Wbrew pozorom takie pytanie wcale nie jest błahe ani takie
płytkie. Kryje się w nim o wiele więcej zagadnień i spraw, jakie z pozoru
widocznymi wcale nie są. I chyba nie będzie przesadnym przypuszczenie, że coraz
więcej wierzących poważnie się nad tym zastanawia, czy nadal w każdą niedzielę
iść do kościoła. A być wierzącym i praktykującym wcale nie oznacza cotygodniową
obecność na takim „religijnym” rytuale. I w tym celu, żeby przedstawić nasz
sposób myślenia na ten temat, i żeby się nie powtarzać, pozwolimy sobie zacytować
dwa urywki książki. Najpierw z rozdziału siódmego, a następnie z rozdziału dziesiątego.
.
Rozdział
7. Niezmienne Prawa Boskie.
(…)
Oprócz KRK
(Kościoła Rzymsko-Katolickiego) również i inne systemy religijne osiągnęły w
tej dziedzinie (zniekształcania prawdziwego obrazu naszego Stwórcy) znaczące
„sukcesy”, ponieważ tak jak nam mówi Duch Święty, w tej chwili nie ma żadnej
religii na Ziemi, która przekazywałby całą Prawdę o Panu Bogu. Nie ma ani
jednej, która by we właściwy sposób do Niego prowadziła. Każda religia tego
świata bardziej lub mniej, ale ciągle mija się z Prawdą. Każda z nich wręcz
oddala od Niego. (Niekiedy też celowo). Dzieje się to na przeróżne sposoby, a
także od bardzo wielu tysięcy lat. Obecne systemy religijne konsekwentnie
wykonują swój nieuczciwy plan względem wszystkich wierzących.
Przede
wszystkim taki, aby wrogo nas do siebie nastawiać i wszystkich nas utrzymywać
we wzajemnym konflikcie wyznaniowym, co się im udaje nad wyraz dobrze, ponieważ
na Ziemi jeszcze nie było tylu wojen co właśnie na tle religijnym. Czasem
trudno oprzeć się wrażeniu, że te wszystkie religie są tylko po to, żeby nie
było pokoju na Ziemi. A my wszyscy jesteśmy po to, żeby się tłuc z kim tylko
się da w imię dobroci, miłości, pokoju… I wszyscy to robimy w imię tego samego
Stwórcy, głosząc przy tym z całą mocą, że w ten sposób wykonujemy… Jego
wolę! No jasne… Przecież On chce, żebyśmy się wzajemnie zabijali oraz zwalczali
jak jakąś najgorszą plagę na Ziemi, a nie żyli na tej Planecie jak Jego zgodne
i dobrze wychowane dzieci.
No i mamy
„świętą wojnę”. No proszę jaka piękna nazwa. W naszych czasach nawet
i wojnę uczynić „świętą” już potrafimy, w której to świętości same religie
coraz bardziej się prześcigają - która to z tych wojen bardziej świętą się
stanie, i która z tych wojen tylko więcej ofiar przyniesie…
A co
tragiczniejsze, to w tym amoku uśmiercania nie dość, że religie innych mordują,
to dodatkowo pozbawiają życia i swoich wyznawców. Jak „pięknie” to sobie
wymyślili - dwie pieczenie na jednym ogniu. Jednak na tym nie koniec tych iście
diabelskich sztuczek, ponieważ tak bardzo potrafią namieszać ludziom w głowach,
że ci dobrowolnie składają swe najdroższe życie w najbardziej niedorzecznej i
głupiej ofierze jaka tylko może istnieć, czyli takiej, która wyraźniej już nie
potrafi ukazać podłego zakłamania religii. A skrajnym tego potwierdzeniem jest
tworzenie całej armii bojowników-samobójców, których skutecznie religia kusi obietnicą
dostania się do raju. Jednak krewnym tej nieszczęsnej lub nieszczęśnika nie
zapomina sowicie wynagrodzić tego głupiego aktu samozagłady, wypłacając pokaźną
kwotę gotówki „na otarcie łez” albo raczej dla cichego przyzwolenia dawanego
przez krewnych dla tych samobójczych i zbrodniczych aktów przemocy. W końcu to
oni dostają kasę, więc co im zależy… (A ich rodziny są liczne, więc może sobie
myślą, że jeden krewny więcej czy mniej w rodzinie, to co za różnica… I tak
nikt się nie połapie…)
I w ten oto
sposób niemal wszyscy wyznawcy większości religii są do siebie bardzo wrogo
nastawieni. A jak na ironię wszystkie te systemy wierzeń zgodnym chórem głoszą
piękne zasady swych religii, w których dominującą wartością jest oczywiście
dobroć i miłość… Oto jakimi Prawa Boskie różne religie tego świata w praktyce
czynią, jak ich przestrzegają oraz jak je szanują… Gorzej już chyba być nie
może i bardziej lekceważyć już się ich nie da.
