Zacznijmy od podstawowego
pytania. Od kiedy w tym materialnym świecie mamy coś za darmo? Od kiedy to
możni tego świata tak bardzo się o nas troszczą i dbają o nasze zdrowie? I w
ogóle ułatwiają do tego dostęp? A w dodatku jeszcze i to, że za darmo, co już samo
w sobie powinno wzbudzać nasz niepokój i spore podejrzenia. Moja teściowa
często powtarza, jak jej tata mówił - „Kiedy ktoś chce obdarzyć kogoś czymś za
darmo, to z pewnością chce wyłudzić pieniądze. Nie jest to nic dobrego. Jest w
tym jakiś podstęp i lepiej trzymać się od tego z daleka”. Zgadza się, a tym
bardziej już nikt nie rozdaje wokół pieniędzy. Tylko że w tym przypadku chodzi
o coś znacznie, ale to o wiele bardziej wartościowego, bo o nasze zdrowie a
nawet samo Życie. Przecież umarlakom (możnym tego świata) cały czas chodzi tylko
o jedno - wszystkich przerobić na swoją modłę, a najlepiej to jak najwięcej
ludzi od razu uśmiercić.
.
Przy badaniach takich jak
mammografia zaleca się ich częste powtarzanie. W trosce o „zdrowie” kobiet
podkreśla się, jak ważnym jest, by wszystkie dorosłe panie bez żadnego wyjątku poddały
się tej zapobiegawczej praktyce. Podobnie jest z prześwietleniem płuc. Zdaniem
lekarzy najlepiej badać się każdego roku. A ostatnio przypomniano sobie też i o
zaniedbanych mężczyznach, więc jak najszybciej naprawiono to karygodne
niedopatrzenie i ten niewybaczalny błąd, gorąco ich zachęcając do częstych
badań prostaty, oczywiście w celu „wczesnego wykrycia nowotworu” - zupełnie tak
jak by tam już był… Tylko zaraz, zaraz - czy to nie za często?
„Co za dużo to niezdrowo”.
Stałe wystawianie się na szkodliwe działanie różnych promieni może w końcu
zaszkodzić. Nie trzeba tłumaczyć czym grozi ciągłe przebywanie w zatrutym
środowisku. Jeśli komuś się wydaje, że to jest bez znaczenia, to znaczy tylko
jedno - jego medyczna „zapobiegliwość”, urobiona przez główny i oficjalny nurt
ogłupiania bezwolnej masy ludzi jest już bardzo rozwinięta.
A na takie „szczytne” cele -
wpędzanie ludzi w różne choróbska - to pieniędzy przecież nigdy nie brakowało.
I nie będziemy tutaj szczegółowo wymieniać wszystkich kwestii związanych z
wielkim niszczeniem, pustoszeniem środowiska naturalnego, czy też poruszać takich
spraw zdrowotnych, kiedy te wszystkie współczesne „zdobycze” technologii powoli
nas uśmiercają. Wystarczy jedynie zauważyć, zdać sobie sprawę z jednego faktu. Zawsze
kiedy tylko nam mówią, że dana rzecz jest dla naszego dobra, to na sto procent
jest odwrotnie, czyli jest to na naszą zgubę. Przykład? Proszę bardzo -
szczepienia i różne badania „zapobiegawcze”, tak jak wspomniana już mammografia.
Chodzi o to, że jak są
jeszcze jakieś niedobitki, cieszące się w miarę dobrym zdrowiem, to „służba
zdrowia” zaraz je dopadnie w swoje brudne łapy i „odpowiednio” nimi się zajmie.
Okresowymi badaniami, tymi „zapobiegawczymi”, co to mają na celu niby wczesne
wykrycie zmian nowotworowych - aby odpowiednio wcześnie móc zadziałać i
skutecznie im przeciwdziałać - tak naprawdę tylko trują organizm małymi dawkami
promieniowania, lecz z regularną częstotliwością, żeby tak napromieniować, aż
nowotwór ostatecznie powstaje.
Zupełnie jak w tym dowcipie
o dwóch pijaczkach, co jeden przestrzegał drugiego, że od picia metanolu można
stracić wzrok. Oczywiście na samo słowo ten drugi nie chciał mu uwierzyć, więc
ten pierwszy dał mu do wypicia trochę takiego samogonu, żeby tamten się
przekonał. No i jak ten drugi sobie popijał, tak ten pierwszy co chwilę go
pytał:
- I co? Widzisz?
