- Chleb na zakwasie
- Podpłomyk (pizza) z ananasem, pieczarkami i z czymś podobnym do polskiej kiełbasy
- Sernik na zimno z pomarańczami i rodzynkami
Dziękujemy naszym wszystkim Darczyńcom - na pierwszym miejscu Istotom Duchowym za Ich największą i stałą pomoc w każdej dziedzinie i w każdej chwili naszego życia, bo to za Ich działaniem Darczyńcy ziemscy okazują nam swą pomoc. Istoty Duchowe nawet bez naszego proszenia wiedzą doskonale czego potrzebujemy, ale to nie znaczy, że nie mamy Ich prosić o pomoc. Czynimy to każdego dnia w naszych codziennych modlitwach prosząc nie tylko za nas i dla nas, lecz i za naszych i dla naszych Przyjaciół, Jaskółek Nowej Ziemi oraz wszystkich naszych znajomych, sąsiadów i krewnych, którzy sobie na to zasługują. I tak samo kończąc każdy dzień naszego skromnego życia dziękujemy Istotom Duchowym i naszym Opiekunom Duchowym za Ich obecność w naszym życiu, za pomyślne i dostatnie przeżycie następnego dnia, za szczęście, zdrowie, bezpieczeństwo oraz Ich troskę, opiekę i pamięć o nas. I tak jak dla innych, to tak samo i dla siebie prosimy o bezpieczną, spokojną, dobrą noc. O spokojny i zdrowy sen, dobry wypoczynek.
Co do pieniędzy nam przekazywanych, to staramy się
je wykorzystywać jak najlepiej. Nigdy ich nie wydajemy na jakieś zbędne rzeczy.
Szanujemy je i oszczędzamy. Nie wydajemy ich na żadne używki. Nie pijemy kawy
ani żadnych smakowych napojów gazowanych. (O paleniu papierosów czy piciu
alkoholu w ogóle nie ma mowy. Wyjątek - piwo. Ostatnio kupione po dwóch latach
przerwy). I w ogóle nie kupujemy żadnej wysoce przetworzonej żywności, gotowych
potraw. Nie dość, że są drogie, mało pożywne i niesmaczne, to przede wszystkim
niezdrowe. Sami staramy się jak najwięcej gotować, przyrządzać potraw i
pichcić. Nasi synowie to rozumieją i zgadzają się z tym.
Najwięcej oczywiście pieczemy chleba, ale i robimy makaron. Jemy go głównie ze śmietaną i cukrem, niekiedy z truskawkami, ale też i smażony z jajecznicą i lebiodką. Smażymy racuchy na zakwasie, a także gotujemy zupę mleczną - kluski lane, inaczej „rekiny”. A z takich dań na śniadanie, to najwięcej spożywamy płatków owsianych gotowanych na wodzie z dodatkiem śmietany, cynamonu, wanilii oraz orzeszków ziemnych. Pycha! Jemy dużo gotowanej słodkiej kapusty, fasolę z jajecznicą i z plackami kukurydzianymi, a także ryż z kurą pieczoną na ognisku. Czasem smażone ryby i sosy mięsne, jedynie wieprzowina. Placuszki ziemniaczane z sosem pieczarkowym na mące. A co do warzyw to surówka z kapusty i marchewki, marchewka gotowana, szpinak, mizeria z ogórków i z cebulą, pomidorki z cebulą i śmietanką, cebulka smażona, jajecznica z kaktusem, czasem ostry sos z papryką drzewną. Aha, no i zupy. Te najczęściej gotowane, to barszcz czerwony, rzadziej zupa pieczarkowa, częściej rosół z własnym makaronem.