Jednak bez
obawy. Duch Święty jest z nami wszystkimi cały czas i pociesza nas nieustannie
w tych trudnych czasach zaznaczając, że właśnie teraz nastąpi kres tego fałszu
i naszego prześladowania. Prześladowania nas wszystkich, pragnących prawdziwie
należeć do naszego Ojca Niebieskiego i kochać Go miłością czystą i niewinną,
miłością szczerą i wierną.
Kościoły i
wszystkie religie tej Ziemi bardzo dobrze wiedzą, że ich koniec jest bliski,
oraz że ich dni są już policzone. Jednak za wszelką cenę nie chcą do tego
dopuścić. Nie chcą przestać istnieć. Sam KRK walczy jak może o swoje
przetrwanie, ponieważ doskonale wie, że są to ostatnie jego chwile. A w dniach
ostatnich ryczenie bestii będzie jeszcze większe.
Dlatego KRK
jak ognia boi się „Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej”. Wie, że dotyczy ona
wielkiego upadku właśnie tego Kościoła. Fatimskie przesłanie mówi o tym, że
nastąpi jego ostateczny koniec. A w dodatku wszystkie religie bez wyjątku są
określone tym samym i wspólnym mianem jako „Wielka Nierządnica”, której głowa
zostanie odcięta. A sam Rzym, również na potwierdzenie tej samej zapowiedzi,
najpierw zostanie zdobyty, a potem z wielkim hukiem legnie w gruzach.
I nie tylko
„Trzecia Tajemnica Fatimska” dobitnie o tym mówi. Także dzienniczki zakonnicy
Faustyny Kowalskiej - w wersji oryginalnej - zawierają to samo przesłanie.
Niestety, jej dzienniczki zostały ocenzurowane i wydane w bardzo okrojonej
wersji. Usunięte z nich zostało to wszystko, co jest dla Kościoła niewygodne i
czego się tak bardzo boi, a co dotyczy nieuchronnego i nieodwołalnego jego
końca, właśnie Kościoła Rzymsko-katolickiego. Oczywiście to nie wszystko.
Przecież sama Biblia - Księga Apokalipsy Jana - również zapowiada upadek tej całej
„Wielkiej Nierządnicy”.
Nastanie
więc nieodwołalny kres religii, które służą mocom ciemności, dopuszczając się
niegodnych i przestępczych czynów pod pozorem bycia „dobrym pasterzem” wszystkich
wiernych owieczek, które tak naprawdę utrzymują w głębokiej niewiedzy,
ignorancji, strachu, niewierze, braku ufności. Jednym słowem utrzymują w tym
wszystkim co jest w konflikcie i wbrew woli samego Pana Boga.
I gdyby
diabeł naprawdę istniał, to większość kapłanów byłaby w istocie godnymi zwać
się jego wiernymi sługami, zyskując ten „zaszczytny” tytuł wszystkimi
podłościami swego postępowania. Nie mówimy, że wszyscy, bo wielu kapłanów jest
święcie przekonanych o doniosłości swej duchowej posługi wiernym, niosąc im
Dobrą Nowinę, dając pocieszenie dobrym słowem, a może też i dobrym czynem,
co jednak wcale nie zmienia faktu, że wskutek swego zaślepienia nie widzą tego
w jak wielce tragicznym położeniu się znajdują, bo ostatecznie są na służbie u
tych, którzy stale sprzeciwiają się samemu Stwórcy.
Mianowicie,
dokonując wielu rytuałów, zamiast pomagać - szkodzą. Na przykład sakrament
bierzmowania nie jest niczym innym jak czynnością mającą na celu zamknięcie czakry
szóstej, czyli czakry trzeciego oka oraz czakry siódmej - czakry korony. Obie
są niezwykle istotne w duchowym, właściwym rozwoju każdego człowieka. Jednak
wiele jakże ważnych funkcji tych czakr, nie sposób tutaj szczegółowo opisać.
