Czy możemy sobie
powinszować udanych odwiedzin głowy (nie)rządu zza Oceanu? Zdaniem nie naszej
władzy z pewnością tak i to pod wieloma względami. A tym najważniejszym, to sprawa
naszego „bezpieczeństwa”. Już nie będziemy się o tym rozpisywać, gdyż wszyscy
rządzący trąbią o tym i to aż do przesady. Szczególnie jeden taki minister uśmiecha
się od ucha do ucha - taki szczęśliwy. Sam odwiedzający nas prezydent - tak
wielce zachwycony Polską i wyznający jej swoje najbardziej płomienne uczucie -
wpada na jeden dzień (i to nie cały) do swojego „sojuszniczego” kraju. Wpada pospiesznie
na krótką chwilę, prawie jak po ogień żeby coś tam powiedzieć i swoje zrobić, i
już go nie ma. A to wszystko przy wtórze histerycznego zachwytu środków
masowego przekazu, ukazującego te „odwiedziny” jak największe wydarzenie w tysiącletniej
historii Polski. I do tego wszystkiego jeszcze cały ten spęd i zbiegowisko gapiów.
Zupełnie jak w czasach szkoły podstawowej. Jak przyjeżdżał jakiś zwierzchnik
demoludów, to cała trasa przejazdu musiała być bardzo ładnie obstawiona. No i
oczywiście w wiadomościach telewizyjnych czy w innych oficjalnych doniesieniach
dziennikarskich, żadnego złego słowa tak o gościu, jak i o jego knowaniach.
.
Tak, knowania, no bo jak
inaczej można nazwać rozmowy w cztery oczy, sam na sam tych dwóch gości, co to
niby piastują najwyższe stanowisko w swoich państwach? Takie spotkanie bez
świadków, nic na piśmie, bez żadnych dokumentów ani dowodów na to, o czym
gadają, to zgoła bandyckie i mafijne machloje. To są praktyki stosowane w
świecie przestępczym. A jak się okazuje, to są one powszechnie praktykowane
wśród wielu polityków, bo oto zaraz po dotarciu do Hamburga Putin tak samo
spiskował z Trumpem. Gdyby to było coś dobrego, to nie kryliby się z tym tak
bardzo, lecz w świetle pełnego dnia powiadomili by o tym cały świat. A tak po
kryjomu coś tam sobie ustalają i spiskują, żeby tylko inni nic o tym nie
wiedzieli. To znaczy nie dowiedzieli się, ale tylko do czasu, gdyż jak już coś
zrobią, to dla innych jest po prostu za późno, żeby temu przeciwdziałać.
I tutaj trzeba wyraźnie, z
całą mocą podkreślić. Oni to sobie mogą planować i najgorsze zbrodnie przeciwko
nam, ale jak Świat Duchowy postanowi, że nic z tego, to nic z tego ich „planowania”
nie będzie. Nie będzie i koniec. Nie będzie, choćby wszystkim naszym
ciemiężycielom z wysiłku aż mózgi parowały, co by tu jeszcze przeciwko nam
wymyślić. Mogą się wysilać ile chcą, gdyż to nie oni tutaj sprawują władzę.
Oczyszczanie jest tą Siłą, jaka teraz coraz bardziej dochodzi do głosu. Może
się nam wydawać, że to oni zdołali coś wskórać, ale tak nie jest. Cały czas
nasila się to co nieuniknione i konieczne. A że dzieje się tak z wykorzystaniem
sił niskich i niskich energii, to Świat Duchowy ma do tego pełne prawo, żeby
tak właśnie było. Nic nam do tego.
Z naszej strony zaś mamy się
pilnować przed swoim wplątaniem do tej rozgrywki sił niskich. Mamy się strzec
przed tym wszystkim, żeby nie ulec obłudzie i kłamstwu. Ci zaś, co w tym już siedzą
i to po same uszy, już o tym postanowili. Mają co chcieli.
Nasza rola polega na czymś
zupełnie innym. Nie ulegać im, nie dać im posłuchu ani za nimi nie iść.
Ostatnio zastanawialiśmy się, czy prawdziwe zło jest przez tych, którzy do
niego nakłaniają, namawiają, czy raczej przez tych wszystkich spośród nas, co
jemu ulegamy? No bo jak się tak dobrze zastanowić, to kiedy taka Merkel albo
Trump, czy inny Putin wyszliby sobie na ulicę, żeby narozrabiać, to przecież
sami nic nie zdziałają. Sami wojny w Syrii nie pociągną, ani na Majdanie nikt w
plecy by nie strzelał do ludzi tam obecnych. Sami by zostali na tej ulicy.
Postaliby trochę, aż w końcu wróciliby do domu. A skoro na ulicach dzieje się
ten cały bałagan, to zostanie on sprzątnięty. A wraz z nim usunie się i tych,
co do niego przylgnęli i w ten bałagan się wtopili. Najpierw się w nim
zaplątali, a potem w nim zginęli.