No i słodkości! Jak mamy możliwość, to pieczemy placki drożdżowe, robimy lody o smaku kakaowym i o smaku mango. (Właśnie teraz jest pora tych owoców a w zamrażalniku już mamy przygotowane dwie miseczki tego smakołyku, mniam, mniam). Do tego jeszcze serniki na zimno. Ten w rodzaju meksykańskim jest taki, że do dużej ilości śmietany dodaje się sporo soku z cytryny, więc śmietana robi się gęsta. Do tego trochę sera białego, drobno startego. Całość wykładana do miseczek z poukładanymi herbatnikami na dnie. Dla Pawła i Daniela dodatkowe ich warstwy w środku i na wierzchu.
A ostatnio zaczęliśmy też sami przyrządzać
galaretki. A to dlatego, żeby nie kupować tych gotowych, gdyż zawierają
aspartam E-951, (czyniącym spustoszenia w układzie nerwowym, ale to tak przy
okazji wzmianka o nim). Tak więc ostatnio przyszło nam na myśl (bo sam, to
oczywiście nic nie jestem w stanie mądrego wymyślić, lecz czerpię z natchnienia
przekazywanego mi przez Ducha Opiekuńczego, który stale jest przy mnie, czyli
Anioła Stróża), żeby galaretki robić z soków owocowych. Kupujemy do tego rzecz
jasna dużo żelatyny. Sok jest bez konserwantów i chociaż taka galaretka jest
kilkakrotnie droższą od tej w proszku, to jednak mamy czyste sumienie i więcej
zdrowia.
Może już przestanę o tych słodkościach, bo mógłbym jeszcze tak długo rozwodzić się na ten temat.
Tutaj trzeba natomiast poruszyć bardzo ważną
kwestię. Mianowicie dlaczego nie pracujemy zawodowo i nie zarabiamy pieniędzy
tak jak większość ludzi, pracując dajmy na to w jakiejś fabryce. Jednak kiedyś
tak było. W Polsce pracowałem w dużej korporacji międzynarodowej. Zarabiałem
całkiem nieźle. Postaraliśmy się o pożyczkę z banku na budowę domu. Moja
umiłowana małżonka dorabiała udzielając prywatnych lekcji języka hiszpańskiego
i angielskiego. Mieliśmy dwa samochody i wydawało się, że wszystko zmierza w
dobrym kierunku.
Ale to tylko do czasu. Sprzedaliśmy wszystko i po rocznym pobycie na Teneryfie (najdłuższy letni wypoczynek jaki mieliśmy w życiu), przybyliśmy do Meksyku. Przez ponad pół roku nie mogliśmy znaleźć żadnej pracy. A okazało się, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie było z tym najmniejszych trudności. Pracownicy wręcz porzucali pracę i za chwilę byli przyjmowani z otwartymi ramionami gdzie indziej, bo ta na nich czekała.
No i niestety pieniądze nam się wszystkie
skończyły. Trzeba było żyć z pracy dorywczej. Zarabialiśmy więc chwytając się
takich zajęć jak malowanie domów, (raz nawet malowaliśmy małą pływalnię), a
także wykonując prace stolarskie, hydrauliczne, elektryczne. Zarabialiśmy
sprzedając żywność, sprzątając, myjąc samochody, jeżdżąc jako kierowca, Olivia
udzielała korepetycji i uczyła języka angielskiego, zarabiała szyciem. Były też
prace w charakterze glazurnika i opiekunki nad chorą osobą,
(Nie gardzimy też używanymi ubraniami, a ostatnio trochę nowych kupiliśmy dla synów na bazarze. Małżonka dużo wykorzystuje maszynę do szycia, szyjąc nam wszystkim ubranie, pościel, bieliznę).
I tak przez długich kilka lat, bo od roku 2010-go
do roku 2015-go, bo wtedy była krótka przerwa na pracę w fabryce. To akurat
dane było doświadczyć mojej umiłowanej małżonce. Mnie zaś przypadło w udziale
napisanie pierwszej książki. Jednak pojawiła się tutaj pewna rozterka oraz
znaleźliśmy się na rozdrożu. Otóż, z powodu takiej pracy etatowej Olivia nie
miała czasu na tłumaczenie sesji. Fabryka pochłaniała cały jej wolny czas.