W bardzo
dużym skrócie można tylko wymienić, że pierwsza z nich służy pozazmysłowemu
postrzeganiu wielowymiarowej rzeczywistości, stale nas otaczającej. Nie tylko
na poziomie fizycznym, ale przede wszystkim na poziomie mistycznym. Druga zaś
obdarza nas spokojem, równowagą. Zwiększa intuicję i wewnętrzną wiedzę. Jest
kluczowa dla pozostałych czakr, zwiększając częstotliwość ich wirowania. Innymi
słowy, odbiera się nam (wszystkim ochrzczonym i bierzmowanym) zdolność
przyswajania najpiękniejszej i najwartościowszej wiedzy, przede wszystkim tej
wzniosłej i czystej jak sama jasność światła.
Próbuje się
nas pozbawić dostępu do nieograniczonego poznania, chcąc (na szczęście nie
zawsze skutecznie) nasz rozwój sprowadzić wyłącznie do poziomu mechanicznego
przyswajania tylko niektórych wiadomości, czyli takich, co narzucane są w
różnych szkołach realizujących jedynie oficjalny program nauczania. (Program
oficjalnego ogłupiania od najmłodszych lat).
A to
wszystko jeszcze i tak niewiele w porównaniu z tym, do jakiej potworności dopuszczają
się kapłani, którzy sprawiają, że wielkie rzesze nieświadomych wiernych jest
poddanych straszliwej manipulacji. Otóż, zamiast wznosić modły ku Najwyższej
Instancji wszyscy oni są czynnymi uczestnikami… satanistycznych rytuałów! Tak,
właśnie tak jest!
Odbywa się
to wtedy, gdy bierzemy udział w tak zwanej mszy świętej. Nie świętej jednak,
ale czarnej mszy śmierci! Jak bowiem można nazwać rytuał, o którym KRK otwarcie
uczy, że na każdej mszy świętej, na każdej
mszy bez wyjątku dokonuje się mordu, a więc złożenia w ofierze Baranka -
niewinnej ofiary - jako przebłaganie za nasze grzechy. To znaczy, że za każdym
razem ponownie uśmierca się, zabija Jezusa, samego Syna Ojca Niebieskiego!
Najpierw
kapłan zamienia się w kata, następnie w sposób okrutny morduje niewinną ofiarę,
aż w końcu na domiar złego dochodzi do ohydnego, pozbawionego człowieczej i
wszelkiej godności ludożerstwa. A wszyscy zebrani, biorący udział w tym
odrażającym obrzędzie myślą beztrosko, że przystępują do komunii świętej! I nie
inaczej było ze mną… Pocieszam się tylko tym, że miało to miejsce wiele lat
temu. A teraz na szczęście moja żona, nasze dzieci i ja sam, nie chodzimy do
kościoła i już nie bierzemy udziału w tych krwawych satanistycznych rytuałach i
ucztach ludojadów!
Niestety
nie, nie przejęzyczyłem się. To są satanistyczne praktyki, satanistyczne rytuały,
jakieś czarne msze i w ogóle same ohydne bluźnierstwa! To niewiarygodne, aby
człowiek był w stanie dopuszczać się tych wszystkich potworności…
Niewiarygodne, lecz niestety prawdziwe…
Dojście do
takiego wniosku było dla mojej żony i dla mnie poważnym wstrząsem. Sam długo
nie mogłem ochłonąć po tym strasznym odkryciu. Przecież z tego co powszechnie
wiadomo, satanistyczne czarne msze polegają na dokonaniu mordu właśnie na
niewinnej ofierze… A jest to praktykowane już nie tylko na osobie samego
Jezusa, bez końca i wciąż na nowo zabijanego, lecz i na wielu niewinnych małych
dzieciach, których życie tak samo bestialsko w ofierze na czarnych rytuałach -
przez rzesze kapłanów na tych samych ołtarzach wielu kościołów - jest składane.
