W co najmniej kilku
sesjach przekazów telepatycznych (na przykład numer: 145, 153,
235,
237, 242) Duchowy Opiekun Ziemi EA, inaczej Duch
Święty wielokrotnie mówił o konieczności usunięcia tego gniazda szerszeni i siedliska
zła, jakim jest Watykan. Dlaczego? Ponieważ jest to jedno z głównych siedlisk
satanistów. A tak w ogóle to właśnie oni, ci niepoprawni wyznawcy śmierci i
zatwardziali przeciwnicy Życia będą pierwszymi, co odejdą z Ziemi w czasie największego
jej Oczyszczania. A jeśli stanie się to za sprawą wyznawców Islamu, to nic nie
szkodzi. Świat Duchowy posługuje się różnymi siłami, a właściwie przyzwala
niskim energiom wykonać pracę na rzecz dobra. Przecież trzeba w końcu uprzątnąć
Ziemię z tego brudu i uwolnić nas ludzi od zniewolenia. Najwyższy czas
przejrzeć na oczy i zobaczyć, kto tutaj jest najgorszą satanistyczną -
umarlacką sektą. (Sesja numer 260).
.
A jest ona mocno
zakorzeniona w wielu miejscach na Ziemi. I nie jest to jedynie Kościół Rzymsko-Katolicki,
lecz na dobrą sprawę każda obecna religia. Niemniej jednak na dobry początek
trzeba od czegoś zacząć. A skoro Świat Duchowy postanowił rozpocząć sprzątanie
od sekty katolickiej, to tak będzie, lecz nie tylko w Rzymie, bo i na całym
świecie. W Polsce również. Przecież na Jasnej Górze nie jest inaczej. Tam też
jest następne ognisko kapłańskiego zepsucia i zła. Jak już dojdzie do
wyplenienia tego najgorszego chwastu, to po nim nie może pozostać najmniejszego
śladu. W całości musi być usunięty.
I nie ma się tu co
rozczulać. Czy Watykan czy Częstochowa, to jest to samo umarlackie sekciarstwo,
jakie ponad wszelką miarę rozpleniło się w naszym życiu. Tylko że tutaj trzeba
umieć rozróżnić wiarę od religii, hierarchię Kościoła od bezpośredniej
łączności ze Stwórcą, budynki kościelne od świątyni naszego serca, w jakiej
mieszka i przebywa Boska Cząsteczka Energii. Wymyślone przez ludzi jakieś
religijne zabobony, ani tym bardziej bezmyślne i tłumne branie w nich udziału
nie mają nic wspólnego z życiem przepełnionym codziennymi uczynkami wiary.
Uczynkami wiary tak względem naszych wszystkich bliźnich, których mamy przed
swymi oczami, jak zwłaszcza wobec naszego Ojca Niebieskiego Jahwe, którego
przecież tak kochamy. A skoro tak jest, to proszę, pokażmy to całemu światu
swoim czystym, mądrym i nienagannym postępowaniem, że tak właśnie jest. Okażmy
więc naszemu Ojcu Niebieskiemu należny mu szacunek, posłuszeństwo, a zwłaszcza
zaufanie.
Potrafimy? - bo nie chodzi
tu tylko o same słowa. Tych puste wypowiadanie, lanie obfitym potokiem
przychodzi nam nadzwyczaj łatwo. Nie mamy już żadnego szacunku dla słowa. Nie
ważymy naszych słów, nie mają dla nas należytej wartości, a tym samym same i
sami utraciliśmy własną godność, i dla siebie nie mamy zbyt dużo szacunku.
Utraciliśmy wzniosłe wartości, tak samo jak słowa nie mają dla nas większej
wartości. Tym samym znalazłyśmy się i znaleźliśmy się na łatwej drodze
bylejakości i marnotrawienia naszego życia, bo gdyby było inaczej, to byśmy
wiedziały i wiedzieli, co oznacza prawdziwie wierzyć, zamiast tylko o tym mówić.
To właśnie z wiary wynika
zawierzenie naszego życia Istotom Duchowym. I jest to bardzo chwalebne, kiedy
losy naszego Domu, jakim jest nasza Piękna Polska Ojczyzna i Ziemia cała składamy
u stóp Marii, Matki Jezusa, Jego samego lub Ducha Świętego albo i Ojca
Niebieskiego. Nie ma tu żadnej różnicy, ponieważ wszystkie te Istoty Duchowe
znajdują się na tym samym najwyższym, ostatnim poziomie doskonałości. A do
takiego aktu zawierzenia, do tego wspaniałego aktu wiary nie potrzebni są
żadni, ale to żadni inni ludzie, choćby i wszyscy kardynałowie Watykanu. Nikt z
ludzi nie ma żadnego, zupełnie żadnego prawa zagradzać nam drogę do pełnej jedności
ze Światem Duchowym, bo kiedy do tego dochodzi, to mamy przypadek najgorszego i
najbardziej oszukańczego wypaczenia prawdziwej wiary. Inaczej mówiąc oznacza to
koniec wiary i początek ludzkiego zniewolenia.