Tutaj, żeby coś zarobić, to zwykły pracownik, taki podstawowego szczebla musi
mieć nadgodziny. A właśnie w takim charakterze dane było pracować mojej żonie,
i to pomimo jej dyplomu inżyniera chemii. W swoim zawodzie na próżno szukała
pracy.
A zatem pracowała od godziny szóstej rano do
godziny dziewiętnastej. Dzień w dzień. W soboty „tylko” do godziny szesnastej.
Mnie zaś przypadło w udziale prowadzenie domu, a więc zakupy, gotowanie,
zmywanie, sprzątanie, pranie. A w międzyczasie pisanie książki. I codziennie
odprowadzałem moją małżonkę na przystanek i codziennie po pracy stamtąd
przyprowadzałem ją do domu.
Nawet w pracy pewnego dnia jakiś magazynier,
którego Olivia spotkała pierwszy raz spytał ją, czy jest tą osobą, której mąż
codziennie rano odprowadza na przystanek? Na to Olivia odparła, że nie tylko odprowadza,
ale i odbiera z przystanku po pracy.
Co do mnie, to też i mnie dane było zaznać ciężkiej pracy w niewielkiej stolarni, wytwarzającej palety. Praca była od szóstej do… No właśnie, w założeniu do godziny siedemnastej, ale i tu trzeba było zostawać dłużej, czyli do godziny dwudziestej pierwszej. W soboty do godziny osiemnastej. Pracowałem tak tylko miesiąc, ale to było jedną z najcięższych prac, jakie dane mi było wykonywać. Jednego tygodnia przerabialiśmy do 40-stu ton drewna, w szczytowym okresie zamówień. Bolały mnie wszystkie, dosłownie wszystkie mięśnie i z trudem chodziłem .Zakwasy nie ustępowały nawet następnego dnia.
A do tego musiałem jeszcze czasem robić zakupy, bo
w natłoku domowych zajęć Olivii nie zawsze udawało się i te obowiązki wykonywać.
A wtedy jeszcze nasi synowie nie chodzili do sklepu po zakupy. Potem tak,
zaczęli robić zakupy, co jest dla nas ogromną pomocą.
I w ogóle staramy się żyć jak najoszczędniej,
również naprawiając, co się tylko da, a nowe rzeczy kupować jedynie w ostateczności.
Najbardziej ze wszystkich pomaga nam Chicago, bo
już od długich lat, czyli Barbara i Ryszard z Jaskółkami, którzy złożyli się i
przysłali nam duży zastrzyk gotówki. A Barbara i Ryszard nie zaprzestali swej
pomocy i do dzisiaj ogromnie nas wspierają. Tak samo jak medium Lucyna, Barbara
Ksepko i Bogdan Kroczek. Ani razu nie odmówili nam swojej pomocy i za każdym razem
spieszą z jej okazaniem. Jesteśmy im za to niezwykle wdzięczni. A wiemy, że
zwłaszcza medium nie jest lekko, a pomimo to jest w stanie podzielić się i tym,
co sama posiada, choćby niewiele. Z całego serca ogromnie Wam dziękujemy i
zawsze jesteśmy wdzięczni!
(Tutaj w celu wyjaśnienia możemy tylko nadmienić, że i nam dane było wesprzeć wykopaliska w Egipcie. Na ten cel przeznaczyliśmy całkiem sporo pieniędzy, za które można by kupić używany samochód, bo wtedy jeszcze je mieliśmy. Tak więc nie tylko korzystamy z pomocy, lecz i samo potrafimy ją okazać).
Również Artur, który też mieszkał w Chicago
odpowiedział na naszą prośbę. Kupił nam między innymi lutownicę, dzięki której
mieliśmy możliwość i dane nam było naprawić kilka urządzeń, przede wszystkim
komputer dla synów (mający już 15 lat, a dalej działający bez zarzutu i to z
wykorzystaniem systemu operacyjnego Okna XP), a także zasilacz do tegoż
komputera oraz telewizor, podarowany nam przez sąsiadów.
