NOL - Nieznane Obiekty
Latające, to właściwie ZOL - Znane Obiekty Latające. Może jeszcze nie wszystkim
dobrze znane, lecz wtajemniczonym jak najbardziej wiadome. Oczywiście, że są to
pojazdy Pozaziemskich Cywilizacji. Oczywistym jest też fakt ich obecności na
Ziemi i to od wielu, wielu milionów lat. A powiedzenie „Obcy są wśród nas”
wcale nie jest żadną przesadą, bo w istocie tak jest. Nasi Krewni z Przestworzy
Wszechświata bardzo dobrze potrafią się do nas upodabniać. Przecież mają
nieziemską technikę, wspaniałe urządzenia i niemal nieograniczone możliwości,
więc to dla nich nic trudnego. Czy mają jakieś wrogie zamiary wobec nas? Nie,
nie mają. Mają je natomiast ci, co nami rządzą. To oni ciągle coś spiskują
przeciwko nam. W takim razie pytanie - czy ta cała działalność związana z upublicznieniem
tak ściśle tajnych do tej pory dokumentów, to „przypadkiem” nie są jakieś przygotowania
do czegoś poważniejszego, czegoś na większą skalę? Można przypuszczać, że tak,
ponieważ domysły o pojawieniu się jakiegoś „wybawiciela świata”, podstawionego
przez możnych tego świata nie są niczym odkrywczym. To przy jego pomocy chcą
wprowadzić ostateczny bałagan światowy. Tak więc to ze strony rządzących grozi
nam największe niebezpieczeństwo, a nie ze strony Innych Cywilizacji, pod które
to zamierzają się podszyć wojska różnych ziemskich rządów, dla upozorowania najazdu,
inwazji w wykonaniu „Obcych”.
.
.
Ci nasi możni tego świata
(możnusie) już od dawna podążają w wytyczonym przez siebie kierunku. Zmianie ulega
tylko sposób, w jaki to czynią, lecz cel pozostaje ciągle ten sam. Zawładnąć
nami i to niepodzielnie. A przyglądając się bacznie temu, co było w
przeszłości, to zaczyna powstawać ciekawy obraz ich ogólnego podejścia do wykonania
tego chytrego planu. Najpierw „możnusie” sięgały po każde kłamstwo, nawet po
najbardziej śmieszne i niedorzeczne, byle tylko zaprzeczyć oczywistym faktom
istnienia Znanych Obiektów Latających.
Jednocześnie począwszy od
lat pięćdziesiątych, poprzez lata sześćdziesiątych i aż po lata siedemdziesiąte
mamy dosłownie lawinę fabularnych filmów popularno naukowych. Siła ich rozpędu
toczyła się dalej, ale nie była już tak widowiskowa i tak okazała, chociaż
nadal skupiała się na najważniejszym dla nich temacie, czyli na inwazji Obcych
i podboju Ziemian.
W tym samym czasie, co
zresztą nie do końca jeszcze im przeszło, to jedna z rządowych organizacji, a
dobrze znana na całym świecie, niejaka NASA, nawet i teraz wielokrotnie się
ośmiesza swoimi „naukowymi” wyjaśnieniami tego, czego wyjaśniać nie trzeba,
ponieważ i tak wszyscy już bardzo dobrze wiedzą o tej prawdzie, jaką oni
zapamiętale starają się ukryć i zwalczać przy każdej okazji. Im bardziej zaprzeczają
istnieniu Cywilizacji Pozaziemskich, to tym bardziej odwrotny skutek to
przynosi. No, chyba że jest to zamierzone, bo po tych „możnusiach” to już
wszystkiego można się spodziewać, również i utrzymywania jednej z najdroższych
agencji rządowych w celu ogłupiania mas ludzi. Na to nigdy nie brakuje im pieniędzy.
A jak kiedyś
przeczytaliśmy, to NASA znaczy - Never A Straight Answer - nigdy prostej odpowiedzi.