Kapłaństwo to nie
pasterstwo lecz sekta sług zła, mącąca nam w głowach i zaciemniająca nam umysły
do granic niedorzeczności. Kiedy w obliczu całego świata dojdzie do odkrycia
potwornych zbrodni Watykanu, to może wtedy masy ludzi będą w stanie zrozumieć
nieco więcej z tego, w jakie kłamstwo i ułudę dały się zapędzić, niczym te nic
nie rozumiejące owce i barany. A przez kogo? Przez innych ludzi - i tylko
dlatego, że nazwali się „kapłanami”. Nikt z nas ich nie potrzebuje i do niczego
się nam już nie przydadzą. Bardzo dobrze sobie poradzimy bez tych opasłych,
pustych, rozlazłych, samozwańczych „przywódców duchowych”.
Naszymi prawdziwymi oraz
jedynymi Nauczycielami są Istoty Duchowe. Najwyższy czas pokornie do nich powrócić
i bardzo ich przeprosić z wszystkich sił, uniżenie prosząc o wybaczenie naszej
podłej, niskiej niewierności, zdrady i głupoty, jakiej świat nie widział. Już
czas zacząć prawdziwą lekcję duchowości, lekcję mądrości. I nie ma się co
dziwić trudnym początkom tej nauki. Możemy doświadczyć metody wstrząsowej,
wynikającej na przykład ze zniszczenia Watykanu czy Jasnej Góry.
Niszczenie krzyża, posągu
na nim się znajdującego, czy też rozbijanie innych figurek kościelnych, to nie
żadna obraza tych Osób, które przedstawiają te przedmioty, będące wytworem
ludzkich rąk i umysłów. Wręcz przeciwnie. Muzułmanie, którzy się tego dopuścili
wyświadczyli przysługę Istotom Duchowym i nam samym. Jak można być tak
ograniczonym, żeby zgodzić się na zastąpienie żywych Istot Duchowych jakimiś
nieżywymi figurkami?! Jak bardzo trzeba być wypraną i wypranym ze zdrowego rozsądku,
tudzież z resztek rozumu, żeby do nich się modlić i przed nimi się kłaniać?! To
już nawet Duch Święty zabrania modlić się do siebie, ponieważ modlić, to możemy
jedynie do Pana Boga!!! A oddawać chwałę czemuś martwemu, jakimś bożkom
uczynionym ludzką ręką, to przecież najcięższa obraza Ojca Niebieskiego, samego
Stwórcy, Wszechpotężnego!
I właśnie dlatego
wszystkie przybytki satanistycznych zabobonów muszą zostać usunięte z powierzchni
całej Ziemi. A pod tym względem nie ma żadnej różnicy między Watykanem a Jasną
Górą. Jaka góra by to nie była, to na niej nie ma miejsca dla żadnego przybytku
tego właściwego pogaństwa, jakim jest między innymi sekta katolicka.
A jeśli ktoś w jego
obronie rzuci się do walki, by ocalić jego mury, przybytki zepsucia i zła, nic
nie znaczące rzeźby, figury i obrazy, no to razem z nim zakończy swe niechlubne
istnienie. Jeśli z tym pogaństwem i jego zepsutymi owocami się utożsamiamy, to
również jego marny los podzielimy. Wiara nie oznacza zaślepienia i głupoty.
Wiara, tak jak i duchowość wymaga myślenia, poznania, zrozumienia. Wiara i
duchowość to postęp i rozwój, a taki jest możliwy jedynie na drodze pracy,
pracy zwłaszcza nad sobą i ciągłego dążenia do doskonałości. Jak ktoś to rozumie,
to już jest wolna i wolny, gdyż nie ma nad nią - nad nim żadnej ludzkiej
zwierzchności.
W przeciwnym razie
pozostajemy w tym samym miejscu, czyli cofamy się do granic niedorzeczności, gdzie
zacierają się jakiekolwiek różnice między chociażby Muzułmanami a Chrześcijanami,
czyniąc nas takimi samymi ograniczonymi w poznaniu a nic nie rozumiejącymi
prymitywami, zaślepionymi w swej fanatycznej walce o rzeczy, co nie mają żadnej
wartości, dzięki czemu same i sami stajemy się bezwartościowymi duszami,
wymagającymi jeszcze wielu wcieleń na drodze właściwego poznania Życia i
pięknych Prawd zawsze z Niego wynikających.