdzieś wewnętrznie czuję, że ogromną
pracę wkładają właśnie Wyższe Istoty przy zmniejszaniu tych skutków. Nieważne,
czy ludzkość jest tego świadoma czy nie, ale ja wewnętrznie czuję, że niesamowita
praca odchodzi w Kosmosie i za to w imieniu ludzkości bardzo dziękuję.
Duchowy Opiekun Ziemi ENKI: I kto nie jest łasy na takie
szczere słowa „dziękuję”. Tak Jadwigo - tak jakoś dziwnie Mi się mówi „Jadwigo”…
Jadwiga: A mnie
się dziwnie słucha.
Duchowy Opiekun Ziemi ENKI: Ale nie można inaczej, bo
jeszcze wielu, bardzo wielu ludzi nie dojrzało do tego, żeby być szczerym,
otwartym, więc twoje dzisiejsze pytania są bardzo cenne, bardzo cenne. Dlatego
chciałbym żeby się ukazały, ale nie chciałbym cię narażać na to, żebym się
zwracał do ciebie twoim prawdziwym imieniem. Niech tak zostanie, bo nauki,
przekazane nauki tutaj dzisiaj mają służyć nie tylko tobie, ale i całej
ludzkości, tym, którzy będą to czytać Anno, więc Apokalipsa. I tutaj dobrze by
było, żebyś polecała ludziom do przeczytania i zastanowienia się nad słowami
tego Proroka, który otrzymał bezpośrednio przekazy. I gwarantuję nie tylko
tobie, ale i wszystkim tym, którzy czytać to będą - prorok ów Jan nie był
alkoholikiem, nie był psychicznie chorym. Taki przekaz dostał i ze strachem to
spisywał sam tego nie rozumiejąc, ale bał się i wiedział, bo miał przekazane,
że Apokalipsa Jana jest proroctwem dla przyszłości, czyli dla was teraz, w tych
ostatnich dniach dla was. Dlatego bardzo się cieszę, lubię takie partnerstwo i
taką rozmowę, jaka była dzisiaj przeprowadzona między nami, bo jest to sesja rozwojowa
a nie rozmowa o niczym tak naprawdę, jak większość to czyni, więc Ja też mogę
ci Jadwigo podziękować za to miłe spotkanie, za tę miłą sesję i mądre pytania.
Słucham.
Czy w związku z tą
ogromna pracą, wykonywaną przez Istoty Duchowe, mającą na celu uchronić nas
przed tym wszystkim, co kiedyś zostało przekazane ku naszej przestrodze, przynajmniej
odczuwamy ogromną wdzięczność a nasze serca są przepełnione ciągłym za to dziękczynieniem?
Dziękczynieniem skierowanym na pierwszym miejscu ku Ojcu Na Wysokościach Jahwe
za nie pozostawienie nas samym sobie i za nie wydanie choćby na pastwę ślepego losu?…
A oprócz tego, to czy my w ogóle pamiętamy o zanoszeniu przed Jego Święty
Majestat pokornych próśb za naszych bliźnich? Czy w swoich tak żarliwych do
Pana Boga modlitwach o nasze pieniądze, powodzenie, zdrowie pamiętamy o tym,
żeby poprosić o to samo dla naszych kolegów ze szkolnej ławy, krewnych,
przyjaciół, sąsiadów czy znajomych z pracy? Czy naprawdę zdarza się nam pomyśleć
o innych i szczerze im życzyć wszystkiego co dobre?
Jesteśmy tak święcie
przekonane i przekonani, że samolubne i puste słowa, pospiesznie recytowane z płytkiego
poziomu samych rozbieganych myśli, a nie płynące szerokim strumieniem ze
szczerej głębokości wzruszonego i wezbranego wdzięcznością serca, mogą być miłe
Temu, Który Jedyny Jest godny Wszelkiej Chwały? Myślimy, że krótkie chwile, w
jakich chcemy nawiązać jedność z Najwyższym Majestatem wystarczą do właściwego
przekazania modlitewnego uniesienia, jakim powinna być każda taka rozmowa z
Najukochańszym Ojcem Stworzycielem? A co z odpowiedzią z Jego strony? A co z
wyciszeniem własnej duszy i wyczekiwaniem na łaskawą wiadomość od Źródła Życia?!
Uważamy, że jak ze swojej strony wysłaliśmy co nasze, to już wcale nie musimy wyczekiwać
nadejścia czegoś więcej z Wysokości… Obowiązek spełniony, więc nie ma co tracić
czasu i pospiesznie wracamy do codziennego wiru naszych licznych, pilnych i ważnych
spraw.