Straszną
była też świadomość swojego pełnego uczestnictwa w tych poniżających,
uwłaczających istocie ludzkiej obrzędach, potwornych ucztach ludożerstwa,
zwanych „komunią świętą”. Nie szkodzi, że znów nieświadome. Przecież brak
znajomości prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, czyli brak wiedzy o
dokonywanych zbrodniach, nie zwalnia z odpowiedzialności za branie w nich
udziału… A ci bestialscy oprawcy (kapłani) przeoczyli tylko jedno - ofiara
Jezusa jest doskonała. Raz została złożona po wszystkie razy. Nikt już nie musi
jej nigdy, ale to nigdy więcej powtarzać! (Tak jest napisane przecież w
Biblii!)
A w
dodatku, niby to w Biblii jest napisane, (a poprawniej byłoby stwierdzić - jest
sfałszowane), że mamy swe szaty opłukać i wybielić we krwi Baranka, abyśmy
mogli ocaleć z wielkiego ucisku, przetrwać do końca jako ci jedyni wybrańcy… To
już naprawdę przesada. Znowu ktoś tutaj bezczelnie nakłamał. Przecież mazanie
się krwią jakiejś niewinnej ofiary, którą się morduje podczas takich ohydnych
praktyk jest także jednym z satanistycznych rytuałów! Ktoś nieźle tutaj
namieszał tymi wszystkimi kłamstwami i poważnie za to odpowie, oj odpowie!
Dlaczego
zatem (jak zauważyła moja żona) nie uczy się nas o potrzebie wybielania duszy
poprzez przestrzeganie Praw Boskich, o wybielaniu się w czystych i wzniosłych naukach
naszego Ojca Niebieskiego, a więc poprzez czyny miłosierdzia i sprawiedliwości!
I dlaczego to właśnie nie Miłość i Prawda mają nas wybielić do doskonałego
stanu czystości słowa, myśli i czynów.
I chociaż
dużo czasu minęło od zrozumienia tego, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi,
to wraz z moją żoną bardzo dobrze pamiętamy, jak bardzo, ale to bardzo byliśmy
zdegustowani pewną sceną z filmu noszącego tytuł - „Robin Hood: Książę
złodziei”. Odtwórcą głównej roli jak i jego producentem jest Kevin Costner. W
pełnej wersji reżyserskiej tego filmu, czyli bez żadnej cenzury, jedna ze scen
jest następująca. Szeryf Nottingham stoi przy ołtarzu, na którym są szczątki
jakiegoś ofiarnego zwierzęcia. Następnie bierze w dłonie niewielki krzyż
zawieszony nad nim do góry nogami. Rozmawiając z Mortianną (starą wiedźmą), odwraca
go do właściwego ustawienia mówiąc: „Tak naprawdę, to czasem nie widzę w tym różnicy”.
Olivia i ja
zdrętwieliśmy z wrażenia… Albo ktoś tutaj posunął się za daleko w jakiejś artystycznej
prowokacji albo bardzo przesadził z jakimś ukrytym przesłaniem. (Przecież już
chyba wszyscy wiedzą, żeby ludziom przekazać coś bardzo ważnego, a nie
mogąc uczynić tego otwarcie, by nie podpisać na siebie wyroku śmierci - o czym
niestety wielu twórców dawniej i dziś nie pamiętało lub sobie to zlekceważyło,
bo już dawno nie ma ich wśród nas - to takie treści są przemycane w ukrytych
przekazach czy to właśnie w filmach, czy też w innych twórczych dziełach).
Można się
tutaj bardzo mocno zastanawiać jak to jest możliwe, żeby Chrześcijański Kościół
ośmielać się porównywać do satanistów? Mało tego, nie tylko porównywać, lecz co
gorsza - utożsamiać i uważać za coś jednakowego, za to samo!
Cóż, sami
byliśmy tym bardzo poruszeni i zdegustowani. Bardzo długo nie mogliśmy oswoić
ani pogodzić się z tą myślą, mając przy tym wielki żal zarówno do twórców tego
filmu jak i samych jego odtwórców. Niestety, czas pokazał niezbicie, że wcale
nie przesadzili, tylko uczynili to w sposób delikatny, żeby dać o tym znać i
wszystkim spróbować to uświadomić.