Dlatego lepiej jest trzymać
się od niego z daleka. Przy okazji nie zaszkodzi wiedzieć, dlaczego tak się
dzieje i na czym to wszystko polega. A ci, co złu się oddają, niech dalej się w
nim pogrążają zgodnie ze swoją wolą. Zdarza się również, że aby potwierdzić
swoją przynależność do wielkich tego świata, a właściwie kiedy się chce okazać
im swoją służalczość i posłuszeństwo, to musi się to udowodnić jakąś koszmarną
zbrodnią. Najczęściej zbrodnią przeciw miłości.
Nie piszemy o tym dlatego,
że to nam sprawia przyjemność. Chcemy ukazać rzeczy takimi, jakimi są.
Wystarczy się trochę rozejrzeć, przyjrzeć niektórym sprawom i trochę się nad
nimi zastanowić, pomyśleć. Na przykład. Jest wiele przypadków, kiedy jesteśmy
świadkami powstania nowej gwiazdy ekranu, sportu, polityki, życia publicznego.
A jest to tym bardziej zagadkowe, że w przeważającej większości przypadków
osoby te kogoś straciły ze swojej najbliższej rodziny. W wersji mnie tragicznej
narzeczeni się rozstają, a małżeństwa rozwodzą. W wersji tragicznej tracą życie
zony, dzieci, mężowie. Za każdym razem dokonuje się okrutnego czynu przeciw prawdziwemu
uczuciu, byle wbrew miłości.
A potem nagle z dnia na
dzień mamy nową „gwiazdę” - gwiazdkę i gwiazdeczkę - na firmamencie muzyki
popularnej, sportu albo X-tej muzy. Nawet z własnego podwórka mamy tragiczne historie,
jak choćby znanego reżysera filmowego, co stracił swoja żonę w bardzo tragicznych
okolicznościach, a potem świecił pełnym blaskiem sławy. I nawet deportacja do
Stanów go nie rusza. Innym przypadkiem jest strata córki jednego z polskich
dość znanych aktorów, co było bardzo podejrzane. Żona od niego odeszła,
upatrując w nim winy. A on ni stąd ni zowąd zaczął zwalczać Kościół w Polsce, stał
się jeszcze bardziej sławny, a przy tym mówił, że Zbigniew Zieliński ma takie
mądre oczy. Zresztą, dali mu rólkę w jakiejś hollywoodzkiej produkcji dla zachęty,
ukazując mu co to oni mogą, jaką to oni mają władzę, żeby uczynić kogoś bogatym
albo wpływowym, więc widocznie na to przystał.
Mamy też przykład takiego
jednego piłkarza z Meksyku. Rozstał się ze swoją wieloletnią narzeczoną i od
razy trafił do jednej z najlepszych drużyn piłkarskich Anglii. A jedna taka, to
nawet w nagraniu jednej ze swoich piosenek nie miała żadnych moralnych
hamulców, przed ukazaniem swojego satanistycznego - umarlackiego rytuału. No i
o oczywiście na każdym kroku było słychać jej niewybredne pioseneczki, często
obrażające religijne uczucia, tak jak i sama jej przybrana nazwa. I jak
najbardziej, płyty kompaktowe z jej wypocinami sprzedawały się w milionach
sztuk. Czy to wystarczające dowody na potwierdzenie tych słów? Nie, nie chodzi
o potwierdzenie tego, czy ma się w czymś rację czy nie. Chodzi o ukazanie
czegoś, co być może umyka naszej uwadze. Mamy to przed swymi oczami, lecz tego
nie widzimy.
Powszechnie wiadomo, że
system naszego prześladowania nie lubi świadków swoich brudnych zagrywek. A jak
wykonali rozkaz to nie są mu już potrzebni. Przy pierwszej lepszej okazji system
się ich pozbywa. Dlatego mieliśmy między innymi wiadomość, podaną przez NBC
News, mówiącą o zestrzeleniu amerykańskiego śmigłowca z komandosami na jego
pokładzie. Doszło do tego w czasie wykonywania przez nich bojowego zadania na Bliskim
Wschodzie. Akurat „ślepy traf” chciał, że byli to ci sami żołnierze, którzy
„uśmiercili” Osamę bin Ladena. A przy okazji - jak się miewa ten dobry przyjaciel
Busha? Już wyleczył swoje nerki w jego klinice w Stanach?