Natomiast wracając do
Księgi Objawienia Jana - skoro nie wszystkie proroctwa w niej zawarte się spełniły,
to nie znaczy, że nie są one prawdziwe. W rzeczy samej to w ogóle nie przekreśla
ich tak istotnego znaczenia, a zwłaszcza bardzo poważnego ostrzeżenia, jakie obowiązuje
cały czas. No a w dodatku to przecież wcale nie zostały one odwołane.
Proroctwa, przepowiednie jak najbardziej są prawdziwe, ponieważ niektóre z nich
cały czas się spełniają na naszych oczach. A że nie wszystkie sprawdzają się co
do joty (na nasze szczęście), to świadczy tylko o jednym: dawane są nam w tym
samym i jednym celu, czyli mają wpłynąć na zmianę sposobu naszego myślenia, a
tym samym mają spowodować zmianę naszego postępowania, aby to postępowanie po
prostu było lepszym i właściwym.
A chociaż takim nie
jest, to i tak mamy pomoc i opiekę, i to na wiele różnych sposobów. Takim najważniejszym
dla nas tego przykładem na przestrzeni ostatnich lat jest pomoc okazana w przypadku
meteorytu, który „się rozpadł” nad Czelabińskiem. Drugi przykład to wybuch
izraelskiego „satelity telekomunikacyjnego” Amos 6, mającego zostać wyniesionym
na orbitę Ziemi przy użyciu rakiety Falcon 9 R.
Pomimo, że brzmi to tak
niewinnie, to wiemy doskonale, że chodziło tutaj o umieszczenie nad Ziemię
ładunku atomowego, jaki miał być użyty przeciwko zwykłym ludziom. A do tego
Świat Duchowy nie mógł już dopuścić.
Zaraz po wybuchu tego
satelity w Internecie aż się roiło od zdjęć, na jakich bardzo dobrze był uwidoczniony
grzyb, właśnie taki charakterystyczny dla ładunku jądrowego. Tylko niestety, po
krótkim czasie kiedy ponownie ich szukałem na potrzeby tego wpisu, zostały
usunięte. Pozostało tylko kilka z nich, więc nimi się posłużymy dla lepszego
zobrazowania tego, o czym piszemy.
Niejaki Elon Musk ogłosił zamiar umieszczenia siedemset takich
satelitów „telekomunikacyjnych” na orbicie Ziemi… I jak tłumaczono (mydlono
oczy) czternaście państw mogłoby otrzymać sygnał bezpośrednio do smartfonów na
obszarze pod-saharyjskim. (Jedynie do czasu, aż na głowy nie spadłoby im coś zupełnie
innego…)
Nadzwyczaj doskonałe
trafienie - tuż u nasady kapsuły rakiety z satelitą Amos 6. A dlaczego nie od razu w samego
satelitę? Tak jak zauważył mój starszy syn - dlatego, że kiedy ten uderzył o podłoże,
to żeby wszyscy zobaczyli po wybuchu, jakiego rodzaju był to ładunek.
A powyżej mamy okazały
grzyb po wybuchu atomowym. Niestety, więcej zdjęć nie udało mi się odszukać.
Było na nich widać dużo lepiej rodzaj tego wybuchu, ale w sumie i te zdjęcia
wystarczą.
Na zakończenie mamy
jeszcze jedną ciekawą rzecz. Jest to związane z uzyskaniem tajnych dokumentów z
CIA. Chodzi tu o dalsze uświadamianie ludzi, o ukazanie zakłamania tego świata
tak jak i rządzących nami. Poniższy tekst jest naszym przekładem jednej z sesji
telepatycznych z Przedstawicielem Cywilizacji Syriusza.
Czy CIA kiedyś byłaby w stanie znaleźć
szpiega w swojej agencji, który dostarczył dokumenty? Zastosowanie wykrywacza
kłamstw, czy też zastrzyk prawdy z serum nie umożliwi określenia miejsca przebywania
szpiega, gdyż ona/on nie istnieje. Także i FBI nie znajdzie żadnej osoby ani
drogi, za pośrednictwem której dokumenty mogły zostać przemycone lub wydobyte z
głównej siedziby CIA. Pomimo wykrywaczy metalu, znajdujących się przy wejściach
i wyjściach, pomimo sprawdzania wszystkich transmisji danych z każdego
możliwego połączenia elektronicznego, nie uda się znaleźć żadnego przecieku dokumentów.
Jest możliwym, że w agencji znajdą jakiegoś biedaka, z którego później zrobią
kozła ofiarnego i następnie stwierdzą, że teraz wszystko jest już zabezpieczone,
ale to będzie zupełne kłamstwo.