No dobrze,
dajmy spokój artystom, ale jak wytłumaczyć następny fakt, kiedy w czasie
liturgii odprawionej w czasie jakiegoś wielkiego święta i to w samej
Bazylice Piotra, a także w obecności byłego papieża Benedykta XVI-go, jakiś
kapłan śpiewał modlitwę, wzywając w niej do przyjścia samego Lucyfera! Nie
szkodzi, że po łacinie w celu zatajenia tego przed zebranymi, ale jest to
udokumentowane dostępnym nagraniem i tłumaczeniem, w jakim wyraźnie wymieniono
to imię…
I jeszcze
te czarne, masywne, poskręcane kolumny przy samym ołtarzu w Bazylice Piotra
w Rzymie. Zupełnie niczym czterech złowrogich świadków tych strasznych
rytuałów tam dokonywanych, którzy nad ołtarzem ofiarnym podtrzymują również
czarny baldachim, jakby przed obliczem Stwórcy ukryć chcieli te wszystkie
potworności tam dokonywane. Wydają się też być milczącymi sługami jakiegoś
bożka rękoma ludzkimi uczynionego. Są niczym jakieś cztery poskręcane ogromne
cielska czarnych wężów w dół pełznących jakby samych piekieł dosięgnąć chciały,
tworząc tym samym wrażenie jakiejś ponurej, nie tyle świątyni, co jakiegoś
iście pogańskiego przybytku zła, w którym się ubóstwia bałwany, w czym i nasze
dusze swój udział mają w ciemnościach zagubione, a co na własną zgubę niestety
czynią.
W związku z
tym, to nie ma się teraz nawet co dziwić, że ci sami kapłani, (którzy stale
uśmiercają Jezusa, będącego przecież samym Synem Pana Boga Najwyższego) wciąż napędzają
tę watykańską machnę zbrodni, dopuszczając się już nie wiadomo ilu mordów w
całej swej ciemnej przeszłości, nie pomijając przy tym swoich zwierzchników
wybieranych także przez siebie. Pozbawili życia papieża Jana Pawła I. W taki
sam sposób postąpili z papieżem Janem Pawłem II, powolnie go uśmiercając. A ilu
to jeszcze innych papieży oraz wiernych służebnic i sług samego Ojca
Niebieskiego było przez nich uciszonych na zawsze?
(…)
Rozdział 10. Fałszywe oblicze Kościoła i religii.
(…)
Następnym
pomysłem w otumanianiu całych mas wiernych jest blokowanie czakry trzeciego
oka, a także czakry korony. Ma to miejsce już w pierwszych dniach naszego życia.
Otóż w dniu chrztu świętego pierwsza czakra jest zamykana znakiem krzyża, druga
zaś, korony, poprzez położenie dłoni kapłana na główce dziecka. Na szczęście
nie zawsze się to udaje ponieważ duch dziecka czasem skutecznie się temu
przeciwstawia. Dzieje się tak dlatego, że umysł tego małego człowieczka jeszcze
nie jest w stanie swą świadomością zapanować nad swoim duchem i zablokować jego
wolę.
Dlatego też
ten zabieg nie przypadkiem jest powtarzany w późniejszym czasie. Ponowne
zamykanie jednej i drugiej czakry następuje w dniu bierzmowania, czyli
nadawania trzeciego imienia. I nie wszyscy kapłani są do tego dopuszczani.
Tutaj już biskup odpowiednio do tego przygotowany oraz wyćwiczony (taki, co się
specjalizuje w zamykaniu czakr) dokonuje tej czynności. Wtedy to skutecznie
zamyka czakrę trzeciego oka. Jest ona odpowiedzialna za zdolność postrzegania
pozazmysłowego - tego niewidzialnego zmysłem wzroku - Świata Innych Wymiarów.
Czakra korony zaś pomaga w uczeniu się i jest odpowiedzialna za
przyswajanie wiedzy oraz duchowy rozwój człowieka.
Niestety,
słudzy Kościoła doskonale wiedzą co robią, ponieważ całej tej kapłańskiej
bandzie bardzo dobrze jest znana wiedza tajemna, mistyczna, dalekowschodnie
tajemnice odkryte przez mnichów tybetańskich czy innych wysoko wzniesionych
mistrzów wielu pięknych filozofii, które zawsze z wyższego Wymiaru są nam dane.
Jednak bandyci zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa dla siebie płynącego
dzięki uzyskaniu czystej wiedzy z samego Źródła przez swoich poddanych. Po co
mielibyśmy ujrzeć rzeczywistość taką, jaką naprawdę jest i odkryć wszystko
to, co sami starają się za wszelką cenę przed nami ukryć?