Na to ten drugi mówi:
- Widzę.
- No to pij dalej.
A po chwili znowu:
- Widzisz?
- Widzę.
- No to pij dalej.
- i jak, widzisz?
- Nie widzę!
- A widzisz!…
I wypisz wymaluj tak samo jest z tymi
badaniami.
- Jest nowotwór?
- Nie, nie ma.
- No to znowu trzeba się przebadać (napromieniować).
Po następnym badaniu:
- Jest nowotwór?
- Nie ma.
No to jeszcze jedno badanie.
- I jak? Jest nowotwór?
- Jest!
- (A jednak jest - i o to właśnie nam
chodziło, to znaczy…) Ojej, tak nam „przykro”…
No i dla pewności, żeby
pacjent nie miał już żadnych szans, no to szybciutko chemioterapia i radioterapia.
A w ogóle to tak dla zwiększenia skuteczności „opieki zdrowotnej” trują nas i
dodatkowo zdrowie nam odbierają coraz to gorszymi specyfikami, jakimi (to coś
chemicznego) lekarstwem zwykło się nazywać, a czym na pewno to coś wcale nim
nie jest i nigdy nie było).
A przy okazji, to proszę mi
coś wyjaśnić, gdyż jest to bardzo zastanawiające. Kiedy była moda (i chyba jest
nadal) na zastrzyki przeciw grypie, to nawet do pracy przyjechali nas szczepić.
Ależ tak - za darmo i to prywatna klinika, która za każdą usługę kazała sobie słono
płacić. Natomiast w przypadku badań kobiet mamy taką oto ciekawostkę. Ostatnio pojawiła
się zastanawiająca wiadomość, że paniom w jakimś tam polskim mieście zapewnia
się bezpłatny przejazd, żeby tylko poddały się mammografii, bo to takie ważne…
Jak tylko zbierze się grupka chętnych pań z sąsiedztwa, to podstawia się im
samochód, który po badaniach oczywiście odwozi je z powrotem.
W pierwszym odruchu
chciałoby się powiedzieć, że to coś pięknego. Nawet jakiś lekarz powiedział
ostatnio, że wiele pań wymawia się brakiem czasu, niedogodnością dojazdu komunikacją
miejską, więc postanowiono wyjść im naprzeciw, pomóc im, by mogły przeprowadzać
te badania i ustrzec się nowotworu. I stale piętnuje się te kobiety, które
„zaniedbują tę bardzo ważną sprawę”. Jest jednak pewien haczyk, o którym
najwidoczniej nie wiedzą nasze niewiasty, korzystające z tej „profilaktyki”, o
czym lekarze oczywiście skrzętnie zachowują milczenie. Mianowicie, stałe
wystawianie się na szkodliwą dawkę promieniowania właśnie doprowadza do
rozwinięcia się nowotworu. Jednorazowa dawka nic nam nie zaszkodzi, ale jej
częste przyjmowanie już tak.
Przy okazji jedno
wyjaśnienie, które z pewnością jest bardzo dobrze znane Tak naprawdę, to
wszyscy mamy taki lekki „nowotworek”. Można powiedzieć, że jest to „nowotwór”
utrzymujący się w granicach zdrowia. Polega to na tym, że w każdym organizmie (czy
to ludzkim czy zwierzęcym) komórki obumierają. Na ich miejsce powstają nowe,
czyli komórki się odradzają. Komórki stare, martwe organizm usuwa. I cały ten
cykl toczy się w kółko, nieprzerwanie. Nowe, zdrowe komórki zastępują te
bezużyteczne. A w takim znaczeniu śmiało mogę powiedzieć - tak, mam nowotwór,
ale jest to ten naturalny i zdrowy nowotwór, jaki polega na zwyczajnym
powstawaniu i zastępowaniu komórek obumarłych. Jest to najzwyklejszy w świecie
nowotwór ciągłego odradzania się organizmu. W związku z tym, żeby nam
zaszkodzić i wyrządzić krzywdę, to możni tego świata używają wielu sposobów
zakłócających ten naturalny cykl samo-naprawy organizmu.