Kilka tygodni temu
usłyszałem o Trumpie bardzo pochlebną wypowiedź. Jakiś znany polski obieżyświat
piał nad nim z zachwytu, jaki to zdolny i wielki przedsiębiorca, bo na rynek
Arabii Saudyjskiej wszedł z siecią swoich hoteli. Tak, to prawda, udało mu się
osiągnąć tam sukces, ale z zupełnie innego powodu. Wielcy tego świata dbają o
swoje kukiełki. Jak ktoś im się zaprzedaje, jak ktoś sprzedaje im swą duszę, to
tacy potem nie dają zrobić mu żadnej krzywdy i okazują mu swoją szczodrość. (A
niech by tylko poddańcze, zniewolone ropnymi dolarkami arabskie sługusy
sprzeciwiły się Trumpowym hotelikom, to by im z miejsca przedstawili swoje
argumenty w postaci przesłania demokratycznego pakietu kilku rakiet typu
ziemia-ziemia, powietrze-ziemia, albo woda-ziemia (coś by się tam zawsze
znalazło pod ręką) i nie byłoby już żadnego sprzeciwu.
(Zresztą „naród wybrany” na
pewno by nie odmówił swojej natychmiastowej pomocy w tak „słusznej sprawie”.
Przecież oni wszyscy tacy chętni do zwalczania „terroryzmu”. Ostatnio Katar im
się nie spodobał z jakiegoś powodu i już został okrzyknięty krajem, który
wspiera właśnie terroryzm… Tak więc to nie jacyś tam ludzie dochodzą do
wielkich majątków, władzy, bo mają smykałkę do zarabiania pieniędzy, budowania
międzynarodowych korporacji, lecz w zamian za ich niewolniczą a ślepą uległość
obdarza się ich tym wszystkim.)
A dla tych, co mają (co nakradli)
największe bogactwa na Ziemi, to przecież żadna, ani najmniejsza strata wydać
kilka groszy na jakieś tam hoteliki. Niech się blondynek cieszy, ale za to w
świat idzie przesłanie, że on ma taką dobrą, mądrą głowę do pieniędzy, do ich
zarabiania. I ten to dopiero nadaje się na prezydenta. A jak nim już został, no
to teraz będzie ich wiernym pupilkiem. I jak jakiś inny prezydencik będzie
chciał do nas należeć, no to niech to udowodni, popełniając jakąś zbrodnię,
albo wyrządzając narodowi jakąś następną podłość. A tak na marginesie, to już
dawno sprzedali siebie i nas. Czas ukarze prawdziwe oblicze tych, jak i wielu
innych ludzi, co dla pozoru człowiekiem się nazywają.
Dla nich to przecież nic
takiego złożyć w ofierze, poświęcić własny naród, albo ze swoich popleczników,
sługusów zrobić kozła ofiarnego. Hitler zawzięcie niszczył Żydów, Bush dokonał
zbrodni na własnym narodzie atakiem na dwie wieże w Nowym Jorku, a teraz
okazuje się, że George Soros nagle popadł w niełaskę syjonistów, bo na Węgrzech
rozpoczęła się na niego jakaś nagonka.
Proszę zauważ też następną
ciekawostkę. Nagle i to całkiem ostatnio Polska unosi się na fali powodzenia i
wzrostu, jak nigdy wcześniej i to w każdej dziedzinie. Nie tylko tej
gospodarczej, politycznej, lecz również i tej przywódczej w naszym regionie. Jakoś
tak całkiem otwarcie mówi się, że będziemy potęgą. I już nie tyko Grupa
Wyszehradzka ma w tym pomóc, bo to i Międzymorze, i inne tego rodzaju sprawy
coraz śmielej dochodzą do głosu. Coś się tutaj kroi - niby wsparcie dla
dalszego rozwoju Unii Europejskiej, niby ogromne możliwości rozwoju gospodarczego
regionu… Tak, tak, oczywiście - jak się chce dla siebie ugrać najwięcej, to
innym też się pozwala mieć z tego trochę dla siebie.
(I jeszcze ten dowcip
powtarzany na okrągło w telewizji - prezydent USA, najpotężniejszego mocarstwa
na świecie… Mocarstwa - tak, ale chyba pod względem największego długu publicznego
na świecie, które to mocarstwo wszystkie inne kraje w taki sam dług pragnie
tylko wpędzać!)
Dla możnych tego świata
pieniądze nie grają roli ani nie mają najmniejszego znaczenia. Oni mają je niemal
wszystkie, więc mogą z nimi robić, co im się tylko podoba. Dla nich nie
pieniądze się liczą, ale cele, jakie stale chcą osiągać. A właściwie jeden i to
niezmiennie ten sam - ostateczne usidlenie ludzkości w ich bezwzględnych
szponach pełnego i bezwzględnego nadzoru, ostatecznego bałaganu światowego.
I dobrze, niech sobie chcą i
do tego dążą, dążą nawet po tru(m)pach. A jak ktoś z ludzi im sprzyja i w tym
pomaga, no to na własne życzenie. Potem się wszystko okaże z jakim skutkiem. A
my wiemy tylko jedno, że zło dobru znowu się przysłuży i tylko tym, co po
stronie dobra wytrwali do samego końca. Knowania ciemnych energii do czasu się
mogą ziścić, ale tylko do czasu, ponieważ później to już tylko w dobro się
obrócą i jedynie wytrwałym ludziom pomocą, dobrobytem służyć na zawsze będą.