Ten, kto
postanowił w ten sposób ograniczać zdolności ludzkiego umysłu z całą pewnością
wie dlaczego to robi i doskonale wie, że to działa. Niestety, mnie również to
dotknęło. Dobrowolnie poddałem się bierzmowaniu, stając się potem na długie
lata tym największym baranem, co razem z wielką rzeszą innych niewinnych i
niczego nieświadomych owieczek był na rzeź prowadzony. Jednak na całe szczęście
tylko do czasu, ponieważ pomimo jeszcze następnych okropności i dopuszczania
się strasznych rzeczy, (bo o samej szyszynce i jej stałym uśmiercaniu fluorem
szkoda już nawet wspominać), wyrwano mnie z tego bagna, w którym tkwiłem po
same uszy i dane mi było przejrzeć na oczy.
A cała ta
watykańska mafia długo nie może pozostawać bezczynna w dalszym szerzeniu
zakłamania i ograniczaniu poznania Prawdy, ponieważ ostatnio wpadła na inny „genialny”
pomysł, zakazując medytacji i twierdząc, że wizje są dziełem diabła i nie
należy się tym zajmować. Cóż, widocznie tak samo muszą twierdzić o snach, które
mamy, bo przecież również i w nich widzimy różne obrazy, odbieramy słowa oraz
myśli, które są w nich przekazywane. No to teraz nie pozostaje nam nic innego
jak myśleć o sobie - „ale z nas nieszczęsne grzesznice i nieszczęśni grzesznicy
oraz dusze wiecznie potępione, co samych szatańskich praktyk ciągle się
dopuszczamy, nie tracąc ku temu żadnej najmniejszej okazji, bo i w czasie
niewinnego snu grzeszymy, który od tej pory wcale takim już nie jest i nigdy
więcej być już nie może”…
Wobec tego
już nie dziwi fakt, że dzięki temu podstępowi zamykania czakry korony i
trzeciego oka łatwiej jest ludzi prowadzić, kontrolować i nie pozwalać im
zrozumieć ani ujrzeć tak wielu ważnych i zasadniczych spraw, choćby takiej, że
obecne oblicze Kościoła, religii jest pełne ułudy, fałszu, kłamstw i
wyzyskiwania wiernych dla perfidnych celów pozbawiania ich wolności duchowej,
a także do celowego sprowadzania na bezdroża duchowego ubóstwa, za wszelką
cenę hamując ich rozwój, a w dodatku czyniąc te wszystkie biedne owieczki
współwinne tej całej okrutnej i satanistycznej praktyce, tłumnie, a tysiące
razy dziennie - na każdej mszy „świętej”, przede wszystkim co niedzielę, na
wszystkich ołtarzach i we wszystkich kościołach całego „chrześcijańskiego” świata
- sprawowanej.
A ci, co
siebie namaszczają na „sługi boże” i za takich się uważają robią wszystko co
tylko jest możliwe, żeby jak najwięcej dusz odwieść od prawdziwej wiary i od
Jedynego Źródła Życia.
I na nich
właśnie spadło to całe zło, którego tak wiernymi sługami być się okazali. Potwornie
splugawili i strasznie zabrudzili swoje dusze najciemniejszą i najgorszą
energią jaka tylko istnieć może. Tylko wielka szkoda, że zbyt późno zdali sobie
z tego sprawę, ponieważ dopiero w Świecie Duchowym będąc, nagle uświadomili
sobie i wyraźnie ujrzeli tę ohydę swojej podłej i zbrodniczej egzystencji w
świecie materii. A chcąc swe dusze oczyścić i do pierwotnego stanu doprowadzić,
decydują się na jeszcze straszniejszy i bardziej koszmarny, tragiczny i okrutny
los, niż ten, którym tak szczodrze obdzielali wszystkie swoje ofiary.
To właśnie
te dusze są głodującymi dziećmi w Afryce. To właśnie one wcieliły się poprzednio
w naszych katów, oprawców, morderców i podłych złoczyńców. A teraz udają
niewiniątka i dziecięcymi, smutnymi oczkami patrzą prosto w obiektywy aparatów
fotograficznych i kamer filmowych, jakby tymi spojrzeniami chciały oskarżyć
cały świat za ten swój bardzo nędzny żywot i na niego zrzucić ogrom bardzo
ciężkich win, z powodu których same ponoszą śmierć głodową, powolną i okrutną,
której towarzyszą liczne choroby. A ludzie całego świata płaczą na ten widok
rzewnymi łzami, a serce pęka im z bólu i rozpaczy z powodu tak okrutnego losu
tych wszystkich „biednych dzieci”, dziwiąc się i nie mogąc w ogóle zrozumieć
jak to możliwe, by tak ogromnie je skrzywdził i tak bardzo je doświadczył.