W tym celu bez przerwy
wystawiają go na działanie wszelkich szkodliwych warunków i środków, tak
zewnętrznych jak i wewnętrznych. Jesteśmy więc ciągle narażone i narażeni również
na oddziaływanie pola elektromagnetycznego. Przecież wokół nas mamy pełno tego
elektronicznego „dobra”, w jakie tak chętnie się zaopatrujemy. Do tego mamy
bezprzewodowy Internet, żeby zestaw był pełny. Wewnętrzne oddziaływanie zaś, to
na pierwszym miejscu leki, pożywienie, napoje, w tym najbardziej niebezpieczny
alkohol czy też słodzone, chemiczne napoje gazowane. Takie „przysmaki” mają
tylko jedno zadanie - zakwasić nasz organizm, czyli w jak największym stopniu obniżyć
jego zasadowość, bo taką z natury jak najdłużej utrzymywać i zawsze mieć
powinien.
Zakwaszaniu organizmu (obniżaniu
jego zasadowości) sprzyja też stałe napięcie nerwowe, praca, w czasie
wykonywania której ciągle się denerwujemy i odczuwamy duże obciążenie nerwowe
(stres) oraz skrajnie wyczerpujący wysiłek fizyczny. To dlatego sportowcy tak
często zapadają na tę chorobę. Nie dość, że padają ze zmęczenia, to jeszcze
cięgle wisi nad nimi (jak kat nad dobrą duszą) ogromne oczekiwanie kibiców
odnoszenia samych zwycięstw, zdobycia jak największej liczby medali - najlepiej
samych złotych. Nie można przy tym pominąć sztucznie wywołanych nadziei ustanawiania
nowych rekordów świata. A jak pomyślimy o tym, jakimi to chemikaliami faszeruje
się sportowców, to nie ma się już co dziwić, dlaczego tak wielu z nich choruje
na raka i najczęściej przegrywa z nim walkę.
I nie tylko oni, bo przecież ta choroba
stała się istną plagą ostatnich lat, obejmującą swym zasięgiem coraz młodsze
dzieci a nawet noworodki. No, ale ogólnie wiadomo, że szczepionki są „bezpieczne„
i „nie mają” z tym nic wspólnego.
Do choroby nowotworowej
przyrównać można również powszechne warunki naszego życia. Wyczerpująca praca i
ciągłe zdenerwowanie. Do tego stale naciski przełożonych, domagających się bezwzględnego
wygrania z czasem oraz ich żądania uzyskiwania samych dobrych wyników. Nie
można tutaj pominąć obowiązku stałego zdobywania nowych klientów, niczym nie
zakłóconego zwiększania sprzedaży, bo to konieczność wypracowania zysków, bo to
konkurencja, bo trzeba zarobić na utrzymanie, spłatę zadłużenia i wiele innych tym
podobnych wymówek.
Ale to jedna strona medalu.
Druga jego strona zaś, to ciągłe wpędzanie nas w długi różnymi pożyczkami,
kredytami, grami hazardowymi. I tutaj ciekawa sprawa. Opiszemy jak wygląda
wciąganie ludzi w gry hazardowe. Czytaj - doprowadzanie ich do ostatecznej
ruiny, do całkowitego zniszczenia im życia i nie tylko im, bo również ich
krewnym.
Dane mi było kiedyś
przeczytać o tym, jak to się robi w USstanach. (No a gdzieżby indziej, jak nie
tam). W tym celu, aby kasyna miały nowych klientów (nowe ofiary), przygotowuje
się wycieczki dla staruszków, żeby sobie je zwiedzili. Oczywiście wszystko za
darmo. Dosłownie za nic nie muszą płacić. Tak więc ładny autobus zabiera ich
spod domu, zawozi do kasyna i umieszcza w przygotowanych dla nich pokojach
hotelowych. Przecież babcie i dziadkowie nie mogą wpaść do tych przybytków jak
po ogień - pobyć zaledwie kilka godzin i zaraz wracać. Muszą mieć czas, żeby
zdążyć… Ale to za chwilę.
Organizatorzy takich
„wycieczek” są świetnie przygotowani i zawsze potrafią zadbać o najmniejszy
drobiazg swoich gości. Zapewniają im szereg niespodzianek, ciekawych zabaw i
uciech. Zapraszają ich na pokazy, występy „artystyczne”, a nawet umożliwia się im
wypróbowania swego szczęścia, na przykład na automatach do gry, obdarowując ich
kilkoma żetonami. To nie wszystko. Właściciele kasyn są o nich tak „troskliwi”,
że zaproszeni przez nich emeryci znajdują w swoich pokojach leki, jakimi akurat
się leczą.