A zatem jak to jest możliwe, żeby
Assange z Wikileaks mógł zdobyć to całe bogactwo danych? On sam mówi, że dokonane
to było ręką agentów lub osób zatrudnionych w CIA, jakie obecnie są na
emeryturze. Ale czy oprócz tego może powiedzieć coś więcej, żeby nie być posądzonym,
że zwariował? Prawdą jest, o czym wcześniej na łamach naszej strony
internetowej już żeśmy wspominali, że to my tego dokonaliśmy, my sami - Byty z
Syriusza, którzy działamy w Służbie Bliźniego oraz inne Byty Pozaziemskie,
które pracują jako dobroczyńcy w imieniu Rady Światów. Kłamstwa muszą wyjść na jaw,
tak samo jak każda osoba znajdująca się po stronie kabały bezprawia uprawianej
w ramach układu Bush/Clinton/Syjoniści/Soros wyjdzie na światło dzienne. To
przekazanie tajnych dokumentów z Magazynu 7 wskazuje na to, że włamanie [na
konto poczty elektronicznej] Johna Podesty oraz do DNC, nie zostało dokonane przez
Rosjan. Jeffrey Bezos z Amazon załatwił dla Podesty posadę w Washington
Post, a tu nagle serwery Amazon odmawiają posłuszeństwa przez kilka następnych dni.
Tutaj dochodzi do czegoś, co mogą dojrzeć ci, co mają oczy by to zobaczyć
Tak więc jeśli żaden agent ani szpieg nie
przeniknął do CIA, ani nie był odpowiedzialny za kradzież tajnych dokumentów z
samego serca siedziby CIA w Langley, to w takim razie w jaki sposób zostały one
stamtąd wydobyte? Rada Światów, jak i my sami, którzy pracujemy pod jego opieką,
musimy działać za pośrednictwem ludzi, tak jak powyżej o tym wspomnieliśmy. Wolno
nam wpływać na rzeczy, ale nie ludzi. Wcześniej żeśmy stwierdzili, że pracujemy
z milionami osób spośród ponad trzech i pół miliarda ludzi, którzy obecnie otrzymują
od nas przesłania telepatyczne. Ci zaś, co pracują dla Anonymous naprawdę są anonimowi,
ponieważ oni sami nie mają świadomości własnego stanu [umysłu], kondycji. Tak,
to jest dla ich własnego bezpieczeństwa
To my teleportujemy takie osoby, które
dobrze się znają na obsłudze komputerów nawet do kluczowych pomieszczeń. Z
kolei „zamrażamy” tymczasowo ludzi, którzy tam pracują, [zatrzymanie czasu]. I
później teleportujemy je z powrotem, czyli naszych telepatycznych
współpracowników. To w ten sposób zostało zrobione również i to, aby upewnić
się, że wybory w 2016-tym roku miały niezakłócony przebieg, zgodny z wolą ludzi,
a nie według oszustwa wyborczego, który został zorganizowany przez bandę
Hillary. Każde hasło lub zasada postępowania, jakie były konieczne, zostały wydobyte
z ludzkich umysłów za pośrednictwem telepatii i przekazane naszym anonimowych współpracownikom.
Dlatego nie ma takiej tajemnicy - czy to w postaci elektronicznej w bazie
danych, czy zapisanej na papierze albo zapamiętanej w szarych komórkach mózgu
kogokolwiek, kto się nie odważył na zapisanie ich na papierze lub wpisanie za
pomocą klawiatury - jakiej nie możemy zabezpieczyć czy przekazać Wikileaks. Dla
nas nie ma żadnych tajemnic. Zacznijcie się do tego przyzwyczajać.
No cóż, całkiem nieźle,
nic dodać nic ująć. Może jeszcze jakieś wnioski na podsumowanie powyższych
rozważań?
Nasuwają się trzy.
Pierwszy: Razem ze Światem Duchowym mamy
po naszej stronie również i dwie inne Cywilizacje, które bardzo, ale to
naprawdę bardzo nam pomagają.
Drugi: Większym zagrożeniem dla Ziemi jest
człowiek niż żywioły Przyrody.
Trzeci: Trzeba wypić to piwo, które
sami żeśmy sobie nawarzyli.
A właściwie to niech
wypiją je ci, co zaprowadzili to piekło na Ziemi, bo ono spadnie im na głowy, a
nam zajaśnieje najpiękniejszy dzień wolności, jakiego dawno na tej Planecie
Ziemia nie było!