Po polsku zaś ten skrót można by odczytać jako - Narodowa Agencja Samych Absurdów.
Przykładem niech będzie wiadomość sprzed kilku dni. Rzeczona agencja z
rozbrajającą szczerością wyznała nagle, że nie zachowało się nagranie z
lądowania człowieka na Księżycu… Jej rządowy funkcjonariusz powiedział tylko,
że NASA posiada tyle najróżniejszych taśm z filmami tak wielu swoich lotów
kosmicznych, że przez przypadek nagrała coś innego na taśmie akurat z tym
filmem! Jasne, dokument największego wydarzenia ludzkości tamtych lat, po prostu
im się zawieruszył i przez „przypadek” posłużył do zapisu jakiegoś innego mało
znaczącego obrazu…
Żarty żartami, ale tak na
poważnie, to jest to całkiem przebiegłe działanie, no bo jak nie chcą przyznać,
co rzeczywiście uwieńczyli na tym filmie, to potem gadają same kłamstwa i bzdury,
a inni jeszcze w nie wierzą. To już nawet nie mały krok człowieka, lecz wielkie
wstecznictwo ludzkości. A Prawda przekazana przez Ducha Świętego jest taka, że
na nagraniu z lądowania człowieka na Księżycu widać za dużo. W tle pojawiły się
jakieś ludzkie postacie, które zbliżały się do astronautów. Widoczne były
również jakieś budowle. Zabroniono też ludziom ponownie przylecieć na Księżyc. Uznano,
że ludzkość za nic nie może tego wszystkiego zobaczyć ani się o tym dowiedzieć.
Postanowiono więc nagrać „poprawną politycznie” wersję, lecz tym razem w studio
filmowym. (Podobno zajął się tym Stanley Kubrick, któremu później
„podziękowano” za współpracę odsyłając na tamten świat. To takie tradycyjne
pozbywanie się świadków).
Tak więc bez względu na
wszystko już taki zamęt wprowadzają wokół, że jest to najlepszą wodą na młyn pragnienia
dowiedzenia się, jak jest naprawdę. A kiedy po wielu latach podawania ludziom
mieszanki filmowo-pseudo-naukowej oraz karmienia ich samymi domysłami, a także
wymieszanie ich z przejaskrawionymi bzdurami, to teraz dochodzi w dodatku do ujawnienia
ściśle tajnych dokumentów wojskowych związanych z tym zagadnieniem. A skoro
tak, to od razu wiadomo, że takie wiadomości padną na podatny grunt i to bardzo
chłonny grunt.
Proszę przy tym zwrócić
uwagę, które rządy w pierwszej kolejności postanowiły tak postąpić. Mamy więc
na czele takich przodowników ułudy jak Anglię, Kanadę i UStany, a więc pierwszą
ligę masonów. Tak namącili w głowach biednej i mało rozumnej populacji,
żywiącej się głównie coca-colą i hamburgerami, że ci od razu wpadają w
zastawioną pułapkę, że teraz to nic innego, jak już z nami koniec, bo „obcy”
pożrą nas żywcem jak nic. Przecież wieloletnie i wzmożone wysiłki „możnusiów”,
w celu zaprogramowania nas na bezustanny strach - nawet ten najbardziej niedorzeczny - i w tej dziedzinie
muszą przynieść określany i pożądany przez nich skutek.
Warto tutaj przypomnieć
bardzo trafne - jak każde zresztą - wyjaśnienie naszego Umiłowanego Duchowego
Opiekuna Ziemi EA o tym, że żaden najazd, żadna inwazja ze strony innych Cywilizacji
wcale nam nie grozi. I jak dalej nam tłumaczy - w jakim celu miałyby one czekać
tak długo, skoro gdyby tylko zechciały, to już dawno by nas podbiły? Dużo
wcześniej miałyby o wiele łatwiej, bo były ku temu bardzo sprzyjające
okoliczności niż obecnie, kiedy technika ludzi jest na o wiele wyższym poziomie,
niż oczywiście w latach minionych, nawet tych niezbyt odległych. Wystarczy porównać
ją do tej sprzed stu lat. Czy to właśnie dlatego „Najeźdźcy z Kosmosu” dali nam
czas na przygotowanie się, dali czas na nowoczesne uzbrojenie, żeby było im trudniej,
bo łatwe zwycięstwo wcale ich tak nie cieszy?