No dobrze, to w takim razie
jak kasyno na nich zarabia, skoro wszystko mają za darmo? W bardzo prosty
sposób, chociaż w pierwszej chwili może się wydawać, że to tylko kasyno wydaje
na nich pieniądze. Wydaje, ale tylko do czasu. Tak naprawdę, to bardzo dużo na
nich zarabia. Tyle zarabia, że te wszystkie poniesione na nich wydatki są wręcz
znikome i wielokrotnie się im zwracają. Mianowicie, wielu emerytów ulega
nałogowi gier hazardowych i wpada w zastawione sidła „niewinnych” kasyn. (One
tylko organizują wycieczki…)
Większość staruszków w
kasynach przegrywa całe swoje emerytury, nie mogąc oprzeć się naiwnej pokusie
wygranej. Wracają więc z uporem maniaka do tych przybytków hazardu, nie mogąc oswobodzić
się z pętli zaciskanej na ich szyi. Zaciągają długi i popadają w jeszcze
większe kłopoty. Przegrywają swoje samochody, kosztowności, domy. Tracą
wszystko, na co tak ciężko pracowali przez całe swoje życie. I nie dość, że
siebie pozbawiają środków do życia, to w chwili, gdy odchodzą z tego świata nie
są w stanie niczego pozostawić choćby swoim ukochanym wnukom. A wszystko to odbywa
się oczywiście zgodnie z prawem i w świetle jego majestatu. Kasyna nie są
przecież zakazane i na domiar złego są wszędzie obecne.
Mamy je w wielu miastach,
portach lotniczych, hotelach, a zwłaszcza w Internecie. Dostęp do nich stał się
teraz tak łatwy, jak nigdy dotąd. Mało tego. Mamy też odmianę hazardu dla bardziej
zamożnych. Jeden właściciel pewnej linii lotniczej kupił sobie samoloty Airbus
A380 i wyposażył je w kasyna. Jak ktoś chce stracić majątek, to może do tego
dojść nawet ponad chmurami. Czego się to nie robi dla klienta, żeby go okraść i
zniszczyć.
A zatem jesteśmy miedzy
młotem a kowadłem. Upraszczając - z jednaj strony czają się instytucje
władające pieniądzem (banki, giełda, kasyna), z drugiej zaś osaczają nas
wszelkiego rodzaju fabryki oraz inne międzynarodowe kołchozy pracy, zmuszając
do niewolniczej pracy, których celem jest tak samo pełne uzależnienie nas od
systemu. To on pozbawia nas zdrowia, wolności i środków do życia. Wszyscy na
tym dobrze wychodzą, z wyjątkiem nas samych. Są oczywiście wyjątki, lecz w
skali całej ludzkiej populacji na Ziemi bardzo nieliczne.
Nie jest to jednak położenie
bez wyjścia, bo i w tym przypadku jesteśmy kowalami własnego losu. Możnym tego
świata cały czas się wydaje, że strachem mogą nas szantażować w nieskończoność.
Wydaje się im, że mają nieskończone panowanie nad nami, gdyż utrzymują nas w
biedzie, chorobach i głodzie, a na koniec raczą nas i śmiercią, którą - ich
zdaniem - mamy jak w banku. W dodatku bezustannie wmawiają nam jakiś kryzys i
trudną sytuację na świecie. Jednocześnie wymagają od nas ślepego posłuszeństwa.
Nie ma tak dobrze. Ci wielcy, możni tego świata boją się nas w takim samym
stopniu, jak my ich. A nie wykluczone, że nas boją się o wiele bardziej. Paraliżuje
ich myśl o możliwości naszego zjednoczenia się i wspólnego wystąpienia
przeciwko nim. Dostają dreszczy ze strachu, gdy tylko potrafimy podjąć wspólne
działania.
Potwierdza to Duch Święty
mówiąc, że ci możni tego świata nie pozwalali by sobie na tyle względem nas,
gdybyśmy częściej potrafili razem działać. Podpowiada nam, że któregoś pięknego
dnia wystarczyłoby nie kupić ani jednego litra paliwa na żadnej stacji paliw i
to byłoby już ogromnym zaskoczeniem dla naszych gnębicieli. A co by sobie pomyśleli,
gdyby udało się to zrobić w skali całego kraju, całego świata? Tak, wiem, to
brzmi jak mrzonka, jak bajka. Nigdy jednak nie możemy wykluczać pomocy ze
strony Świata Duchowego. A w nią to nie wierzą jedynie oni, możni tego świata.