Jakiś czas
temu sam również nad tym dużo myślałem i nie mogłem sobie tego wytłumaczyć ani
się z tym pogodzić, ale tylko do czasu. Któregoś dnia Olivia tak trafnie i
mądrze zauważyła - jak bardzo potrzebują te dusze oczyszczenia skoro
zdecydowały się na tak bardzo ciężką i tragiczną reinkarnację. Kiedy usłyszałem
to co powiedziała moja żona, to nagle wszystko ukazało się w innym, zupełnie
odmiennym świetle i stało się w pełni zrozumiałe. (Oczywiście nie oznacza to,
że nie należy skończyć z głodem i chorobami na Ziemi. Należy skończyć i to jak
najszybciej!)
Wracając do
odwracania naszej uwagi. Dopełnieniem tego jest próba skupienia jej na świecie
materii. Dąży się do sprowadzenia naszych wibracji czy też naszego stanu
energii do poziomu, na którym obecnie się znajdujemy (w postaci fizycznej) wraz
z innymi rzeczami materialnymi, czyli do bardzo niskiego.
Podejmowany jest ogromny wysiłek, żeby
sprowadzić nas do wymiaru bardzo gęstej energii, która nie jest w stanie
zwiększyć częstotliwości swoich drgań ani nie jest w stanie wznieść się wysoko,
ku wyższym wartościom. Stale dokonuje się prób utrzymania nas na tym najniższym
poziomie. A kiedy na nim się znajdziemy, a co gorsza stale tam przebywamy, bo
na przykład nie rozumiemy tego co się dzieje, to wtedy same i sami stajemy się
niczym ta bezduszna i pozbawiona życia materia.
(…)
To tyle, co na razie
chcieliśmy wyrazić o jednej z wielu twarzy tego zakłamania, jakie otacza nas z
każdej strony naszego codziennego życia. I przy tej samej okazji chcielibyśmy
tylko skromnie potwierdzić, że sami od wielu już lat nie chodzimy do żadnego
kościoła, ani też nie bierzemy udziału w żadnych innych religijnych
spotkaniach. Do „komunii świętej” ostatni raz przystąpiliśmy w roku 2008-mym.
Mam tu na myśli moją żonę i mnie, ponieważ nasi synowie nie mieli pierwszej
komunii i pod żadnym pozorem nie zamierzamy, aby kiedykolwiek do niej przystąpili.
Wszyscy jesteśmy ochrzczeni. Moja żona i ja w Kościele Rzymsko-Katolickim, nasi
synowie zaś w Kościele Protestanckim, bo na takie wyznanie potem przeszliśmy.
Obecnie żadna religia ani żaden Kościół naszym pośrednikiem nie jest.
Nie uważamy się za wyjętych
spod prawa kanonicznego, kościelnego czy jakiegoś tam jeszcze innego, przez
zwykłych ludzi ustanowionego. Podlegamy jedynie Prawu Boskiemu. Uważamy, że
brak formalnej przynależności do jakiejś tam religii wcale nam nie ogranicza bezpośredniego
dostępu do Pana Boga i bezpośredniego z Nim połączenia. Przecież nic, a
właściwie nikt z ludzi ani z Istot Duchowych Ciemności nie może temu stanąć na
przeszkodzie, ani temu się sprzeciwić. Otrzymaliśmy prowadzenie i pomoc w
dokonaniu takiego wyboru, z jakim teraz całkowicie się zgadzamy. I uważamy, że ani
nasza duchowość, ani nasza religijność wcale na tym nie ucierpiała, ale wręcz
odwrotnie. Jest nam lżej na sercu i na duszy. To naprawdę prawdziwa ulga móc pominąć
cały ten ludzki moloch religijnych hierarchii i móc uwolnić się spod ich bardzo
ciężkiego jarzma. Teraz dopiero czujemy się wolni wiedząc, doświadczając,
czując i wierząc, na czym prawdziwa wolność polega, z jakiej teraz za żadne
skarby świata zrezygnować już nie chcemy.