Cóż, według wszystkich
domniemanych, jedynych i samozwańczych znawców tego tematu, to tak właśnie musi
być i żadne racje tego nie zmienią. Nawet te, że Cywilizacje Pozaziemskie, aby
osiągnąć swój bardzo wysoki stopień techniki musiały wykonać przede wszystkim
ogrom pracy nad sobą. Musiały dokonać tego wielkiego wysiłku dla własnego
rozwoju duchowego i umysłowego. Tak, jak najbardziej duchowego, czego nam
Ziemianom tak bardzo brakuje! Według własnych, według swoich tak niskich i tak
przyziemnych kryteriów oceniamy siebie nawzajem, więc nic nie stoi nam na
przeszkodzie, aby i innych traktować tak samo - krzywdząco, niesprawiedliwie i
prymitywnie. Jak prymitywnie daliśmy się zwieść, tak teraz prymitywnie podchodzimy
do tego wszystkiego, co wokół nas właśnie się dzieje.
A to przecież nie
wszystko, bo najlepsze czeka nas na sam koniec. Musi się pojawić jeszcze sam
główny „bohater” satanistów - umarlaków,
czyli podstawiony przez nich jakiś tam osobnik, ratujący ludzkość i
zaprowadzający „pokój” na całej Ziemi. Nie jest wykluczone, a nawet jest to
bardzo prawdopodobne, że takim „nadczłowiekiem” będzie ktoś z nieco wyższego
wymiaru od naszego. Niekoniecznie zaraz jakiś nasz bóg z przeszłości, czy ktoś z
naszych wielkich przodków. Ależ skąd - wręcz przeciwnie.
O nie, nie - to nie
będzie żaden tam diabeł wcielony, czy też jakiś Lucyfer we własnej osobie. Nic
z tego, gdyż ktoś taki w ogóle nie istnieje. Jest to właśnie wymysł „możnusiów”,
żeby znowu nas tylko straszyć. Zło nie jest uosobione. Zło nie przejawia się
pod postacią kogoś żywego. Zło to nie jest żadna osoba. Nie ma nikogo takiego,
kto byłby postacią przeciwstawną Panu Bogu. Zło to przeciwieństwo dobra i jego
rolą jest utrzymywanie dualizmu tego świata. Zło jest w tym celu, aby dać nam
okazję do odpowiedniego, dobrego postępowania. Daje nam ono prawo właściwego wyboru,
umożliwia podjęcie słusznych postanowień, okazania prawej, szczerej i uczciwej woli.
A zatem nie mamy się czego bać, że zaraz nam tu sprowadzą jakiegoś najpotężniejszego
diabełka, czy też jakiegoś samego przywódcę wszystkich diabełków, bo takiego zwyczajnie
nie ma.
„Możnusie” mogą nam
natomiast sprowadzić kogoś, kto przewyższa nas swoim rozumem, tak jak przewyższa
nas swoimi możliwościami, umiejętnościami. I dlatego ten ktoś będzie mógł dokonać
takich cudów, o jakich nawet nam się nie śniło, ani o jakich nigdy nie
czytałyśmy - czytaliśmy, czy też nie słyszałyśmy - słyszeliśmy. I tak właśnie
może być, ponieważ do samego końca Ty i ja będziemy poddawani próbom! I nie
szkodzi, że mogą to być próby na śmierć i życie. A właściwie to próby narażające
nasze ciała, a nie nasze dusze, więc tak na dobrą sprawę wcale nie grożące nam
utratą naszego życie, więc nie mamy się czym martwić. Tylko co najwyżej utracimy
nasze ciała. A my nie jesteśmy przecież żadnym ciałem, lecz jesteśmy duszą.