Przecież zdajemy sobie
sprawę z coraz silniejszego oddziaływania Energii Czwartego Wymiaru. A w związku
z tym trzeba wziąć pod uwagę ciągle powiększającą się świadomość ludzi. Z
każdym dniem przybywa nas - widzących więcej i więcej rozumiejących. Z każdym
dniem coraz więcej łusek opada z oczu i coraz więcej potrafimy dostrzec. I nie
ma się czego bać, bo właśnie strachem trzymają nas w karbach niewolniczego uzależnienia.
A tak w ogóle, to jak straszyć - to my a nie nas. Jak tylko byśmy poszli po
rozum do głowy, potrafili się dogadać, a zwłaszcza razem poprosić o pomoc
Istoty Duchowe, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować wspólnie
wystąpić przeciwko klakierom tego systemu. A kiedy ludzie dowiedzieliby się, że
coś takiego zaczęło się dziać i jaki skutek to przyniosło, bo przerażeni możni
tego świata zaczęli by nam ustępować, to ciekawe czy znowu byśmy tego nie
powtórzyli, albo zrobili coś nowego, większego.
Na przykład wystarczyłoby niczego
nie kupować w niedzielę. To tradycyjnie świąteczny dzień chrześcijan i niestety
tradycyjnie dzień największych zakupów. (Prosto z kościoła do sklepów).
Następna sprawa, to bierna postawa wszystkich ludzi. Najpierw należy tylko
wypłacić wszystkie pieniądze z banku. Nie ma co im zostawiać naszych tak ciężko
zarobionych pieniążków, co bardzo się przydadzą do wykonania naszych pokojowych
działań.
A byłyby one przeprowadzone
na szeroką skalę. Nikt nie poszedłby do pracy. Cały świat zamarłby w bezruchu.
Mogłyby pracować tylko szpitale. Dostarczanie elektryczności i wody byłoby
tylko w określonych godzinach. Nie byłoby telewizji ani łączności telefonicznej.
Wiadomości byłyby przekazywane jedynie przez Internet. Tylu ludzi, ilu tylko miałoby
taką możliwość, udałoby się na wieś. Tam by pracowali i pomagali w pracy na
gospodarstwach rolnych. Ci zaś, co pozostali by w miastach, otrzymaliby żywność
ze sklepów i magazynów. Nikt by się temu nie sprzeciwiał. Wojsko i policja byliby
po stronie ludzi, bo zdawaliby sobie sprawę, że to o nich też tutaj chodzi. O
nich jak i o ich rodziny. Przy możnych tego świata pozostały by tylko ich
najwierniejsze, najbardziej zniewolone sługi. Ale w końcu i one by ich
opuściły, jak tylko tym pierwszym zabrakłoby pieniędzy. Wystarczyłoby tylko zaczekać.
Co do nas, to my wiemy jak
przeżyć, ponieważ zawsze się utrzymywaliśmy z pracy własnych rąk, a takim
ludziom Świat Duchowy niezmiennie sprzyja. Natomiast tamci żyją jedynie z wydawania
rozkazów. My byśmy pracowali dla pożywienia, oni zaś, żeby je zdobyć płaciliby
złotem, którego nikt by od nich nie chciał. Skoro tyle go nakradli, to tym
złotem niech się teraz sami najedzą. To my mamy prawdziwy skarb w naszych rękach,
ponieważ dzięki Istotom Duchowym stać nas na wielkie rzeczy. Wystarczy spojrzeć
na cały świat i rozejrzeć się wokół. To wszystko co zostało zbudowane - czyimi
rękami zostało wzniesione? Kto nas do tego natchnął, olśnił i podsuwał genialne
pomysły? Całe rolnictwo i przetwórstwo spożywcze, te wszystkie autostrady,
miasta, wszelki przemysł, samoloty i samochody, a do tego komputery - to oni je
wypracowali? Nie, oni byli w stanie tylko manipulować, dzielić świat na kraje,
ustanawiać marionetkowe rządy, mianować polityków, dowódców wojskowych i
policyjnych. Oni tylko płacili za powstawanie tego zakłamanego systemu gnębienia
i szerzyli go jak najgorszą zarazę.