Zawsze staramy się wszystko wykorzystać i nic nie
wyrzucać. Dane nam też było naprawić taki rozdrabniacz, mieszacz kuchenny. Też
inni sąsiedzi chcieli go wyrzucić, a okazało się, że jest sprawny i działa
dalej. Jego naprawa nie byłaby możliwą
bez zestawu wkrętaków, jakie właśnie Artur nam kupił.
Podobnie Gabriel z Polski kupił nam części komputerowe. Namęczyliśmy się bardzo z przelutowaniem kondensatorów, lecz niestety, naprawa płyty głównej się nie powiodła, ale co najważniejsze Gabriel nie zawiódł.
Raz pojawiła się osoba z Polski, która przesyłała
nam po 6 dolarów. I za tę kwotę byliśmy jej wdzięczni, bo każdy grosz
podarowany ze szczerego serca to prawdziwy skarb.
I z Anglii doświadczyliśmy wiele dobrego. Najpierw
nasz dobry znajomy jeszcze z Polski, Hindus S. A. przez kilka miesięcy
przesyłał nam co miesiąc takie środki, jakie spokojnie wystarczały na dostatnie
życie. (Oczywiście bez przesadzania z wydatkami).
Osobie z Londynu też jesteśmy bardzo wdzięczni i za
zakupienie od nas trochę smakołyków, a zwłaszcza za przysłanie nam jaskółczego
ziela. Starczyło go nam na dwa razy i to dla wszystkich, a szczególnie mnie,
kiedy moja dolegliwość tak bardzo dała mi się we znaki i tak wiele wtedy
cierpiałem. Dziękujemy!
Dziękujemy również i Tobie za pomoc, jaką nam
okazałeś z Wysp Brytyjskich. Bez niej napisanie pierwszej książki nie byłoby
możliwe. Serdecznie dziękujemy, gdyż zapewniłeś nam spokojną pracę trwającą
kilka miesięcy i przeżycie w jednym z najtrudniejszych okresów naszego życia.
Podobnie Tomasz okazał nam był swoje dobre
serce. A wiemy, że jemu i jego rodzinie się nie przelewa. Niemniej jednak
zaczęło się od zakupienia przez niego naszej książki, później, pisząc do siebie
coraz częściej i lepiej się poznając, doszło do powstania szczególnej więzi,
jaka tylko ze wzajemnego zrozumienia trudów codziennego życia i wspierania się
na tej drodze zrodzić się mogła.
Jesteśmy Tobie bardzo wdzięczni za każdą pomoc, szczerość, otwartość, zrozumienie i pogodę ducha, jakich nigdy nam nie szczędziłeś i zawsze je nam przekazywałeś.
Widocznie i dlatego dane nam było wykonywać
dwudziestościany. Bardzo jesteśmy radzi z możliwości przesłania ich i Tobie, i
Twoim najbliższym. Niech Wam służą jak najlepiej!
I też właśnie dzięki dwudziestościanom poznaliśmy
Piotra Janowskiego. Od razu tak jakoś serdecznie i szczerze brzmiały jego listy. I z miejsca nabraliśmy do niego zaufania i odwzajemnialiśmy się tym samym. Nie trzeba było długiego czasu, żeby właśnie na
gruncie tego zaufania poprosić go o wsparcie. I tak jak najlepszy Przyjaciel
pomaga nam aż do dzisiaj. Nigdy tej pomocy nam nie odmówił i też jest
posiadaczem dwudziestościanu, jaki z najlepszymi uczuciami dla niego i jego Rodziny
z wielką radością dane nam było wykonać.