Nawet jak utracimy te tymczasowe cielesne wdzianka, to i tak dalej żyjemy. A
wobec tego, to czym się w ogóle przejmować?
Przejmować to natomiast
trzeba się tym, żeby nie dać się zwieść, oszukać czy też omamić! I o to właśnie
tutaj chodzi. Po to te wszystkie podchody, sztuczki, zabiegi, żeby tylko
oszukać jak największą liczbę ludzi, a najlepiej to wszystkich nas bez wyjątku.
Już same „możnusie” nie wiedzą, co jeszcze wymyślić i co zrobić. Już na głowach
stają, już na rzęsach chodzą, żeby tylko im się udało przeprowadzić wszystko
zgodnie z ich podłym, niskim i niecnym planem.
A czy tak właśnie będzie?
Na to pytanie jedynie Czas ze swoją Energią udzieli odpowiedzi. Natomiast do
nas należy umieć patrzeć, umieć zobaczyć, słuchać, a także pamiętać nauki i przestrogi,
oczy i umysł mieć szeroko otwarte, a przede wszystkim, a przede wszystkim
zachować wiarę w sercu. Tylko tyle i aż tyle. Nikt nikogo do niczego nie będzie
zmuszać ani przekonywać, nie będzie też niczego zabraniać. Wolna wola i wolna
droga do takiego postępowania, jakie każda z nas i każdy z nas uzna za
stosowne. Było wystarczająco dużo czasu, by nauczyć się, by pojąć, by zrozumieć
i wykształcić w sobie mocną, niezachwianą wiarę. A czy ona jest właśnie taką,
to być może już wkrótce się okaże.
I nie ma się co rozczulać
nad tymi wszystkimi - najprawdopodobniej nad tą znamienitą większością - co
tych prób nie przejdą. Jak Oczyszczanie to Oczyszczanie. Nie ma żadnego przymykania
oczu na tych, co nie zdołali rzetelnie i uczciwie przejść wszystkich prób. Będziemy
potraktowane i potraktowani jednakowo - wszystkie i wszyscy - i to bez żadnych najmniejszych
wyjątków, więc jeśli jakieś zażalenia, to tylko pod własnym adresem. Po to jest
Oczyszczanie, żeby wreszcie skończyć z tym całym bałaganem, a tym bardziej z
tym, jaki ciągle nam przygotowują ci, co nic do nich już nie dociera i nic nie
są w stanie zrozumieć. Mamy więc prosty wybór - przejść przez wszystkie próby
do końca, albo dołączyć do „możnusiów” i na zawsze odejść z tego świata.
Jest jednak i następna
dobra wiadomość. Jest jeszcze troszkę czasu. A najlepsza rada wciąż pozostaje
niezmienną - pracować nad sobą, kształcić umysł, a przede wszystkim własnego ducha.
I druga dobra wiadomość - na tej trudnej ścieżce wspinania się na wyżyny
poznania, to same i sami wcale nie jesteśmy. Wystarczy, naprawdę wystarczy
tylko chcieć, wystarczy tylko pokornie poprosić o pomoc, poprosić o Duchowego
Nauczyciela i od razu będzie nam raźniej we dwoje, we dwóch. I to nie tylko
raźniej, bo najważniejsze, że z pomocą Istot Duchowych na pewno dojdziemy do
celu. Do celu, jakim jest poznanie, bo całe zło wynika z jego braku. Zło to
niewiedza. Wystarczy więc tylko chcieć dowiedzieć się tego wszystkiego, co daje
Życie. Naprawdę wystarczy tylko chcieć. Nabyć wiedzę to jak zyskać Życie.