I tak jak sami
przyczyniliśmy się do jego powstania pracując na jego rzecz, tak teraz możemy z
nim skończyć przestając mu służyć. Tylko pozornie pracujemy dla zaspakajania
swoich potrzeb. Wszystko jest bowiem obliczone na utrzymanie tego
niedorzecznego systemu. Są tak ogromne majątki pochowane przed nami, że nikt na
Ziemi nie musi pracować. A właściwie jak pracować, to dla siebie, nad własnym
rozwojem, a nie utrzymywać tych darmozjadów i oprawców. Oni niczym się nie
zajmują, jak tylko okradaniem nas ze wszystkiego, zwłaszcza ze zdrowia.
Wiele pomysłów wydaje się
być niewykonalnymi, dopóki nie staną się faktem. A faktem jest, że to my tutaj
ciężko pracujemy, że to dzięki naszej bardzo ciężkiej pracy możni tego świata
mają zapewnione wszelkie zbytki i wygody, a nam pozostają tylko ich mizerne szczątki
i znikoma namiastka prawdziwego życia. Nie, to nie jest żadne wezwanie do
rewolucji, żeby wszystko im zabrać. To wcale nie jest potrzebne. Wystarczy, że nie
będziemy na nich więcej pracować a zadbamy o siebie. Odtąd pracujemy tylko dla
siebie. Teraz największe staranie mamy o nas samych z pomocą naszych Przyjaciół
- Istot Duchowych - na których zawsze możemy liczyć.
Jak tylko w to uwierzymy i
jak tylko przekonamy się, że tak właśnie jest naprawdę i kiedy będziemy mieć w
sobie siłę wzniesionego ducha, to wtedy dopiero będziemy w stanie góry przenosić,
zmienić ten świat nie do poznania. Wtedy pokonamy każdą przeszkodę - tak na
drodze naszego duchowego doskonalenia się, jak również każdą przeciwność w
wymiarze tego fizycznego istnienia. A jest ono przecież przejawem tak ukształtowanej
Energii, czy też pewnego rodzaju Energii. Jeśli zatem wpłyniemy na Energię we
właściwy sposób, nadamy jej właściwy kierunek, to wtedy ta Energia wywrze
właściwy wpływ na materię. W sumie materia to też Energia, czyli Energia
wyższego rzędu zmieni Energię (materię) niższego rzędu. Wszystko więc zależy od
Energii i wszystko rozgrywa się na poziomie energetycznym. Oni to wiedzą i to
wykorzystują. Jeśli chcemy być dla nich równorzędnym partnerem w tej „grze”, to
tak jak oni musimy do tego podejść z poziomu Energii i mieć ją za naszego
jedynego i najlepszego sprzymierzeńca. Im wyżej zdołamy się wspiąć w rozwoju
duchowym, tym Wyższa i za każdym razem Potężniejsza Energia będzie nas
wspierać.
Być może to są tylko
teoretyczne rozważania, ale skorzystajmy z tego niezbywalnego prawa przysługującego
każdej osobie do marzeń i wyobraźmy sobie, jak by to mogło się stać, abyśmy znowu
byli wolni. Ależ oczywiście, że znowu. Już kiedyś - zaledwie kilka tysięcy lat
temu - nie było czegoś takiego jak władza świecka czy kościelna. Żadnej ludzkiej
zwierzchności nad nami nie było, tym bardziej różnych dziwnych stowarzyszeń.
Nikt nami nie rządził. Wszyscy byliśmy naprawdę równi i nikt się nad nami nie
panoszył ani nas nie okradał. A zwłaszcza nie było żadnych złożonych
mechanizmów, organizacji - głównie tych tajnych, jakie powstały właśnie w tym
celu, żeby nas coraz bardziej zubażać, coraz bardziej uzależniać od systemu i
zniewalać. Co prawda dają nam jakieś niezbyt wyszukane zabawki (właściwie
sprzedają), żebyśmy się nimi trochę nacieszyli, ale tak naprawdę to ich znakomita
większość przeznaczona jest do tego, by tylko szkodzić. Działają przeciwko nam.
Telefony komórkowe, mikrofalówki, telewizja, komputery, samochody, samoloty,
miasta, przemysłowa produkcja żywności i w ogóle ta cała „nowoczesna”
cywilizacja została obrócona przeciwko nam. Zamiast bezpiecznie nam służyć,
wciąż tylko trują. Szkodzą nie tylko nam, lecz głównie Matce Ziemi. A najgorsze
w tym wszystkim jest to, że najczęściej nie mamy o tym najmniejszego pojęcia. W
przeciwnym razie takie rzeczy jak mammografia, szczepienia i wiele, wiele
innych podobnych im bzdur nie miałoby tutaj miejsca ani najmniejszej racji
bytu.