I doskonale zdajemy sobie sprawę, że zwłaszcza w
tych czasach, teraz, kiedy mamy Czasy Ostateczne zdobyć się na człowieczy
odruch serca nie jest tak łatwo. A to dlatego, że większość nie jest w stanie
tego dokonać, bo większość nic sobie nie robi z tego, jak ktoś inny żyje obok
nich. I to jest właśnie taka różnica. Jedni są wrażliwi na los drugiego
człowieka, inni zaś nie, bo nic ich to nie obchodzi. Jedni sprawdzają się jako
ten człowiek mający serce żywe, czułe, inni zaś jeszcze bardziej swe serce
czynią z kamienia i bez najmniejszej oznaki życia.
Oczywiście nie nam oceniać. My, ze swojej strony jesteśmy bardzo wdzięczni i marzy się nam, że któregoś dnia też będziemy mogli przysłużyć się innym, nad czym teraz z mozołem, wytrwale, codziennie i ciężko pracujemy. Nie spodziewamy się żadnych zasług. Uważamy, że po prostu wykonujemy to, co do nas należy dla dobra innych. Czas to pokaże.
Cały czas ciężko pracujemy każdego dnia, włącznie z
sobotami i niedzielami, pisząc, tłumacząc, prowadząc blog, nakręcając filmy,
pomagając przy stronie Misji. nie dane jest nam pracować zawodowo i zarabiać
pieniądze. Prosiliśmy o to swego czasu Duchowego Opiekuna Ziemi. Wiemy, że mamy
cierpliwie czekać i wytrwać do samego końca. I te słowa nam wystarczą, ponieważ
tak Znamienitej, Znakomitej, Dostojnej i Czcigodnej Istocie Duchowej się nie
odmawia. W przeciwnym razie byłoby to obrazą boskości, nieposłuszeństwem,
pychą, zarozumialstwem, czego za wszelką cenę pragniemy uniknąć.
A teraz jesteśmy szczęśliwi, że swoim synom możemy kupić
piłkę nożną. Zawsze i chętnie pomagają nam we wszystkim, o co ich tylko poprosimy,
włącznie z przygotowywaniem potraw, sprzątaniem czy innymi pracami, w tym i z
naprawami, czego bardzo chętnie się uczą i taż trafnie odbierają podpowiedzi z
Wyższego Wymiaru. Też ciężko pracują, bo pilnie się uczą i mają same dobre
oceny. Wcale nie trzeba im o tym przypominać. Są obowiązkowi i odpowiedzialni.
Dziękujemy Tobie, Boże Ojcze za ten Skarb, jakim w Swej niezmierzonej dobroci
tak szczodrze raczyłeś nas obdarzyć, moją umiłowaną małżonkę i mnie, a jakim są
nasi synowie, którzy tak jak i wiele innych wspaniałych Aniołków na tej Ziemi
są jej przyszłością, lepszym życiem, dobrodziejstwem i posłuszeństwem Tobie,
Jedynemu Bogu Ojcu!
Nie mamy pieniędzy, nie mamy domu ani samochodów,
nie mamy kosztowności, lecz mamy najcenniejszą Wartość ze wszystkich, bo tę
Duchową - Twoja Ojcowską Miłość, Boże Stworzycielu i naszym szczęściem jest być
blisko Ciebie, ponieważ jedynie Ty jesteś całym naszym Życie, jedynie Ty jesteś
całym naszym istnieniem. Dzięki Tobie żyjemy i istniejemy, istniejemy na
zawsze!
P.S. Każdy dzień daje wyśmienitą okazję do uczenia się cierpliwości, pokory, wytrwałości, skromności, posłuszeństwa, ufności, zawierzenia, nadziei. Nawet takie zwykłe wydawałoby się gotowanie wody przy użyciu palnika gazowego, kiedy gaz się skończył i w ten sposób trzeba było wspomagać kuchenkę elektryczną… I co? Udało się. Tak, woda się zagotowała i znów mieliśmy co pić.
(Wszystkie osoby wymienione z imienia i nazwiska wyraziły na to swoją pisemną zgodę).